Słodkie życie władzy. Tak się szkolą urzędnicy Rostowskiego
Minister finansów Jacek Rostowski (62 l.) położył rękę na pieniądzach przeznaczonych na szkolenia dla bezrobotnych. By cokolwiek od niego wyrwać - resort pracy musi się naprawdę namęczyć. No, ale wobec swoich Rostowski nie jest już tak zasadniczy. Im nie żałuje. Podlegli mu urzędnicy pojechali na trzy dni do uroczej Polanicy Zdroju. Bawili tam w bardzo eleganckim hotelu.
23.04.2013 | aktual.: 23.04.2013 06:55
Nic to, że szkolenie można było zorganizować bez dodatkowych kosztów w ministerialnych budynkach. Nic to, że trzeba było specjalnie ogłaszać przetarg na transport pracowników. Przecież nie od dziś wiadomo, że "szkoli" się najlepiej w małych acz urokliwych miejscowościach, z dala od centrali. Bo wtedy jest też szansa na to, że taki wyjazd będzie miał też integracyjny charakter.
A, że Warszawę od popularnego uzdrowiska dzieli ok. 450 km - to sam koszt transportu dla 14 urzędników należy szacować na ok. 5 tys. zł. - Trasę trzeba pokonać cztery razy, kilometrówka to 2,5 złotego, do tego doliczamy opłaty viaTOLL no i oczywiście 8 procent VAT - wylicza koszty takiej podróży właścicielka wypożyczalni busów.
Urzędnicy Rostowskiego do Polanicy wyruszyli 17 kwietnia i zostali zakwaterowani tam na dwa dni w urokliwym trzygwiazdkowym pensjonacie. Koszt wynajmu pojedynczego pokoju wynosił tam 125 złotych, razem ze śniadaniem. Na same noclegi urzędników wydaliśmy więc około 3,5 tys złotych. Mogli się tam czuć naprawdę jak w domu - podczas wspólnych posiłków raczyli się wyśmienitą lokalną kuchnią. Ośrodek oferował też mnogość zabiegów SPA z masażem bambusami czy gorącymi czekoladą i miodem na czele.
O takim szkoleniu zwykły bezrobotny Polak oczywiście może jedynie pomarzyć. Jak widać minister Rostowski woli inwestować w tych już doinwestowanych, a nie w potrzebujących.