Posiedzenia Fed i BoJ. Dwa główne banki centralne podejmują decyzje

Prawie dwuprocentowy spadek dolara australijskiego to wynik opublikowania rekordowo niskiej inflacji bazowej. Zamiast oczekiwanego wzrostu cen o 0,3 proc. był spadek o 0,2 proc. w pierwszym kwartale. Deflacja pojawiła się na antypodach po raz pierwszy od 2009 roku i bank centralny będzie musiał rozważyć cięcie stóp.

Dolar australijski umocnił się o 15 proc. w ciągu ostatniego miesiąca, odbijając od siedmioletnich minimów osiągniętych w styczniu. Wszystko dzięki odzyskiwaniu terenu przez kursy surowców.

Generalna wyprzedaż dolara - z podanymi wyżej wyjątkami - to efekt oczekiwań, że Fed pozostawi dzisiaj stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Rynek skoncentruje uwagę na tonie w jakim zaprezentowane będzie stanowisko zarządu banku. Być może da to jakieś przesłanki, by oszacować, czy w tym roku będzie jedna, dwie podwyżki czy może więcej. Obecnie rynek ocenia, że jedna i to najwcześniej w listopadzie.

Traderzy uważają, że bankierzy centralni będą ostrożni, żeby nie przesłać rynkowi zbyt mocnego komunikatu o bliskości zacieśniania polityki pieniężnej, szczególnie po kolejnej partii rozczarowujących danych makroekonomicznych.

- Uważam, że Rezerwa Federalna robi się coraz bardziej nerwowa w kwestii zacieśniania - powiedział dziennikarzom na spotkaniu w Tokio Byron Wien, prezes Blackstone Advisory Partners. - Podwyższyli stopy w grudniu, zapowiadając, że będą cztery podwyżki w 2016 roku. Pominęli marcową i myślę, że ostatecznie zdecydują się tylko na jedną podwyżkę, prawdopodobnie w czerwcu - dodał.

Jakiekolwiek wskazówki, że wzrost stóp procentowych będzie wolniejszy, oznaczać będą słabość względem euro i jena. Podczas gdy dolarowe byki obawiają się, że Fed znowu zabrzmi "gołębio" (niechętnie odnośnie zacieśniania polityki pieniężnej), o tyle wzrost rentowności amerykańskich obligacji do powyżej 1,90 proc., czyli do pięciotygodniowych maksimów, sugeruje, że inwestorzy rynku dłużnego nastawieni są "jastrzębio".

Kwotowania dolara względem euro

Kilka godzin po decyzji amerykańskiego Fed, swoje trzy grosze do światowej polityki pieniężnej dorzuci Bank Japonii.

Pogłoski agencji Bloomberg News, mówiące że Bank Japonii rozważa wprowadzenie pożyczek dla banków z ujemną stopa procentową spowodowały 22 kwietnia większe spadki na jenie niż realne decyzje ze stycznia.

Bank Japonii ma pożyczać pieniądze, płacąc za to bankom. Takie plany ujawnił Bloomberg. Mimo trwającego dodruku pieniądza, rekordowo niskich stop procentowych i zwiększenia bazy monetarnej o 28,5 proc. w ciągu roku nie udało się wywołać inflacji. Ceny w lutym co prawda drgnęły o 0,3 proc. rok do roku, ale do celu inflacyjnego, do którego uparcie dążą Japończycy (2 proc.) jeszcze bardzo daleko.

Wielu uczestników rynku spodziewa się, że BoJ podejmie jakieś kroki „luzujące”, włączając w to zwiększenie stóp procentowych albo zwiększenie dodruku, ale zarazem wielu uważa, że to będzie koniec takich kroków ze strony Japończyków.

Rynek walutowy okazał się w ubiegłym tygodniu mocno wrażliwy na niepewne informacje. Być może dlatego, że jen umacniał się przez parę miesięcy też z mało merytorycznego powodu - uznano go za bezpieczną przystań i rósł dlatego... bo rósł.

Dolar i jen trzymają się dzisiaj razem, prawie nie zmieniając wzajemnych relacji na poziomie 111,25 jena.