Przeprowadzili się na wieś. Dewastują pola. Rolnicy są załamani
Młodzież, która wraz z rodzicami przeprowadziła się na wieś, porusza się quadami po polach, niszcząc uprawy - donosi Tygodnik Rolniczy. Rolnicy ponoszą straty idące w tysiące złotych.
"W żniwa rozjeździli mi pszenicę. Po rzepaku też jeździli. Kiedyś jeden nie zdążył uciec, bo mu cross nie odpalił, to go policja załapała, ale reszta uciekła. I co ja mam zrobić? Wziąć ciągnik i pojechać, rozjeździć im ogródek?" – mówi serwisowi pan Piotr, rolnik z gminy Dolice w województwie zachodniopomorskim.
"Rodzice pokupowali im crossy i quady, a oni jeżdżą teraz po nieswoim, niszcząc rolnikom uprawy. Policja nic z tym nie robi, a nam ciężko jest ich zatrzymać, żeby złapać za rękę i udowodnić to, co zrobili" - dodaje w rozmowie z Tygodnikiem Rolniczym Grzegorz Taube, który ma gospodarstwo rolne w tej samej gminie.
Stworzył ogromną firmę. Szczerze radzi: "Nie słuchaj klientów"
Rolnicy podkreślają, że poza stratami wynikającymi ze zniszczonych upraw, grozi im także utrata dopłat z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Taka historia spotkała pana Grzegorza. Mężczyzna oszacował, że po utracie dopłat do 4 ha ziemi, jego straty wyniosły łącznie kilka tysięcy złotych.
"Złote kolby" zmorą rolników
W trakcie żniw dochodziło również do innych aktów wandalizmu. Do Komendy Powiatowej Policji w Grajewie wpłynęły zgłoszenia dotyczące uszkodzeń maszyn rolniczych podczas zbiorów kukurydzy. Jak ustalono, w łanach znajdowały się elementy metalowe i aluminiowe, zawieszone na łodygach lub umieszczone między roślinami, czyli tzw. "złote kolby".
Policja podkreślała, że zagrożenie dotyczy nie tylko sprzętu, lecz także zdrowia operatorów oraz zwierząt. Fragmenty metalu mogą trafić do paszy, co niesie ryzyko poważnych obrażeń lub śmierci zwierząt gospodarskich.
Jak zaznacza policja, w wyniku takich zdarzeń łączna kwota uszkodzeń sieczkarni sięgnęła blisko 100 tys. zł.