Polska jest bezpieczną przystanią? Bzdura!
Dużo bezpieczniejszymi rynkami okazują się gospodarki Czech i Bułgarii. Tam rządy za emisję długu płacą dużo mniej niż my - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
31.08.2012 | aktual.: 31.08.2012 08:33
Dzięki ograniczeniu deficytu budżetowego dług zarówno Czech jak i Bułgarii jest dużo niższy niż w strefie euro. W czasie kryzysu takie miejsca przyciągają inwestorów. Co więcej, sytuacja fiskalna w obu krajach jest lepsza od tej w Polsce. Tymczasem w powszechnej opinii to nasza gospodarka uchodzi za spokojną przystań.
Gdy spojrzymy jednak ile nasi południowi sąsiedzi muszą płacić za zaciąganie pożyczek trudno myśleć o sobie jak o liderze. Czeski dług publiczny wynosi obecnie 43,9 proc. tamtejszego PKB. W Bułgarii jest jeszcze niższy i stanowi jedynie 17,6 PKB. To przekłada się na rentowności rządowych obligacji. W Czechach to 2,14 proc. dla papierów dziewięcioletnich. Bułgarskie dziesięcioletnie obligacje są oprocentowane na poziomie nieznacznie przekraczającym 4 proc. Polska z długiem publicznym w wysokości 55 proc. PKB musi płacić za dziesięcioletni dług nieco poniżej 5 proc., choć i tak jest to poziom najniższy od 2006 roku.
Nie dziwi zatem coraz większe zainteresowanie inwestorów tymi wschodzącymi rynkami. W czasie ostatniej aukcji obligacji w Czechach popyt dwukrotnie przerósł podaż. W Bułgarii natomiast doceniana jest rygorystyczna polityka ministerstwa finansów. Deficyt budżetowy w tym kraju wynosi jedynie 1,9 proc.
Mimo to obie gospodarki są na granicy wzrostu gospodarczego. Czesi w ogóle mogą w tym roku go nie odnotować. Bułgarzy będą się rozwijać w tempie ok 0,5 proc. Polska tymczasem ze wzrostem na poziomie 2,5 proc. będzie w 2012 roku w gospodarczej czołówce.