Rząd wprowadził emeryturę małżeńską
Rząd wysłuchał głosu społeczeństwa i
wprowadził emeryturę małżeńską. Łatwo nie było, bo grono
przeciwników było bardzo silne - pisze "Puls Biznesu".
23.07.2007 | aktual.: 23.07.2007 06:39
Po miesiącach niepewności już wszystko jasne. Odkładający w OFE będą mogli wybrać czy dostaną emeryturę indywidualną, indywidualną z 10-letnim gwarantowanym okresem płatności czy małżeńską. Rząd nie uległ presji lobby ubezpieczeniowego, które nalegało na wykreślenie małżeńskiej.
Walka trwała do ostatniej chwili. Teraz, gdy emocje opadły, czas na odsłonięcie kulisów decyzji i podsumowanie, kto był za, a kto przeciw.
Ostateczny projekt rządu niewiele różni się od tego, który "PB" jako pierwszy opisał na początku kwietnia. Skąd, więc nerwy i niepewność? Zafundował je sam rząd: 6 lipca "PB" opisał, że na finiszu prac Paweł Wypych, prezes ZUS i główny obrońca emerytury małżeńskiej, skłania się do wykreślenia jej z ustawy. Kilka dni później oliwy do ognia dolał Romuald Poliński, wiceminister Pracy i Polityki Społecznej mówiąc na łamach Gazety Wyborczej, że "zrobi wszystko by małżeńskiej nie było".
Publicznie o emeryturę małżeńską upominała się również minister Joanna Kluzik-Rostkowska. (PAP)