Posłowie: będziemy musieli jeść w McDonaldzie

Finansowy kryzys dotarł do parlamentu. Kancelaria Sejmu w ramach oszczędności postanowiła zakazać posłom latania biznes klasą oraz korzystania z lotniskowych saloników dla VIP-ów - dowiedział się serwis internetowy tvp.info.

Posłowie: będziemy musieli jeść w McDonaldzie
Źródło zdjęć: © PAP

15.01.2009 | aktual.: 15.01.2009 17:47

- Jak tak dalej pójdzie, to zagranicznych gości niedługo będziemy musieli podejmować obiadami w McDonaldzie i winem Sofia - ironizuje jeden z posłów.

- Budżet na 2009 rok jest skromniejszy niż pierwotnie zakładano. Oszczędności, i to znaczące, będą więc wprowadzane w bardzo wielu obszarach. Zaczynając od wydatków na administrację, poprzez remonty i inwestycje, a na saloniku dla VIP kończąc - tłumaczy w rozmowie dyrektor biura prasowego Sejmu Krzysztof Luft.

Parlamentarzyści na własnej skórze odczują dwa rodzaje ograniczeń. Pierwsza sprawa to loty międzynarodowe. Do tej pory biznes klasa zawsze przysługiwała wszystkim szefom komisji sejmowych, szefom klubów parlamentarnych. Zwykli posłowie mieli do niej prawo w przypadku podróży trwającej cztery godziny lub dłużej.

Z ustaleń tvp.info wynika, że kancelaria Sejmu będzie od teraz refundować klasę biznes tylko w przypadku najdłuższych podróży trwających więcej niż osiem godzin. To ograniczenie dotyczy zarówno szeregowych posłów, jak i szefów komisji.

Podobnie będzie z wynajmowaniem saloniku dla VIP-ów na warszawskim lotnisku Okęcie, z których dotychczas mogli korzystać wszyscy posłowie. Od teraz w saloniku na swój lot będą mogli czekać tylko członkowie prezydium Sejmu (czyli marszałek wraz z wicemarszałkami).

Posłowie spekulują również, że następny w kolejce do cięć jest fundusz, z którego płaci się za lunche wydawane dla zagranicznych delegacji. Do tej pory limit na jedną osobę wynosił 140 zł.

- Jak to obetną, będziemy mieć prawdziwy problem. Te obiady są wydawane zgodnie z protokołem dyplomatycznym. To znaczy, że taki posiłek musi składać się z przystawek, dania głównego, deseru i wina. W Warszawie już teraz jest ciężko znaleźć przyzwoitą restaurację, która podaje to wszystko za 140 zł - skarży się jeden z posłów. - Jeśli zmniejszą ten limit, to będziemy chodzić z naszymi gośćmi do McDonalda. Co prawda nie podają tam wina, ale może to i dobrze. Można przecież przynieść najtańszą Sofię z monopolowego. Przynajmniej taniej wyjdzie - ironizuje inny parlamentarzysta.

Są jednak i tacy, którzy rozumieją te oszczędności. - Kryzys jest na całym świecie i wszyscy oszczędzają. Nie widzę więc powodu, żeby się buntować. Poza tym budżet w takim kształcie został przegłosowany w Sejmie. Jeśli do kogoś możemy mieć pretensje, to tylko do siebie - uważa jeden z posłów PO. Żaden z posłów nie zgodził się na wypowiedź pod nazwiskiem.

Michał Krzymowski

posełkancelariamcdonald's
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także