Śledzie w depresji
Rybka lubi pływać, a że Polacy coraz rzadziej raczą się czystą wódką, mniej chętnie sięgają też po jedną z najpopularniejszych zakąsek. W efekcie sprzedaż śledzi jest w głębokim dołku - donosi "Puls Biznesu".
13.03.2014 | aktual.: 13.03.2014 06:43
Przez ostatnie dwie dekady nie było tak złego roku dla śledzi jak 2013 - po raz pierwszy ich spożycie spadło poniżej 2 kg na głowę.
Jeszcze do 2000 r. spożycie przekraczało 3-3,5 kg, tymczasem w 2012 r. 2,25 kg, a w 2013 - już 1,94 kg - wylicza Krzysztof Hryszko z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.
Jak mówi, śledzie straciły na poszerzeniu rybnego asortymentu (Polacy jedzą bowiem co roku w sumie mniej więcej tyle samo ryb - ok. 12 kg), ale też na spadku konsumpcji... czystej wódki. Pijemy coraz więcej wina i piwa, a do tych trunków śledź jako zakąska nie pasuje - zauważa Hryszko.
Największym problemem są ceny surowca - ocenia z kolei Jerzy Safader, szef Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb. Kupujemy drogo, a marży - już teraz minimalnej - nie możemy obniżyć i w efekcie przetworzony produkt kosztuje zbyt dużo przeciętnego Polaka - wyjaśnia.
Według IERiGŻ w latach 2011-12 kg filetów w detalu podrożał z 11 do 16 zł. W 2013 r. ceny spadły, ale minimalnie.