Rządowe ośrodki i pałace wreszcie trafiły pod prywatyzacyjny młotek
Rząd koalicji PO – PSL po ponad dwóch latach wreszcie zaczyna realizować obietnicę sprzedaży ośrodków szkoleniowo-wypoczynkowych i przekształcania gospodarstw pomocniczych. Jako pierwsze pod młotek poszły nieruchomości w Karpaczu i pod Olsztynem. Ceny wywoławcze to 4 i 14,6 mln zł.
09.07.2010 | aktual.: 09.07.2010 13:29
Oba ośrodki należą do Kancelarii Premiera. – To niebywała okazja – zachwala Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu, który organizuje przetarg. – Nie codziennie można kupić półwysep czy byłą rezydencję Hermanna Goeringa. Na razie jednak nie chce mówić o zainteresowaniu, oferty bowiem ciągle spływają, a termin przetargu upływa na początku września.
Zameczek został wybudowany w 1897r. w stylu alpejskim. Usytuowany jest w Karpaczu na Księżej Górze na wysokości 628 m n.p.m. Ponad sto lat temu willa należała do niemieckich baronów Kurta i Agnes Pergler von Perglas. A po wybuchu drugiej wojny światowej Zameczek wraz z ziemią, w której obrębie znajdowały się dwa szyby kopalni srebra, został osobistą rezydencją Goeringa, który był dowódcą niemieckiego Luftwafe (od 1935 r. do końca wojny). Z kolei położony na półwyspie Lalka ośrodek wypoczynkowy Kormoran to licząca 16 pokoi z łazienkami rezydencja z basenem, sauną i zapleczem restauracyjnym. Obok znajdują się jeszcze dwa domki wypoczynkowe oraz stajnia.
W ślady Kancelarii Premiera mają zamiar pójść także ministerstwa. Resort gospodarki jeszcze w tym roku zapowiada przekształcenie w instytucje gospodarki budżetowej swoich ośrodków w Rucianem-Nidzie i w Konstancinie-Jeziornie.
Z kolei Centralny Ośrodek Doskonalenia Kadr Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Dębem, należący do Ministerstwa Środowiska, ma zostać zlikwidowany do końca 2010 roku.
W sumie w gestii rządu, Kancelarii Prezydenta i wojewodów pozostaje ponad 80 podobnych nieruchomości. Budżet dopłacił do ich funkcjonowania w ubiegłym roku ponad 35 mln zł. Jednocześnie jednak, jak podkreśla rzecznik resortu finansów Magdalena Kobos, w tym samym roku do państwowej kasy wpłynęło 47,4 mln zł z wygospodarowanych nadwyżek i zysków, a z tytułu podatku dochodowego zostało odprowadzonych 21,1 mln zł.
– Państwo powinno się pozbyć tego typu gospodarstw i zakładów, bo to pomoże w realizacji planu oszczędnościowego choćby poprzez zmniejszenie zatrudnienia. Wyjdzie też na dobre samym podmiotom, które będą się mogły starać o klientów na komercyjnym rynku – wyjaśnia Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Ekspert nie sądzi jednak, że dzięki pozbyciu się ośrodków, gospodarstw i zakładów w budżecie uda się zaoszczędzić 10 mld zł w ciągu dwóch lat, jak to wyliczała była minister finansów Zyta Gilowska. – Gdy jeszcze byłem w resorcie finansów (był wiceministrem – red.), wyliczaliśmy te oszczędności na 1–2 mld zł – przyznaje Gomułka.
W ubiegłym roku w zakładach budżetowych i gospodarstwach pomocniczych przeciętne zatrudnienie wzrosło o 11,1 proc., do 16,6 tys. osób.
Elżbieta Glapiak
PARKIET