Objął władzę po znienawidzonym poprzedniku w atmosferze wielkich nadziei. Od tamtego różnił się wszystkim. Był młodszy, przystojniejszy, bardziej elegancki, znał języki. Uchodził za liberała, podczas gdy styl jego konserwatywnego poprzednika stał się synonimem obciachu. Pokazał sympatyczniejsze oblicze władzy, wykorzystując do tego media. Obiecywał wielki awans cywilizacyjny, szybką modernizację kraju, by ludziom żyło się dostatniej. Jednak wzrost gospodarczy został osiągnięty za cenę rosnącego zadłużenia państwa. O kim mowa? Ten opis doskonale pasuje do Donalda Tuska, ale rzecz dotyczy...Edwarda Gierka - czytamy w "Newsweeku".