Oblężenie barów mlecznych. "Jesteśmy porażeni cenami w restauracjach"
Bary mleczne w Trójmieście przeżywają oblężenie - donosi serwis trojmiasto.pl. Dla wielu turystów budżetowa oferta takich lokali stanowi atrakcyjną alternatywę dla restauracji. Ceny obiadów zaczynają się już od około 20 zł.
"Dla części osób rosnąca popularność barów mlecznych to sygnał pogarszającej się sytuacji ekonomicznej, w której coraz więcej ludzi rezygnuje z restauracji z konieczności zaoszczędzenia" - pisze trojmiasto.pl.
Serwis cytuje kilku klientów. - Śniadanie jemy w wynajętym mieszkaniu, obiad to najczęściej jakaś zapiekanka lub bar mleczny, a kolacja ponownie w domu. Jesteśmy porażeni cenami w restauracjach, gdy taka jednorazowa przyjemność kosztuje nas ok. 200 zł. Podziękujemy - opowiada turysta z Krakowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dzieci oszalały na punkcie tego napoju. O co chodzi z Wojankiem?
Polacy na nowo odkrywają bary mleczne
Placówki gastronomiczne, które niektórym konsumentom kojarzą się z czasami PRL-u, przeżywają renesans. Coraz częściej wskazywane są jako alternatywa dla "paragonów grozy".
W ubiegłym roku popularny youtuber Dymitr Błaszczyk z kanału "Sprawdzam Jak" postanowił przetestować, jak tanio da się zjeść śniadanie w dużym mieście. Mężczyzna udał się do wrocławskiego baru mlecznego "Mewa". Wszystko to w odpowiedzi na informację od swoich widzów, że taki posiłek da się zjeść poniżej 5 zł. - Nie wierzę w to, dopóki nie sprawdzę - stwierdził twórca.
Efekt? Jajecznica z dwóch jajek na maśle kosztowała go 2,74 zł. Do tego doszła bułka za 1,39 zł. Masło kosztowało kolejne 91 groszy. Koszt całego śniadania w takiej wersji wyniósłby więc 5,04 zł.
Dosłownie bajeczka. Można się dobrze najeść. I wcale nie trzeba na to wydawać nie wiadomo jak dużych pieniędzy - podsumował youtuber.