Polski karp na wagę złota
Około 11 złotych trzeba będzie zapłacić w hurtowniach za kilogram świątecznego karpia, odłowionego w stawach przygodzickich (Wielkopolska). W 55 stawach trwają już odłowy - poinformował PAP dzierżawca Gospodarstwa Rybackiego w Przygodzicach Marek Trzcieliński.
Według niego produkcja tej ryby w całej Polsce spada. Dlatego w tym roku na nasz rynek trafią także karpie z Czech, Węgier i Litwy.
- W wielu miejscach Polski karp choruje. Produkcja w naszym kraju spadnie o 8-9 proc. w porównaniu z 2010 r. W Przygodzicach nie zanotowano do tej pory żadnych chorób - powiedział dzierżawca stawów.
Przygodzicki folwark ze stawami hodowlanymi, głównie tzw. karpia królewskiego, założyła w 1775 r. antonińska linia książąt Radziwiłłów, ale hodowla ryb na istniejących wtedy 69 stawach miała już wielowiekową tradycję. - Dużego znaczenia nabrała jednak za czasów Radziwiłłów z pobliskiego Antonina, którzy na tych ziemiach byli prekursorami nowoczesnej gospodarki stawowej - powiedział PAP historyk i regionalista Dariusz Peśla.
Powierzchnia przygodzickich stawów wynosi dziś około 750 hektarów. Tradycyjnie największa sprzedaż ryb rozpoczyna się wraz z nadejściem chłodów. Trzcieliński zaznacza, że ryb z jego stawów nie można kupić w wielkich sieciach handlowych. Przekonuje, że jakość ryb jest wysoka, bo podłoże stawów przygodzickich jest pozbawione mułu.
Peśla wyjaśnił, że w Polsce hoduje się kilka gatunków karpi: drobnołuskiego, nagiego, liniowego oraz najpopularniejszego lustrzenia, zwanego też królewskim. - Nasz kraj zajmuje w produkcji karpia czołowe miejsce w Europie, ale jego spożycie jest małe - powiedział.
Tymczasem - jak wyjaśnia - wartości dietetyczne tej ryby są ogromne: 100 gramów karpia to 150 kcal, a więc tyle, co zawiera wołowina. Do tego ma w sobie sporo nienasyconych kwasów tłuszczowych, łatwo przyswajalne białko i sporo witamin, głównie A.
- Może być przyrządzany w occie, wędzony, po żydowsku, z wody, w galarecie, a nade wszystko smażony na złocisty kolor. Chrupiący i aromatyczny, mógłby częściej gościć w naszym jadłospisie - przekonuje Peśla.
Odłowione ryby przechowywane są do okresu przedświątecznego w betonowych basenach. Za czasów Radziwiłłów rolę takich przechowalni pełniły tzw. hołdernie - sadzawki kryte strzechą. Dziś nie ma już po nich śladu.
Rybaków z Przygodzic o wielu lat odwiedzają kormorany, nawet 500 sztuk dziennie. Ptaki zjadają w ciągu dnia ryby warte 2,5 tys. zł. Spore szkody wyrządzają też norki amerykańskie i wydry.