Negacja korekty wzrostowej - analiza futures na WIG20
Nowy rok, ale stare problemy. Tak w największym skrócie należy opisać przebieg poniedziałkowej sesji. Szukając prostego wytłumaczenia braku zainteresowania aktywnym handlem na GPW można oczywiście przywołać temat długiego weekendu w Polsce. Problem polega jednak na tym, że już od dłuższego czasu pozostajemy relatywnie słabszym rynkiem na tle bazowych parkietów Eurolandu,
a zanikająca chwilami zmienność na dotychczas płynnych walorach wpisuje się doskonale
w negatywny sentyment panujący w Warszawie.
07.01.2015 | aktual.: 07.01.2015 10:30
[ Wykres FW20H1520 - skala dzienna
]( http://finanse.wp.pl/isin,PL0GF0006684,notowania-podsumowanie.html )
W poniedziałek mieliśmy pod tym względem do czynienia z analogiczną sytuacją. Tym razem czynnikiem determinującym przebieg handlu na GPW była pogłębiająca się słabość rynków bazowych. W takich sytuacjach zawsze można liczyć na wzrost presji podażowej w Warszawie. Wspomniana, relatywna słabość polega na tym, że gdy kluczowe parkiety zwyżkują, my zakotwiczamy się wówczas w wąskich kanałach zmienności – czyli rynek wchodzi po prostu w fazę trendu bocznego.
Z załączonego wykresu wynika, że już w porannej odsłonie doszło do naruszenia lokalnej zapory popytowej: 2304 – 2307 pkt. W trakcie kolejnych odsłon popyt starał się nie dopuścić do pogłębienia spadków, ale pogarszające się nastroje zewnętrzne okazały się elementem niepozostawiającym wyboru co do kierunku zapoczątkowanego rano ruchu cenowego. W konsekwencji kontrakty zaczęły się stopniowo przybliżać do kolejnego, intradayowego obszaru wsparcia: 2278 – 2283 pkt., choć dynamika działań inicjowanych przez podaż również nie była zbyt duża. Osuwaliśmy się po prostu pod własnym ciężarem, przy jedynie symbolicznym poziomie aktywności inwestorów mierzonej wartością generowanych obrotów.
Sytuacja zmieniała się dość wyraźnie w popołudniowej odsłonie, zwłaszcza gdy do gry przystąpili Amerykanie. Relatywnie silny wzrost presji podażowej za oceanem sprawił, że inwestorom na GPW puściły nerwy. W efekcie, co widać dokładnie na zaprezentowanym wykresie, kontrakty zbliżyły się do bazowej zapory popytowej: 2254 – 2260 pkt.
Tym samym zrealizował się tak naprawdę scenariusz bazowy. W opracowaniach podkreślałem bowiem, że w następstwie przełamania lokalnej strefy wsparcia: 2304 – 2307 pkt. kontrakty mogą powrócić do kluczowego węzła Fibonacciego. W poniedziałek niewiele zabrakło, by ten scenariusz mógł się w pełni zrealizować.
Na razie podaż dyktuje zatem warunki gry, a wcześniejsza sugestia odnośnie korekcyjnego charakteru ruchu zainicjowanego z węzła: 2254 – 2260 pkt. znalazła swoje potwierdzenie w realnym handlu. Warto w tym kontekście przypomnieć, że dopiero w przypadku trwałego przełamania strefy: 2379 – 2382 pkt. można by było mówić o stosunkowo silnym sygnale technicznym, obrazującym zmiany zachodzące na polu relacji panujących pomiędzy podażą i popytem. Tymczasem impet ruchu wyczerpał się już w lokalnym węźle podażowym: 2349 – 2353 pkt., który jak wiadomo przez dłuższy okres czasu odgrywał ważną rolę na wykresie kontraktów.
W tej chwili jedynym atutem byków pozostaje znany nam już obszar wsparcia: 2254 – 2260 pkt., gdzie popyt nadal powinien podejmować aktywne działania obronne. Problem oczywiście w tym, że określenie „aktywne” zupełnie nie koreluje się z wydarzeniami rozgrywającymi się w tej chwili na GPW. To podaż bowiem od kilku już miesięcy dyktuje warunki gry, a obóz byków nie jest w stanie przeciwstawić się tym tendencjom.
Tak jak sugerowałem przed momentem pewne nadzieje można jednak nadal wiązać z obszarem cenowym: 2254 – 2260 pkt. Co prawda we wtorek (z racji święta) nie zareagowaliśmy na silną, poniedziałkową przecenę za oceanem (wczoraj zresztą również niedźwiedzie wykazywały się tam sporą aktywnością), ale nie można wykluczyć, że popyt – uwzględniając tutaj nawet naruszenie strefy: 2254 – 2260 pkt. – zacznie podejmować w tym rejonie działania obronne. W przeciwnym bowiem razie mielibyśmy do czynienia z kolejnym, negatywnym sygnałem technicznym, zapowiadającym kontynuację tendencji spadkowej, z możliwością przetestowania strefy: 2211 – 2215 pkt. (choć wcześniej zwróciłbym również uwagę na zakres: 2230 – 2233 pkt.; powrócę do tej kwestii w swoim pierwszym opracowaniu online).
Paweł Danielewicz
Analityk techniczny, makler
DM BZ WBK