Pawlak: niektóre banki przesadzają ze spreadami
Niektóre banki przesadzają z wysokością spreadów. Jeśli sytuacja się nie poprawi, zaczniemy publikować nazwy tych, które utrzymują najwyższe spready - powiedział w czwartek dziennikarzom wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak.
17.03.2011 | aktual.: 17.03.2011 14:41
- Chcemy wywrzeć taką miękką presję na instytucje finansowe, aby opamiętały się w ustalaniu spreadów. Pokazujemy, że na rynku są banki, które zarabiają dobrze przy spreadach 5-6 proc., ale są niestety takie przypadki, gdy przekracza to 12-13 proc. i to już jest duża przesada - mówił w czwartek dziennikarzom Pawlak. - Widać wyraźnie, że tutaj próbuje się zarabiać nie tyle na normalnych - w przypadku kredytu elementach - prowizjach, oprocentowaniu, marży - ale dodatkowo "skubać" klientów w sposób przesadny - dodał.
Pawlak nie wykluczył też, że Ministerstwo Gospodarki, które na swoich stronach internetowych publikuje aktualne spready w bankach, zacznie tam wymieniać z nazwy te, które stosują najwyższe. Dotychczas na stronach resortu pojawiają się tylko nazwy banków, stosujących najniższe spready oraz przykłady najwyższych, ale bez nazw konkretnych instytucji.
Minister gospodarki powiedział też, że w jego przekonaniu warto pytać zarządzających tymi instytucjami, czy to jest uczciwe prowadzenie biznesu. - Nie znalazłem żadnej umowy dotyczącej kredytu, gdzie spread byłby wpisany. To nie jest przedmiot umowy, to jest bieżąca polityka i zarządzanie bankiem i w tym przypadku zależy to od bardzo subiektywnej decyzji banku - dodał Pawlak.
Spread to różnica między kursem kupna a sprzedaży waluty. Udzielając kredytu w obcej walucie bank przelicza kredyt po kursie kupna - niższym - waluty kredytu, natomiast przy spłacie bierze pod uwagę dzienny kurs sprzedaży - wyższy - tej waluty. Spready banki ustalają samodzielnie.
Ministerstwo Gospodarki przygotowało projekt zmiany prawa bankowego, w którym postuluje, by do przeliczania rat kredytów w walutach stosowano średni kurs NBP z dnia poprzedzającego dzień spłaty, a kredytobiorca ma też mieć możliwość spłaty rat w walucie, a nie w złotych.