Pierwsze w Polsce lojalki dla lekarzy!

Anna Prokop-Staszecka, dyrektorka szpitala im. Jana Pawła II, jako pierwsza w Krakowie każe podpisywać swoim lekarzom i rehabilitantom lojalki. Muszą w umowie o zakazie konkurencji zgłosić miejsca dodatkowej pracy. Jeśli dyrekcja stwierdzi, że dodatkowa działalność w konkurencyjnej firmie zagraża interesom szpitala, może albo jej zakazać, albo zwolnić pracownika

Pierwsze w Polsce lojalki dla lekarzy!
Źródło zdjęć: © Thinkstock

24.03.2011 | aktual.: 24.03.2011 16:39

Wszystko zaczęło się od wizytówek. - Pacjenci skarżyli się, że od moich specjalistów dostają je z adresami ich prywatnych gabinetów - mówi Anna Prokop-Staszecka. - Tak nie może być. Jeśli sami stwarzamy sobie konkurencję, szpital padnie - mówi dyrektorka. Zaznacza jednak, że będzie indywidualnie rozpatrywała każdą sprawę. - Trzeba być idiotą, by zakazać lekarzom pracy w Wieliczce czy Skawinie. Nie zgodzę się jednak, by mój lekarz przyjmował w prywatnym gabinecie w pobliżu szpitala. Wszyscy lubimy pieniądze, ale nie wolno gubić etyki - dodaje.

Lekarze są skonsternowani. Nie wierzyli, że dyrekcja zdecyduje się na taki krok. Aż dostali lojalki do ręki. Związki zawodowe lekarzy już przygotowały swoje stanowisko. - Niech będzie system lojalnościowy, ale nie w takiej formie - mówi "GK" Renata Stąpor, przewodnicząca związkowców. - Jest to jednostronna umowa, która ogranicza prawo wykonywania zawodu. Ponadto chcemy wiedzieć, na jakich zasadach dyrekcja jednym będzie przyznawała zgodę na dodatkową pracę, a innym nie - dodaje. Związkowcy podkreślają, że powinni mieć także rekompensaty za lojalność. Są gotowi do negocjacji, ale nie wykluczają zbiorowego protestu.

Prof. Jerzy Sadowski, światowej sławy kardiochirurg, na razie nie podpisze lojalki. - Ja i moi pracownicy konsultujemy to z prawnikami. Mamy czas do 15 kwietnia - zdradza prof. Sadowski. Prof. Piotr Podolec, znany kardiolog też jeszcze jej nie podpisał, bo nie zdążył przeczytać. Zaznacza jednak, że nie ma nic przeciwko dodatkowej pracy. - U mnie w zespole wraz ze mną wszyscy dorabiają pod warunkiem, że ta dodatkowa praca nie szkodzi szpitalowi. Nie wyobrażam sobie natomiast, że ktoś może zabronić lekarzowi po pracy w szpitalu, przyjmować pacjentów w swoim prywatnym gabinecie. Dlaczego nie może w ten sposób się realizować, skoro chce? - zastanawia się. Jerzy Friediger z Okręgowej Izby Lekarskiej, zaznacza, że lekarz to wolny zawód i zakazu pracy w innych placówkach nie powinno być. - Rozumiem jednak działania dyrekcji. Muszą bronić interesów szpitala - mówi.

Lojalki w szpitalach niebawem mogą stać się standardem. Już wprowadzono je m.in. w lubelskich szpitalach. W Krakowie dotychczas na lojalki zdecydowała się dyrekcja "Narutowicza". - Ale podpisują je tylko ordynatorzy, którzy zobowiązują się nie pracować w placówkach o tym samym profilu - tłumaczy Agnieszka Marzęcka, wicedyrektor szpitala.

Eksperci komentują sprawę lojalek

Anna Majerek, rzecznik Inspektoratu Pracy:
Prawo dopuszcza zawarcie umowy o zakazie konkurencji. Ze względu na specyfikę zawodu lekarza, określenie zakazu konkurencji może budzić wątpliwości. Niedopuszczalne jest, gdy pracodawca może dochodzić od pracownika pieniężnej kary za naruszenie zakazu konkurencji. Pracodawca może jednak rozwiązać umowę o pracę z powodu tego naruszenia.

Michał Żurek, adwokat:
Lekarzowi z tytułu niepodejmowania działalności konkurencyjnej przysługiwać może odszkodowanie rekompensujące utratę zarobków.

Jolanta Pulchna, rzecznik NFZ:
Sytuacje, gdy jeden lekarz pracuje w kilku miejscach nie stwarzają zagrożenia dla jakości opieki. Pod warunkiem, że zobowiązania wobec jednego pracodawcy nie rzutują na rzetelność świadczeń u innego.

lojalkimedycynalojalka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)