Postawił przyczepę na swojej działce. Oto jakie pismo dostał z urzędu
Tomasz postanowił zmienić plany dotyczące swojej działki – zamiast stawiać tam altankę, zakupił przyczepę. Miał zamiar spędzać w niej wolny czas i dlatego przeprowadził kilka modyfikacji. Przedsięwzięcie to jednak przyciągnęło uwagę nadzoru budowlanego, który skierował do niego oficjalne pismo.
Zgodnie z relacją "Gazety Wyborczej", Tomasz podłączył przyczepę do prądu, zamontował zbiornik na wodę i zdjął koła. Ponadto, jak zasygnalizował Mateusz Ostrowski, prowadzący fanpage "Prawnik Przedsiębiorców", przyczepa zyskała dodatkowy daszek oraz schodki.
Prawnik tłumaczył, że w myśl Prawa budowlanego i interpretacji nadzoru budowlanego, przyczepa przestaje być pojazdem, gdy nie jest mobilna, jest podłączona do mediów i pozostaje w jednym miejscu dłużej niż 180 dni.
Staje się wtedy tymczasowym obiektem budowlanym, co klasyfikuje ją jako samowolę budowlaną, o ile nie zgłoszono tego odpowiednim organom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myślał, że jedzie do Niemiec po zarobek. Na miejscu duże rozczarowanie
Tomasz nie chciał podjąć się legalizacji, która kosztowałaby go 5 tys. zł, obawiając się dodatkowo grzywny dochodzącej nawet do 10 tys. zł, którą można nałożyć wielokrotnie. Ostatecznie zdecydował się na przywrócenie przyczepy do pierwotnego stanu.
Nie pomoże nawet OC
Serwis money.pl zauważył, że bieżące regulacje prawne przypominają znaną historię Michała Drzymały, który, korzystając z luk w pruskim prawodawstwie, zamieszkał w wozie cyrkowym i regularnie go przestawiał.
Nawet fakt rejestracji przyczepy jako pojazdu mechanicznego z tablicą rejestracyjną, ubezpieczeniem OC i aktualnym przeglądem technicznym nie zmienia sytuacji. Niezależnie od tego, czy przyczepa stoi na kołach, czy na bloczkach, jeśli organ kontrolujący wykaże, że jest używana na stałe jako miejsce rekreacyjne, muszą być spełnione wymagania prawa budowlanego.