Przed nami rewolucja w Ordynacji podatkowej

Obniżka podatków jest wykluczona, prędzej rząd uprości system, wprowadzając podatek liniowy, likwidując ulgi i odliczenia. A wtedy będziemy płacić państwu jeszcze więcej niż obecnie.

Przed nami rewolucja w Ordynacji podatkowej
Źródło zdjęć: © WP.PL | Sebastian Ogórek

03.09.2013 | aktual.: 12.11.2013 11:44

Zdaniem prof. Orłowskiego obecna sytuacja budżetowa i ekonomiczna całkowicie wyklucza możliwość obniżenia podatków.
- Państwo musi wydawać pieniądze. Premier sam ogłosił, że dla samorządów luzuje możliwości zadłużania się, żeby mogły inwestować. Krótko mówiąc, nie liczmy na obniżki podatków w Polsce - komentował w Krynicy główny doradca ekonomiczny PwC.

Jak dodał, deklaracja Donalda Tuska może oznacza uproszczenia w rozliczeniach podatkowych, w skrajnym przypadku powrót do idei podatku liniowego.

- Podatki nie powinny być uciążliwe. Niech ludzie nie płacą strasznych kar za to, że zrobili prosty błąd - mówi prof. Orłowski.

Ekonomista stoi na stanowisku, że ewentualna niewielka obniżka podatków może wyniknąć z uproszczenia systemu. Jego zdaniem może to zachęci większą niż obecnie grupę osób do ujawnienia swoich rzeczywistych dochodów.

Zupełnie innego zdania jest Andrzej Klesyk. Prezes PZU w rozmowie z Wirtualną Polską stwierdził, że on ani w podatek liniowy, ani obniżkę stawek nie wierzy.

- Już dziś dziewięćdziesiąt kilka procent Polaków płaci podatek liniowy. Pomimo że mamy jedynie dwie stawki, nasz system fiskalny jest jednym z najbardziej skomplikowanych na świecie. Różnych odliczeń i wyliczeń jest za dużo. Myślę, że premier chce to przede wszystkim uprościć - mówi szef największego polskiego ubezpieczyciela.

Jak dodaje, de facto może to oznaczać nie obniżkę, ale wręcz podwyżkę podatków dla niektórych grup społecznych.
- Jeszcze gdy byłem w Radzie Gospodarczej przy premierze mocno dyskutowaliśmy nad kosztami uzyskania przychodów. Jeżeli tu nastąpiłyby zmiany to stopa efektywnego opodatkowania zdecydowanie się podniesie - uważa Andrzej Klesyk.

Szef PZU w rozmowie z WP.PL podkreślił, że słowa premiera Donalda Tuska mówiącego o końcu kryzysu to zachęta do inwestowania dla przedsiębiorców.

- Są już pierwsze dane makro pokazujące, że w gospodarce pojawiają się pierwsze oznaki wiosny. Premier chciał więc pokazać, że dziś nie należy się już bać. Gdy coraz więcej osób mówi i myśli pozytywnie, to jest to samospełniająca się przepowiednia. A ostatnie wskaźniki uprawniają nas do bycia optymistami - mówi Klesyk.

Z Forum Ekonomicznego w Krynicy Sebastian Ogórek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (931)