Opłata na TVP jeszcze wyższa? Teraz mamy zapłacić też na artystów
Są kolejni chętni po pieniądze z abonamentu. Poza TVP i Polskim Radiem środki miałyby trafić bezpośrednio do artystów. Taki model rekomenduje Fundacja Republikańska. A jego gorącym zwolennikiem jest związek dystrybutorów elektroniki ZIPSEE Cyfrowa Polska. Powód? Dziś to oni płacą pieniądze na twórców.
26.06.2017 | aktual.: 26.06.2017 16:23
Chodzi o tzw. opłatę reprograficzną. To ukryty w cenie każdego sprzętu (np. odtwarzacz mp3 czy czytnika płyt) oraz nośnika (płyty CD) parapodatek, który trafia na konta organizacji zbiorowego zarządzania. Następnie ZAIKS czy ZPAV dzielą pieniądze pomiędzy aktorów, muzyków, reżyserów itd. Rocznie to nawet kilkadziesiąt milionów złotych, które muszą płacić sprzedawcy elektroniki.
Teraz znaleźli więc pomysł, by zrzucić opłatę z siebie. A przerzucić bezpośrednio na Kowalskiego. Apelują do rządu, by ten doliczył opłatę reprograficzną jako część opłaty audiowizualnej. To z niej w przyszłości utrzymywać mają się media publiczne.
- Polska mogłaby skorzystać z doświadczenia Finlandii i ustanowić opłatę powszechną na rzecz artystów pobieraną np. ze składką audiowizualną. Część takich środków mogłaby być przekazywana na specjalny fundusz Ministerstwa Kultury służący do wspierania kultury, finansowania stypendiów, koncertów, festiwali debiutanckich płyt czy instrumentów muzycznych dla szkół - proponuje Michał Kanownik, prezes ZIPSEE "Cyfrowa Polska".
To branżowa organizacja, które zrzesza takie firmy jak Sharp, ABC Data, Action czy LG. Z organizacjami zbiorowego zarządzania wojuje od lat. Gdy te chciały podwyższenia opłaty i objęcia nią smartfonów i tabletów, ZIPSEE zorganizowało akcję "Nie płacę za pałace". Wytyka w niej wszystkie nieprawidłowości związane z działaniem firm takich jak ZAiKS.
Teraz ZIPSEE rusza z nową kampanią i chce przekonać, że na artystów zrzucać powinien się każdy Polak, a nie dystrybutorzy sprzętu rtv. Do lobbowania na rzecz tej inicjatywy zaproszono Fundację Republikańską. Ta przygotowała specjalny raport pokazujący, jak dziś wygląda system poboru opłaty reprograficznej. Podkreśla w nim, że zbieranie drobnych składek (to nawet ułamek grosza) od każdej płyty CD, jest nieefektywne i drogie.
Republikanie twierdzą też, że obecny system jest przestarzały, a dodatkowo możliwe że niezgodny z najnowszym prawodawstwem unijnym. Ich zdaniem obecny system jest też mało skuteczny i nie przynosi tak dużych pieniędzy, jak powinien. Cierpieć mają na tym artyści.
Fundacja sugeruje więc, że należy zastąpić opłatę reprograficzną opłatą audiowizualną. Według planów rządu ma to być wprowadzony za rok-dwa następca abonamentu. Każdy polski podatnik miałby doliczane do podatku ok. 6-8 zł miesięcznie, które następnie przekazywane byłyby na media publiczne.
- Ułamek procenta z projektowanej opłaty przeznaczony na rekompensatę dozwolonego użytku pozwoliłby nie tylko zwiększyć kwotę środków przeznaczanych na wypłatę artystom, lecz także pozwoliłby na przeznaczenie części tych środków (z natury niepodzielnych sprawiedliwie z uwagi na brak odpowiedniej metodologii wyliczania straty ponoszonych przez twórców) na ministerialny fundusz wspierania kultury – podkreśla Fundacja Republikańska w swoim raporcie.
Nie podaje jednak najważniejszego – kwoty jaka miałaby być rocznie zbierana w ten sposób. Niewiadomą jest też to, ile każdy Kowalski miałby się na artystów zrzucać.
Przypomnijmy, że na razie trwa gorąca dyskusja związana z reformą abonamentu. Rząd chce, by platformy cyfrowe i dostawcy kablówek przekazali informacje o swoich klientach Poczcie Polskiej. Ta na tej podstawie miałaby ściągać abonament. Jeśli ustawa zostanie szybko wdrożona, to nowe zasady zaczną obowiązywać od września lub października tego roku.
W przyszłości dopiero PiS zapowiada całkowitą likwidację abonamentu i zastąpienie go opłatą audiowizualną doliczaną do podatku.