Świat oszalał na punkcie dolara. Złoty wśród 10 największych przegranych
Dolaromania opanowała nie tylko inwestorów. Ludzie wymieniają lokalne waluty na amerykańskie banknoty. Tak dzieje się od Azji, przez Europę, aż po Amerykę Południową.
Sprawdziliśmy notowania ponad 40 walut. W ciągu miesiąca tylko funt brytyjski oparł się sile dolara, choć licząc od początku roku, jest w gronie największych słabeuszy. W tym niechlubnym zestawieniu znalazł się też złoty.
Dolaromania wybuchła na dobre po niespodziewanym zwycięstwem Donalda Trumpa w wyścigu o fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych. Realizacja jego zapowiedzi kampanijnych może doprowadzić do sytuacji, w której stopy procentowe w USA szybko pójdą w górę. To przyciąga kapitał zagraniczny.
Odpływ pieniędzy z poszczególnych gospodarek ma negatywny wpływ m.in. na zadłużenie. Problemy odczuwają też zwykli obywatele, którzy za importowane towary muszą płacić coraz więcej. W jednym przypadku inflacja jest liczona nawet w setkach procent.
W gronie najsłabszych walut względem dolara znalazła się złotówka. Od początku roku jej wartość spadła o 6 proc. Jeszcze w styczniu kurs wymiany wynosił 3,92 zł. Teraz oscyluje w okolicach 4,20 zł.
Inwestorzy sprzedawali złotówki i wymieniali je na dolary nie tylko ze względu na wybór Trumpa na prezydenta. Podobne w skutkach było obniżenie na początku roku ratingu wiarygodności kredytowej naszego kraju przez agencję Standard & Poors (pierwszy raz od 20 lat), a także decyzja Brytyjczyków o wyjściu z Unii Europejskiej.
Tak słabej polskiej waluty nie obserwowaliśmy od 2002 roku, ale do rekordu wszech czasów jeszcze trochę brakuje. Niemal dokładnie 16 lat temu notowania dolara sięgały 4,70 zł. Na razie nawet najśmielsze prognozy analityków nie zakładają takiego scenariusza, choć kto jeszcze kilka lat temu pomyślałby, że frank może skoczyć z 2 do 4 zł?
Podobny spadek wartości jak złoty, notuje od początku roku ukraińska waluta. Za dolara trzeba u naszych wschodnich sąsiadów zapłacić blisko 25,5 hrywny. Ukraińcy są jednak w dużo lepszych nastrojach niż my, bo na początku roku sytuacja wyglądała tam znacznie gorzej.
Przez m.in. drogiego dolara ceny w sklepach ukraińskich szybują w górę. Ostatnie dane wskazują na średni wzrost rzędu 9-10 procent.
Oczywiście w przypadku Ukrainy zawirowania na arenie międzynarodowej, takie jak wybór Trumpa na prezydenta USA czy Brexit nie robią aż takiego wrażenia. Największe problemy to te związane z polityką wewnętrzną w kraju i konflikt z Rosją.
Polskę i Ukrainę oraz Chiny więcej dzieli niż łączy, ale z rynkowego punktu widzenia ten rok dla walut wszystkich trzech krajów był równie zły. Juan od stycznia stracił względem dolara 6 proc. Tak jak i u nas, właśnie notuje tegoroczne minima. Nie ma mowy jednak o kilkunastoletnich rekordach. Około 7 juanów za dolara płacono już w Państwie Środka w połowie 2010 roku.
Słabość juana względem dolara nie wynika tylko z siły drugiej z walut, ale też z obaw inwestorów o sytuację Chin. Druga największa gospodarka świata rozwija się w coraz wolniejszym tempie. Choć wynik na poziomie 6,7 proc. dla wielu krajów jest nie do osiągnięcia, jest o połowę gorszy niż 6 lat temu. Dramatycznie spada wymiana handlowa z zagranicą. Ostanie dane mówią o spadku eksportu rok do roku aż o 10 proc.
Nawet tak rozwinięte i bogate kraje jak Szwecja mierzą się z problemem słabnącej waluty. Korona w tym roku straciła na wartości względem dolara prawie 9 procent. Za amerykańską walutę trzeba już dać grubo ponad 9 koron, podczas gdy jeszcze w maju wystarczyło niecałe 8 koron. Obecne notowania są na poziomie sprzed 7 lat, ale jeśli tendencja się nie zmieni, to jeszcze w tym roku możemy być świadkami 14-letnich rekordów (podobnie jak w przypadku złotego).
Rękę do tak dużego osłabienia korony przyłożył szwedzki bank centralny, który pompuje na rynek setki miliardów koron i od kilku lat systematycznie obniża stopy procentowe, chcąc pobudzić inwestycje i wzrost gospodarczy w kraju. W 2015 roku oprocentowanie spadło nawet poniżej zera, a w tym momencie jest na rekordowo niskim poziomie minus 0,5 procent.
Brytyjska waluta jest fenomenem. Jako jedyna w ostatnim miesiącu wyraźniej zyskała na wartości względem dolara (1,75 procent). Funt jest tak mocny? Nie. Po prostu ostatnio był tak słaby, że nawet wybór Trumpa na prezydenta USA nie przeszkodził w lekkim odbiciu, które w końcu kiedyś musiało nadejść. Przypomnijmy, że w związku z wygraną w referendum zwolenników wyjścia z Unii Europejskiej, kurs funta spadł na początku października poniżej 1,2 dolara. To najgorszy wynik od 1985 roku!
Wizja zbliżającego się Brexitu zatopiła funta, bo jak wskazują najnowsze analizy brytyjskiego rządu, w ciągu najbliższych 5 lat trzeba będzie pożyczyć aż 122 miliardy funtów, żeby zniwelować negatywne skutki opuszczenia UE. Prognozy zakładają wzrost PKB w przyszły roku na poziomie zaledwie 1,4 procent, podczas gdy jeszcze niedawno spodziewano się wyniku na poziomie 2,2 procent.
Jeszcze nigdy w historii Turcy nie widzieli takich cen dolara jak obecnie. W piątek 25 listopada kurs wymiany przez chwilę przekraczał nawet 3,47 liry. To o blisko 16 proc. więcej niż na początku roku, gdy kurs oscylował w okolicach 3 lir. Wielu Polaków wyjeżdżających na wakacje do Turcji na pewno pamięta, jak jeszcze w wakacje 2014 w kantorach przy znaczku dolara widniała dwójka.
Turcja zmaga się z poważnymi problemami wewnętrznymi. Wystarczy przypomnieć niedawny zamach stanu, w których zbuntowana część wojskowych próbowała obalić władzę. Do tego dochodzą problemy z uchodźcami/imigrantami z Syrii czy poważne napięcia na linii z Rosją. Dalszemu osłabieniu waluty stara się zapobiec bank centralny, który w czwartek zaskoczył wszystkich mocną podwyżką stóp procentowych. Na niewiele się to jednak zdało, bo lira cały czas idzie w dół.
Argentyna w zestawieniach najsłabszych walut regularnie pojawia się już od kilku lat. Peso od 2014 roku tak mocno się osłabiło, że kursy w kantorach wzrosły o ponad 100 procent z niecałych 7 peso do ponad 15,5 obecnie. Lawinę wywołało uwolnienie kursu pod koniec ubiegłego roku i zniesienie kontroli przepływu kapitału, która obowiązywała w Argentynie od 2011 roku. Widząc w jakim kierunku zmierza gospodarka, większość inwestorów (i nie tylko) woli wymienić peso na bezpieczne dolary.
W mediach mało czasu poświęca się Argentynie, ale sytuacja tam pod względem gospodarczym jest bardzo trudna. W drugim kwartale tego roku PKB spadł tam aż o 3,4 proc. Kurczącej się gospodarce towarzyszy gigantyczny wzrost cen. Przeciętny koszyk kupowanych co miesiąc dóbr kosztuje ponad 40 procent więcej niż jeszcze rok temu, w czym duży udział ma właśnie drożejący dolar.
Największym przegranym wyborów prezydenckich w USA jest meksykańska waluta. To ona przed wyborami stanowiła wyznacznik szans kandydata republikanów. Każde umocnienie peso odpowiadało wzrostowi szans na wygraną Clinton. Spadek jej notowań w sondażach od razu przekładał się na przecenę meksykańskiej waluty. Gdy do publicznej wiadomości podano wynik głosowania, kurs wymiany dolara wzrósł w Meksyku momentalnie około 10 procent. Kolejne dni i tygodnie przynoszą tylko kontynuację tej tendencji.
Donald Trump uczynił z Meksyku wroga numer jeden w polityce zagranicznej. W kampanii zarzucał sąsiadowi USA kradzież inwestycji i miejsc pracy, a także zalew nielegalnych imigrantów. Budowa muru oddzielającego Meksyk od USA była jednym z głównych elementów jego programu.
Serwis investing.com wyliczył, że od początku tego roku waluta Wenezueli straciła do dolara prawie 40 proc. Trudno jednoznacznie wskazać na dokładną liczbę opisującą skalę przeceny boliwara, bo nie ma oficjalnych danych. Czarnorynkowy kurs dolara może kształtować się obecnie na poziomie nawet 2750 boliwarów.
Ogromny spadek wartości wenezuelskiej waluty ma związek z napiętą sytuacją polityczną w kraju oraz rosnącym ryzykiem niewypłacalności i hiperinflacją. Wzrost cen szacowany jest na kilkaset procent (podobnie jak w Polsce dwadzieścia kilka lat temu). Amerykańska waluta stała się dla obywateli Wenezueli "bezpieczną przystanią". Wolą kupować dolary zamiast niż inne dobra, które w zastraszającym tempie tracą na wartości.
Najsłabszą walutą tego roku jest egipski funt. Od stycznia stracił ponad połowę wartości. Kurs dolara tym samym wzrósł z niecałych 8 do prawie 18 funtów. Z ostatnim skokowym wzrostem notowań mieliśmy do czynienia na początku listopada, gdy bank centralny Egiptu uwolnił dotychczas odgórnie ustalany przez władze kurs i podniósł stopy o 3 punkty procentowe.
Działania te zostały podjęte ze względu na wymagania stawiane Egiptowi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Od nich uzależnione były negocjacje w sprawie udzielenia rządowi w Kairze kredytu o wartości 12 miliardów dolarów. Pieniądze te mają pomóc ożywić gospodarkę, która cały czas nie może się podźwignąć po rewolucji z 2011 roku.