Przewozy Regionalne rozważają likwidację zakładu
Jeszcze w marcu w woj. śląskim może zostać ograniczona liczba pociągów, przewoźnik nie wyklucza też zupełnej likwidacji tamtejszego zakładu - poinformowała w czwartek dziennikarzy prezes Przewozów Regionalnych Małgorzata Kuczewska-Łaska.
03.03.2011 | aktual.: 03.03.2011 17:14
Jak wyjaśniają przedstawiciele przewoźnika, w woj. śląskim zlikwidowanych może zostać ok. 100 pociągów. Do zmian może dojść jeszcze w marcu. - Wcześniej potrzebujemy dwóch tygodni, żeby wywiązać się z obowiązku poinformowania pasażerów o zmianach - powiedziała Kuczewska-Łaska.
Przedstawiciele samorządu woj. śląskiego oceniają, że sygnał dotyczący planów likwidacji 100 pociągów w regionie to "próba wywarcia nacisku na zarząd woj. śląskiego, aby zwiększył planowane dofinansowanie regionalnych przewozów pasażerskich z ok. 110 do 160 mln zł".
- Takie działania to próba usprawiedliwienia braku wizji w organizacji transportu kolejowego i pasywności w zarządzaniu Przewozami Regionalnymi. Wzrost kosztów, spadek przychodów, wzrost deficytu i pogarszająca się jakość obsługi pasażerów to główne problemy, na które spółka nie znalazła rozwiązania - powiedział PAP w czwartek marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz.
Zdaniem Przewozów Regionalnych, plany wycięcia z rozkładu części połączeń są spowodowane brakiem porozumienia między przewoźnikiem a władzami woj. śląskiego co do pokrycia deficytu wynikającego z realizowania połączeń kolejowych w tym regionie. Chodzi o połączenia, które PR realizują na zlecenie samorządu.
Jak wyjaśniła prezes, marszałek województwa zamówił u przewoźnika taki sam rozkład jazdy, jak na 2010 r. Z wyliczeń spółki wynika, że powinien za to zapłacić ok. 160 mln zł. Jednak władze województwa są gotowe zapłacić tylko 110 mln zł. PR chcą tak ograniczyć połączenia, żeby dotychczasowe 110 mln zł w pełni pokryły deficyt.
- Problemem jest to, że właściwie nie ma między nami dialogu, nie są prowadzone żadne rozmowy na ten temat - powiedziała Kuczewska-Łaska. Dodała, że między spółką a śląskim urzędem marszałkowskim trwa tylko wymiana korespondencji. Jej zdaniem jest to ze strony śląskiego samorządu gra na czas, ponieważ problem wciąż nie jest rozwiązany.
Z taką oceną nie zgadza się Matusiewicz. - W negocjacjach dotyczących poziomu dofinansowania usług w 2011 r. urząd marszałkowski wielokroć bezskutecznie prosił o wyczerpujące informacje dotyczące uzasadnienia wyliczeń. Wskazuje to na brak dobrej woli oraz dużą roszczeniowość przewoźnika, a nie złą wolę zarządu województwa, który dysponuje publicznymi pieniędzmi na ten cel - ocenił marszałek woj. śląskiego.
Zdaniem samorządowców, oczekiwanie przez PR wyższych nakładów od samorządu można także odczytywać jako ostrzeżenie przed zmianami w dotychczasowej polityce organizacji przewozów pasażerskich. Marszałek przypomniał, że być może już w czerwcu ruszy samorządowa spółka Koleje Śląskie, która ma uzupełniać ofertę dotychczasowego przewoźnika i jednocześnie stanowić konkurencję w zakresie jakości przewozów pasażerów.
- Musimy uczciwie przyznać, że marszałek jest przeciwny likwidacji połączeń. Jednak im dłużej taka sytuacja będzie trwała, tym bardziej będzie narastał deficyt - mówiła w czwartek prezes PR.
Śląskie jest obok Łódzkiego i Zachodniopomorskiego jednym z trzech województw, które nie zawarły jeszcze z Przewozami Regionalnymi umowy na świadczenie przewozów w 2011 r. Stosunki między przewoźnikiem a władzami woj. śląskiego określa umowa ramowa na lata 2007-2012. Na jej podstawie, mimo braku umowy rocznej, do przewoźnika trafiają zaliczki na rzecz pokrycia deficytu. Jednak - jak podkreśla prezes - to za mało.
Kuczewska-Łaska dodała, że choć marszałek nie określił na piśmie swoich planów co do dalszej współpracy z Przewozami Regionalnymi, to z jego wypowiedzi w mediach wynika, że nie wyobraża sobie dalszej współpracy z przewoźnikiem, a połączenia w województwie mają realizować Koleje Śląskie. W związku z tym musimy podjąć strategiczne decyzje co do przyszłości śląskiego zakładu, żeby 2200 pracowników nie zostało bez pracy - powiedziała.
Śląski zakład przeszedł w ubiegłym roku zmiany, w wyniku których z pracy odeszło 250 osób. Spółka oszczędziła w ten sposób 18 mln zł na kosztach własnych. Jak wyjaśniła Kuczewska-Łaska, w razie likwidacji śląskiego zakładu część z ponad 2 tys. pracowników znajdzie zajęcie w zakładach spółki w innych rejonach kraju, ale nie będzie to dotyczyło wszystkich. "Dlatego będziemy szukać porozumienia ze stroną społeczną w tej sprawie" - dodała.
Przewozy Regionalne szacują, że 2010 r. zamknęły ze stratą 140 mln zł. Może się ona jeszcze powiększyć, ponieważ na połączeniach w woj. śląskim spółka zanotowała 140 mln zł deficytu, a władze województwa zapłaciły tylko 110 mln zł. Kuczewska-Łaska zapowiedziała, że jeżeli reszta pieniędzy nie trafi do spółki, to przewoźnik będzie dochodził ich w sądzie. Ten rok spółka chce zamknąć stratą nie przekraczającą 30 mln zł.
Przedstawiciele samorządu woj. śląskiego zwracają jednak uwagę, że Przewozy Regionalne już w grudniu zawiesiły kursowanie ok. 10 proc. pociągów w regionie - 56 z nich przestało kursować, a 24 zostały skrócone. Sytuacja miała wrócić do normy w połowie stycznia, ale okres zawieszenia przedłużono do końca lutego. Okazało się jednak, że także w korekcie rozkładu wprowadzonej z początkiem marca nie udało się wznowić wszystkich połączeń.
Zaniepokojeni przedłużającym się zawieszeniem kursowania części pociągów samorządowcy mówili w ostatnich dniach PAP, że sprawa "będzie musiała znaleźć odzwierciedlenie w tegorocznej umowie dotacji dla Przewozów Regionalnych". Matusiewicz m.in. podkreślił w poniedziałek, że "coraz bardziej cieszy się" ze zbliżającego się uruchomienia spółki Koleje Śląskie, która pozwoli na częściowe na razie uniezależnienie się regionu od Przewozów Regionalnych.
Marszałek wskazał też - komentując marcową korektę rozkładu - że wysokość tegorocznej dotacji dla PR będzie jeszcze przedmiotem negocjacji. Zaznaczył, że nie "widzi szans" kontynuowania od 1 stycznia 2013 r. zawartej przez poprzedni samorząd pięcioletniej umowy zakładającej coroczne dotowanie PR kwotą przekraczającą 100 mln zł. "Kosztowałoby to zbyt wiele pasażerów naszego województwa i zbyt wiele wstydu władzy samorządowej" - ocenił Matusiewicz.