Trwa ładowanie...

Szpanowanie dyplomami i kłamstwo

Kłamstwo i szpanowanie dyplomami. Tych dwóch rzeczy wystrzegaj się na rekrutacji jak ognia. Jeśli nawet pomogą ci zdobyć upragnioną pracę, to nie będziesz się nią cieszył zbyt długo

Szpanowanie dyplomami i kłamstwoŹródło: Thinkstockphotos
d1i0z37
d1i0z37

Ponad połowa kandydatów na pracowników nie mówi o sobie prawdy podczas rozmowy rekrutacyjnej – wynika z badania zrealizowanego przez Richarda McHenry’ego z Uniwersytetu w Oksfordzie. Uczony, na podstawie ankiety przeprowadzonej wśród tysiąca osób, stwierdził, że aby zwiększyć szanse na zatrudnienie, ludzie często oszukują i wcielają się w osoby o pożądanych kwalifikacjach.

Sam się zrobił w konia

Jedną z takich osób jest 42-letni Jerzy, były Unit Manager, w dużym ogólnopolskim towarzystwie ubezpieczeniowym. Niedawno wyleciał stamtąd z hukiem. Powód – jest zupełnie pozbawiony cech przywódczych i nie umie kierować, nawet kilkoma osobami. A jak udało mu się zostać menedżerem z pięcioma tysiakami na rękę? Ano tak, że sporo kłamstw powiedział o sobie na rozmowie selekcyjnej. Kreował się na urodzonego lidera, twierdził, że robi studia z zarządzania, co było bujdą na resorach, opisywał projekty, które rzekomo w poprzedniej pracy koordynował jako szef zespołu.

- Podszywając się pod kogoś innego miało w przypadku Jerzego ten skutek, że zdobył stanowisko, na którym sobie kompletnie nie radził – mówi jego były przełożony. – Jego brak kompetencji wychodził na każdym kroku. Spodziewał się szacunku, prestiżu, zaufania, a wszyscy, nawet kandydaci na agentów ubezpieczeniowych, śmiali się z niego w kułak. Musiałem zakończyć tę farsę, zwalniając Jurka z pracy.

Kłamstwo jest dobre na krótką metę. Tak samo jak obnoszenie się z dyplomami. Papier – przypomina Jack Welch, były prezes General Electric – ma jakieś znaczenie na początku kariery zawodowej, pomaga zdobyć dobrą pracę czy ciekawy projekt. Jednak już następnego dnia zarząd nie będzie pamiętał, jakie masz świadectwa, certyfikaty, laurki. Zapyta o rezultaty twej pracy. Jeżeli są – zostajesz, a może nawet awansujesz. Jeśli ich nie ma – to do widzenia.

d1i0z37

Arogancja nie popłaca

Zresztą dyplomy mogą wręcz zaszkodzić karierze, kiedy nimi szpanujemy. Przekonał się o tym Krzysztof, absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Szef przyjął go do pracy, bo był pod wrażeniem jego elokwencji, znajomości języków obcych i wykształcenia. Ale z czasem, nowo zatrudniony zaczął zachowywać się tak, jakby pozjadał wszystkie rozumy. Myślał, że skoro skończył SGH, może wszystkich traktować z góry, włącznie z przełożonym. Wreszcie arogancja Krzyśka zakryła wszystkie jego zalety. A równi rangą eksperci oraz menedżerowie mieli go serdecznie dość.

Dziś Wiesław, jego bezpośredni zwierzchnik, przyznaje, że dał się omamić papierkowi z pieczątką prestiżowej uczelni. - Po raz drugi Krzysztofowi nie dałbym posady – przyznaje. – Wolałbym zatrudnić pracownika ze skromniejszym CV, który nie zadziera nosa, nie gwiazdorzy, ale umie pracować w zespole. Prymusi, jak widać, przedkładają swoje własne ambicje i rozdęte ego ponad interes firmy.

Wiesław dodaje, że na rynku pracy i w biznesie jedynym wiarygodnym dyplomem są wyniki. Krzysztof wyników nie ma, więc będzie musiał się z nim rozstać.

Mirosław Sikorski/Nap

d1i0z37
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1i0z37