Oni nigdy nie znajdą pracy
Kto znajduje się na liście tych, którzy mają największe trudności ze znalezieniem pracy albo wręcz nigdy jej nie znajdą?
18.05.2010 | aktual.: 21.05.2010 14:29
Dużo umiem, ale jestem po wyroku
Tomasz Pawełek, który przez rok odbywał karę więzienia za rozbój, ma ogromne kłopoty ze znalezieniem pracy. Zarejestrował się urzędzie pracy, był na szkoleniach, ale pracy nie otrzymał. Jedna z fundacji zaproponowała mu zajęcie – Tomek miał pomagać starszym, samotnym osobom, tyle że nieodpłatnie. Ma wykształcenie zawodowe, jest z zawodu spawaczem, może też pracować w warsztacie samochodowy jako blacharz. W żadnej firmie jednak go nie chcieli.
- No zrobiłem błąd, jak to się mówi, młodości. Mieszkałem w takiej dzielnicy blokowej w Wałbrzychu. W domu zawsze brakowało kasy. Nie było na jedzenie, o nauce nawet nie myślałem. To się zadałem z takim, jak to się mówi, złym towarzystwem. Skroiliśmy kiosk, właściciela trochę poturbowaliśmy. No i więzienie. Teraz jest dramat. Kto chce pracownika po wyroku? Nie mam papierów, ani szkół, ale silny jestem, dużo umiem przy samochodach zrobić. Ale przecież żaden właściciel warsztatu nie przyjmie złodzieja. Jeden błąd i całe życie do du…. Coś tam sobie dorabiam, emerytkom pomagam, zakupy robię. To jakiś remont im zrobię. Dadzą parę złotych. Ale mam z tego kasę najwyżej na papierosy. Mam tatuaże na rękach i nogach, to też odrzuca pracodawców. Mówią, że kryminalisty z malunkami nie chcą. Jak będę miał trochę grosza to pójdę na usunięcie – mówi Tomasz Pawełek, bezrobotny, obecnie mieszka w Gdańsku.
Jestem urodzonym sprzedawcą, ale mam schizofrenię
Henryk od 20 lat cierpi na schizofrenię. Nigdy nie pracował, chociaż mógłby. Lekarze wręcz radzą, by znalazł sobie pracę w zawodzie (Henryk jest bibliotekarzem, potrafi też obsługiwać kasę fiskalną)
.
- Nawet przyjęli mnie do księgarni anglojęzycznej, bo dobrze wypadłem na rozmowie kwalifikacyjnej. Czułem się jednak zobowiązany powiedzieć o chorobie. Szef stwierdził, że docenia moją uczciwość, ale musi mi podziękować - bo jednak praca jest związana z pieniędzmi. Biorę leki, jestem pod opieką lekarzy, od roku dobrze się czuję. Lekarze dali mi zaświadczenie, że mogę pracować, ale dla pracodawców to nic nie znaczy. Szefowie nie chcą mieć nic wspólnego z chorymi fizycznie, a co dopiero z chorymi psychicznie. Pracuję trochę na umowę o dzieło, robię tłumaczenia, ale wiem, że normalnej pracy nigdy nie otrzymam. Myślałem o tym, że może to błąd, iż mówię o schizofrenii, może lepiej byłoby to zataić - mówi Henryk, chory na schizofrenię, mieszka samotnie w Gdańsku, korzysta też z wsparcia Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, stara się o rentę inwalidzką, ale wolałby pracować nawet na część etatu.
Czuję się młodo, ale mam 54 lat
Jarosław został zwolniony rok temu. Pracował w firmie, która realizowała zlecenia dla stoczni w Gdyni. Ma 54 lata i nie może znaleźć zatrudnienia – chociaż ma kilkudziesięcioletnie doświadczenie.
- Generalnie problemem jest wiek. Mówią, że gdybym miał 10 lat mniej, to by mnie przyjęli. Tymczasem ja się świetnie czuję, nie mam kłopotów ze zdrowiem i mógłbym pracować jeszcze całe lata. Ale nie, już mnie przekreślili, już mnie włożyli do szufladki. A ja niedawno zapisałem się na studia, a w lecie wybieram się na miesięczne wakacje, jadę do Australii. Trochę mi przykro, że muszę pracować na czarno – twierdzi Jarosław Gągoł.
Mam 29 lat i znam się na naprawie fortepianów
Krzysztof z Zielonej Góry jest bezrobotny od 2 lat. Po maturze postanowił iść za głosem serca i zapisał się do prywatnej szkoły, w której można się nauczyć renowacji fortepianów. Był jednym z najlepszych studentów.
- I co z tego! Oczywiście rodzice mówili mi, że nie będę mieć pracy. Radzili, żebym poszedł na medycynę lub na prawo. Ale ja myślałem, że jak będę dobry to zawszę znajdę zatrudnienie. Ogłosiłem się w Internecie i nawet miałem kilka zleceń. Zarobiłem trochę ponad 10 tys. zł … w ciągu roku. Mieszkam z rodzicami, żyję na ich koszt. Coraz bardziej popadam w frustrację. Wkurza mnie, że dziś nie można żyć z pasji, z tego co się kocha. Będę musiał się przełamać i zostać jakimś zmęczony i zniechęconym agentem ubezpieczeniowym albo przedstawicielem handlowym – mówi Krzysztof Grabski, ma 29 lat.
Jestem inżynierem i jestem w 8 miesiącu ciąży
Tamara skończyła politechnikę w Warszawie i wyjechała do USA na staż. Pracowała w jednym z uznanych biur projektowych. Jak mówi dużo się nauczyła i pracodawcy w Polsce wręcz rozchwytywaliby ją. Ale nie rozchwytują. Bo Tamara ma pokaźny brzuch.
- Zaszłam w ciążę jeszcze w Polsce, załatwiłam sobie staż i pojechałam na 4 miesiące do Stanów. Nie chciałem z tego zrezygnować. Tam było super, pracowałam z najlepszymi, nikomu nie przeszkadzała moja ciąża, ja też czułam się dobrze. Po powrocie do Polski liczyłam na jakieś zlecenia na umowę o dzieło, ale nawet na to szefowie nie chcieli się zgodzić. Mieszkam u rodziców. Nie wiem jak to będzie po porodzie. Z ojcem dziecka nie utrzymuję kontaktów. Nie mam ubezpieczenia, prawa do żadnych świadczeń. Bez bliskich, byłabym na lodzie – mówi Tamara Okuńska.
Notował Krzysztof Winnicki