Oto co nas w pracy denerwuje
Włączają głośno radio, spożywają jedzenie o intensywnej woni, są zwolennikami nadmiernego wietrzenia pomieszczenia lub wręcz przeciwnie. A Ciebie w jaki sposób denerwują współpracownicy?
07.06.2011 | aktual.: 07.06.2011 11:54
Czasy, gdy urzędnicy w biurach jedli zupę przyniesioną w termosie, a urzędniczki malowały sobie paznokcie przy biurku, bezpowrotnie minęły? A może jest przeciwnie? Czy zawsze pracownicy są taktowni wobec swych kolegów z pracy i liczą się z ich zdaniem? Okazuje się, że nie zawsze, a przykładów nie brakuje.
Internautka, która podpisuje się „Referentka z Gdyni” stwierdziła na jednym z forów : „Od niedawna mamy nową pracownicę, chodzi w krótkich spódniczkach, maluje się przed komputerem, ostatnio nawet malowała sobie paznokcie, cały pokój prześmiardł od tego lakieru. A my musimy na to patrzeć i wdychać ostrą woń!"
Menedżerka w pewnej firmie transportowej przeniosła swoje miejsce pracy do innego budynku. Musiała dzielić pokój z hałaśliwą menedżerką.
- Nie mogłam wytrzymać. Moja koleżanka była osobą bardzo hałaśliwą. Głośno mówiła przez telefon i jednocześnie zanosiła się gromkim śmiechem, który wyprowadzał mnie z równowagi. Do tego kładła nogi na biurku, w taki sposób że jej obcasy były wycelowane we mnie! Kiedyś zwróciłam jej uwagę, powiedziała, że mam wyluzować. To wyluzowałam i się przeniosłam – mówi Małgorzata Trzebiak, menedżerka, odpowiada za współpracę z zagranicznymi kontrahentami w gdyńskiej spółce transportowej.
Pracownik biura architektonicznego w Poznaniu przychodził do pracy z psem. Zostawiał go w biurze, a sam jeździł na spotkania z klientami.
- Gdyby raz przyprowadził, nie byłoby sprawy. Ale on codziennie przyprowadzał to biedne zwierzę, które wyło i szczekało na nas. Nie mówiąc już o tym, że pies był pokaźny, niemiło pachniał i zawsze pozostawiał po sobie sierść, a raz niestety coś innego. Mówiliśmy koledze, żeby nie przyprowadzał psa, a ten, że niby co ma z nim zrobić, że go nie zamknie samego w dom. . To była okropna sytuacja, musiał interweniować szef. Kolega nie przyprowadza już psa i już z nami nie rozmawia – mówi Adam Grochot, architekt z „Project”.
Sekretarka w hurtowni materiałów papierniczych była zwolenniczką nadmiernego wietrzenia pokoju. Słuchała też ciężkiego metalu, czym zraziła do siebie starsze koleżanki. - Hurtownia ma jedno biuro, w którym siedzi i sekretarka, i księgowe. Przychodzą klienci, wystawiają faktury, a nasza koleżanka włącza tę okropną, diaboliczną muzykę. Zupełnie się nie przejmuje, że nam włosy stają dęba, klienci wręcz sobie zatykają uszy. Twierdzi, że ta muzyka działa na nią uspokajająco i że musi się od czasu do czasu zrelaksować. Do tego otwierała okna manifestacyjnie, twierdziła, że jest zaduch i się udusi. Poszyłyśmy wszystkie na skargę do szefa. Szef niby ją pouczył, ale i tak jest jak było, tyle, że częściej i głośniej słucha muzyki – opowiada Teresa Śmigłowska, księgowa w hurtowni Hurt - Paper z Katowic. Doradca personalny twierdzi, że nie brakuje sytuacji, gdy pracownik jest „niedostosowany” do reszty. Co wtedy robić? Karać, upominać?
- Można sobie z tym poradzić, warto porozmawiać z pracownikiem, poznać go trochę. Niedawno miałam opracować plan usprawnienia pracy w pewnej dość dużej firmie. Przez tydzień przyglądałam się pracownikom, rozmawiałam z nimi, prosiłam o wypełnienie ankiet. Szef twierdził, że pracownicy są skłóceni, trudno ich zmotywować do pracy, skarżą na siebie wzajemnie. Okazało się, że wystarczyło dokonać kilku „przemeblowań”. Księgowa w średnim wieku, która lubi słuchać Beatę Kozidrak, będzie się źle czuła w pokoju z młodymi informatykami, którzy słuchają hip - hopu i rozmawiają o wypadach w góry na snowboard.
Szef przeniósł ją do działu, gdzie siedzą osoby w podobnym wieku. Tak samo, specjalistów od PR przenieśliśmy do pokoju, gdzie siedzą pracownicy w podobnym wieku i zajmują się planowaniem strategii marketingowej. Pogrupowaliśmy ich pod względem wieku, ale też obszarów zainteresowań. To był dobry ruch, bo nagle skończyły się konflikty, skargi, pracownicy poczuli się dobrze ze sobą – mówi Magdalena Przełaj, doradca personalny.
Krzysztof Winnicki/JK