Pracownicy walczą w sieci

Wymieniają się informacjami i doświadczeniami. Komunikują i integrują się. Dyskutują o potrzebie założenia organizacji związkowej, a nawet organizują protesty i strajki – tak obecnie pracownicy poprzez Internet walczą o swoje interesy. Także w Polsce.

12.02.2009 | aktual.: 12.02.2009 19:29

Poczuli potrzebę działania, walki. O godność i lepsze pieniądze. Są młodzi i ambitni. Z barierą koncesjonowanych związków zawodowych zetknęli się już niemal na samym początku. Założyli więc odpowiedni wątek na forum znanego społecznościowego portalu internetowego nasza-klasa.pl. To był strzał w dziesiątkę! Na forum dyskusja się kleiła, niektórych rozgrzewała do czerwoności, a w jeszcze innych wyzwalała odwagę do wypowiadania głośno swoich poglądów. Wiedzieli, czego chcą – godziwych warunków pracy i większej płacy. Od tak prozaicznych żądań, jak toalety na pętlach, po tak powszechne hasła, jak wyższych pensji. Mowa o kierowcach Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego z Wrocławia. O sprawie pisaliśmy na naszych łamach kilka tygodni temu. Uzgodniony i zorganizowany poprzez jeden z portali internetowych protest polegający na masowym wybieraniu tzw. urlopów na żądanie ostatecznie spalił na panewce. Odpowiednie „sugestie” ze strony dyrekcji zakładu nie były bowiem wirtualne, a wypowiedziane w tzw. „realu” i
jak najbardziej realne. Protest zorganizowany przez Internet ostatecznie nie wypalił, gdyż mimo pierwotnych deklaracji składanych na forum, ledwie garstka zapaleńców zdecydowała się wziąć w wyznaczonym terminie urlop na telefon.

Próbę oporu pracowników, którego założenia i plan zostały opracowane za pomocą komputera i za pomocą łączy trafił „w świat”, nie tylko nie poparły związki zawodowe działające we wrocławskim MPK, ale zakładowa „Solidarność” go nawet potępiła.

Niepowodzenie kierowców autobusów w stolicy Dolnego Śląska nie oznacza jednak zaprzestania prowadzenia działalności protestacyjnej przez polskich pracowników w sieci. Wręcz przeciwnie. To dopiero początek. Stąd też metodą prób i błędów pracownicy do swej walki wykorzystywać będą coraz częściej nowinki technologiczne, z Internetem na czele.

Siedząc wygodnie w domu przed monitorem komputera robotnik będzie mógł się dowiedzieć o sytuacji zatrudnionych w jego zakładzie pracy. Przeczyta wówczas, czy będą podwyżki, czy też nie. Jeśli nie, będzie mógł założyć forum internetowe, gdzie z pewnością on i jemu podobni będą mogli debatować, jak tu sprawić, by pracodawca zechciał podzielić się z nimi wypracowanym zyskiem.

Właściwie dziś swoje fora internetowe ma niemal każda branża, a coraz częściej nawet dana firma. To tam zatrudnieni wymieniają swoje opinie o zakładzie, przedstawiają wizje zmian, które ich zdaniem przyczyniłyby się do poprawy warunków pracy. Jest to też miejsce, w którym jedni pracownicy dzielą się swoimi wnioskami z innymi, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, co oni kiedyś.

Rozwój internetowej samoobrony ludzi pracy w Polsce przyspieszył w momencie emigracji zarobkowej naszych rodaków na Zachód. Gdy wracają do kraju, niektóre wzorce próbują przenosić na nasz nadwiślański grunt. Za zachodnią granicą te wirtualne formy mają dłuższy staż i donioślejszy dorobek. Internetowe konwersacje ludzi pracy rozpoczęły się od komentarzy umieszczanych pod informacjami – szczególnie – prasowymi, a które dotyczyły danej branży lub konkretnych zawodów. Formuła ta jednak nie sprawdzała się do końca, ponieważ w dobie informacji jedna wiadomość szybko zastępowała drugą, przez co trudno było prowadzić dłuższe rozmowy. Notki informacyjne szybko ginęły w archiwach i ciężko było sprawnie odnaleźć interesujący wątek. Dla ułatwienia ktoś wpadł na pomysł zakładania pracowniczych wątków na internetowych forach dotychczas kojarzonych zazwyczaj z seks-randkami.

Najłatwiej przed erą komputera było zawodowym kierowcom, którzy komunikowali się ze sobą za pomocą CB-Radia. Wykorzystywane jest ono i dziś. Stanowi dopełnienie Internetu. Znany jest przypadek zablokowania przejścia granicznego przez kierowców TIR-ów w Świecku. Pomysł został rzucony na forum internetowym, a szczegóły został dograne przez CB.

Podczas tzw. dzikich strajków na Poczcie Polskiej w 2006 r. porozrzucani po całym kraju listonosze o tym, gdzie akurat toczą się protesty, jak przebiegają i jakie są postulaty, dowiadywali się właśnie z Internetu, który stanowił trybunę do wymiany informacji na temat dotyczący tej grupy zawodowej. Kilka miesięcy później pracownicy poznańskiej fabryki Volkswagena w ciągu tygodnia dokonali kilka tysięcy wpisów na forum dotyczącym warunków pracy i płacy u nich w firmie. Internauci nie szczędzili dyrektorów. Teraz idea wątków tematycznych dla danych branż czy – bardziej wąsko – zakładów pracy jest powszechna.

Pracownicy fabryki Sitech w Sieci decydowali o tym, czy powołać w zakładzie konkurencyjny w stosunku do „Solidarności” związek zawodowy. Ponad 2 tysiące okradzionych i porzuconych pracowników transportowej firmy RiCö na bieżąco porozumiewało się między sobą właśnie za pomocą myszki i klawiatury.

– Takie fora zaczynają spełniać rolę organizacji pracowniczych – uważa Jarosław Urbański, socjolog od lat zaangażowany w obronę interesów pracowniczych. – Czy zagrozi to związkom zawodowym? Na pewno tym dużym, tradycyjnym tak, bo one nastawione są na serwowanie chwilówek i wypłatę zasiłków pogrzebowych, a nie na realną pomoc pracownikom – dodaje. Jego zdaniem pracownik oczekuje dziś szybkiej i jasnej informacji, a taką możliwość daje mu Internet, więc z pewnością tego rodzaju aktywność pracownicza w świecie wirtualnym będzie się rozwijać, ponieważ wirtualna jest tylko forma, a problemy są realne.

Zresztą informatyzacja społeczeństwa stwarza większe pole działania dla samych organizacji związkowych. Poprzez odpowiednie rozreklamowanie i nagłośnienie tematu w Internecie, można dziś zrobić kilka akcji w kilku różnych miastach w jednej sprawie. Taki sposób działania wykorzystać będzie można w przypadku konieczności zorganizowania np. pikiet solidarnościowych ze zwalnianymi czy represjonowanymi kolegami.

O potrzebie walki o swoje przekonanych jest również wiele osób korzystających z portali społecznościowych. Na portalu nasza-klasa.pl znaleźć można profil pod nazwą: Strajk włoski, ogólnopolski, ogólnoeuropejski, ogólnoświatowy, ostrzegawczy (walka o prawa pracownicze). Jego twórca nawołuje: „Pokażmy siłę zjednoczenia naszego narodu, Europy. Pokażmy że potrafimy walczyć o swoje prawa, o godną pracę i o lepsze jutro dla wszystkich ludzi pracy”. Na profilu pn. Walcz o ochronę czytamy: „Żeby przeżyć i zapewnić byt naszym rodzinom pracujemy średnio 360 godzin w miesiącu. Nie mamy czasu na odpoczynek i zdobywanie nowych umiejętności. Pozbawia się nas prawa do godnego życia”. „Nie szanuję swoich pracowników, za 500 zł miesięcznie lubię ich szmacić! Taki jestem. To ja, cały TESCO!” – to z kolei konto tego hipermarketu. Doszukać się można też Profilu pracowników zwolnionych z ZMUZ „MAZ-Gliwice” czy Wszystkich pracowników wyzyskiwanych przez FCPK Bytów oz. Kielce.

Walka pracowników o swoje prawa i interesy nie przeniesie się z zakładów pracy i ulic do Internetu. Obie formy działania na rzecz poprawy ich sytuacji doskonale się jednak uzupełniają.

Patryk Kosela

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)