Referendum strajkowe w Kompanii Węglowej

Górnicy z kopalń największej górniczej spółki - Kompanii Węglowej (KW) - uczestniczą w czwartek od rana w zorganizowanym przez związki zawodowe referendum strajkowym. Spór dotyczy poziomu płac, utrzymania wielkości zatrudnienia i gwarancji nielikwidowania kopalń.

Referendum strajkowe w Kompanii Węglowej
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

02.09.2010 | aktual.: 02.09.2010 08:26

W ostatnich latach w podobnych głosowaniach związkowcy zawsze uzyskiwali ponad 90-procentowe poparcie. Jeżeli i tym razem blisko 61,5-tysięczna załoga poprze strajk, w poniedziałek sztab protestacyjno-strajkowy zdecyduje o dalszych działaniach: kontynuowaniu rozmów z zarządem lub rozpoczęciu protestów.

- Liczę na wysoką frekwencję i pełne poparcie ze strony załóg. Wierzę, że górnicy nie dadzą się kupić za judaszowe srebrniki - powiedział szef górniczej Solidarności Dominik Kolorz, komentując postawę zarządu firmy, który na dwa dni przed referendum ogłosił zwiększenie tegorocznego funduszu płac o ponad 57 mln zł, co daje wzrost przeciętnego wynagrodzenia o 1,2 proc. Kompania obiecała te środki załodze już w marcu; wiąże się to z naturalnym wzrostem przysługujących górnikom rozmaitych świadczeń, m.in. z tytułu tzw. Karty Górnika.

Według Kolorza, zarząd KW próbuje stosować zasadę "dziel i rządź" i manipuluje faktami. Jego zdaniem, obecna wielkość funduszu płac dla 70 proc. pracowników oznacza "niższe obniżki wynagrodzeń, a nie podwyżki". - Dla 20 proc. oznacza utrzymanie wynagrodzeń na dotychczasowym poziomie, a tylko dla 10 proc. faktyczny wzrost - uważa szef górniczej "S".

Przedstawiciele Kompanii zarzucają natomiast manipulację związkowcom. Podkreślają, że fundusz płac jest na stabilnym poziomie, nie ma planu zwolnień pracowników (redukcja wynika z odejść na emerytury)
, a planowana reorganizacja firmy służy wzmocnieniu jej konkurencyjności i efektywności. Rzecznik KW Zbigniew Madej zaznaczył, że sprawy związane m.in. ze strategią, organizacją firmy czy liczbą jej zakładów, są w wyłącznej gestii zarządu, a opiniować zmiany może jedynie Rada Pracowników.

Kompania, powołując się na ekspertyzy prawne, uważa, że tylko postulat płacowy mieści się w granicach sporu zbiorowego, a w związku z tym ewentualny strajk będzie nielegalny. Związkowcy odpowiadają, że o tym będzie mógł zdecydować wyłącznie sąd i nie wycofują swoich postulatów.

Kością niezgody stał się projekt nowej strategii Kompanii do 2020 r., zakładający m.in. zmniejszenie zatrudnienia o kilkanaście tysięcy osób (głównie w drodze naturalnych odejść pracowników; nikt nie będzie zwolniony), zmniejszenie wydobycia węgla o kilka milionów ton oraz reorganizację firmy - m.in. zastąpienie części zakładów usługowych innymi strukturami, a także możliwość zatrzymania wydobycia w kopalni Halemba-Wirek, bez utraty dostępu do złoża. Zarząd KW podkreśla jednak, że los tej kopalni nie został jeszcze przesądzony - sprawę analizuje specjalny zespół.

Referendum odbywa się we wszystkich 15 kopalniach Kompanii Węglowej. Ponieważ niektóre kopalnie powstały z połączenia dwóch zakładów, w sumie głosowanie odbywa się w ok. 20 miejscach, a także w kilku niegórniczych zakładach KW. Związkowcy oceniają zainteresowanie głosowaniem jako duże. Równolegle odbywają się organizowane przez pracodawcę wybory do Rady Pracowników KW.

Organizatorzy zapewniają, że referendum zorganizowano profesjonalnie, a wyniki będą wiarygodne. Liczba uprawnionych do głosowania w każdej kopalni ustalana jest na podstawie szczegółowych list osób zatrudnionych i obecnych tego dnia w pracy. Odbierając karty do głosowania, górnicy podpisują się na liście. W komisjach referendalnych zasiadają związkowcy - członkowie komitetu protestacyjnego.

Górnicy odpowiadają na pytanie: "czy jesteś za przystąpieniem do strajku w ramach sporów zbiorowych prowadzonych przez związki zawodowe Kompanii Węglowej, dotyczących podwyżki wynagrodzeń, zwiększenia zatrudnienia, gwarancji funkcjonowania (nielikwidowania) kopalń i zakładów wchodzących w skład Kompanii Węglowej?".

Referendum rozpoczęło się po piątej rano, przed rozpoczęciem pierwszej zmiany. Jako pierwsi głosowali górnicy kończący pracę na zmianie nocnej i ci, którzy zaczynają pracę o 6. Głosowanie zakończy się po północy, kiedy do pracy przyjdą ostatni górnicy. Wstępne wyniki będą znane w piątek, oficjalne - w poniedziałek. Wtedy też może zapaść decyzja o ewentualnym strajku.

Jak mówi rzecznik KW Zbigniew Madej, każda doba strajku oznaczałaby dla KW ok. 40 mln zł strat - to utracone przychody ze sprzedaży węgla oraz koszty stałe, które trzeba ponosić niezależnie od tego, czy kopalnie pracują, czy nie. Dobowy ubytek w wydobyciu sięgnąłby 160-170 tys. ton węgla, zdezorganizowana byłaby wysyłka węgla do klientów.

Poprzednio kopalnie KW stanęły na dobę w grudniu 2007 r., z powodu sporu płacowego. W 2003 r. 24-godzinny strajk objął trzecią część wszystkich kopalń, głównie KW. Górnicy protestowali wtedy przeciwko planom restrukturyzacji górnictwa.

Pytani w czwartek przez reporterów górnicy z kopalni Halemba-Wirek w Rudzie Śląskiej niemal jednogłośnie opowiadali się za strajkiem, podkreślając, że gotowi są bronić kopalni przed likwidacją. Jak mówili, straty kopalni (w ciągu sześciu lat ponad 1,2 mld zł) to efekt polityki KW i nieinwestowania w rozwój zakładu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)