Polacy masowo przechodzą na wcześniejsze emerytury. Kto najczęściej?

80 procent Polaków, którzy dzięki reformie emerytalnej mogą już teraz przejść na emeryturę, zgłosiło się już po to do ZUS-u. Jak podaje ministerstwo rodziny, pracy i polityki społecznej, większość z nich to osoby bez pracy, dla których nawet niska emerytura oznacza polepszenie sytuacji materialnej.

Polacy masowo przechodzą na wcześniejsze emerytury. Kto najczęściej?
Źródło zdjęć: © PAP | Tytus Żmijewski
Tomasz Sąsiada

30.11.2017 10:34

W związku z obniżeniem wieku emerytalnego w tym roku uprawnienia emerytalne zyskało dodatkowe 410 tys. osób. 377 tys. już zgłosiło się do ZUS po świadczenie - podaje resort Elżbiety Rafalskiej. Do 24 listopada Zakład wydał ponad 320 tys. decyzji, reszta czeka jeszcze na rozpatrzenie.

Z danych, które przytacza resort pracy, widać, że najczęściej na wcześniejszą, choć niższą, emeryturę decydują się osoby, które przed osiągnięciem wieku emerytalnego były niekatywne zawodowo. Bez pracy pozostaje aż 60 proc. wszystkich Polaków, którzy zgłosili się do ZUS w związku z obniżeniem wieku emerytalnego.

Prawie 60 proc. spośród tych, którzy korzystają na obniżeniu wieku emerytalnego i od razu składają wnioski o świadczenie, to kobiety. Mężczyzn jest w tej grupie nieco ponad 40 proc.

- Dla osób nieaktywnych zawodowo możliwość przejścia na emeryturę w przywróconym wieku emerytalnym to gwarancja stałego świadczenia. Jeśli nawet będzie to świadczenie w wysokości minimalnej emerytury, osoby te odczują poprawę swojej sytuacji - tłumaczy Elżbieta Rafalska.

Resort pracy chwali się też, że w tym roku ZUS świetnie radzi sobie z braniem pieniędzy na emerytury. Prawie 80 proc. z tych środków to pieniądze z wpływów ze składek. Tak dobrze nie było od 2001 roku - wynika z ministerialnych deklaracji.

Jak już jednak pisaliśmy, wcale nie jest tak różowo. Ministerstwo Rodziny i Pracy oraz ZUS zakładały, że na emeryturę przejdzie w tym roku 331 tys. osób, czyli znaczna część uprawnionych zdecyduje się pozostać na rynku pracy. W świetle znacznie większej grupy, która przechodzi na emeryturę, dla rządu oznacza to około półtora miliarda dodatkowych kosztów.

Rząd planuje od 1 stycznia znieść limit składek od 350 tys. najlepiej zarabiających, co ma przynieść dodatkowe 5,5 mld zł rocznie. Każda osoba zarabiająca na etacie ponad 10 tys. zł brutto zapłaci więcej w postaci składek ZUS, a dodatkowo ok. drugie tyle niż pracownik zapłaci jego pracodawca. Średnio każdy etat osób zarabiających ponad 10 tys. zł brutto zostanie obciążony kwotą ok. 15 tys. zł rocznie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (87)