Tak oszuści fałszowali wołowinę! Zarobili na tym miliony

Jak to się dzieje, że wołowina, będąca pod ścisłym nadzorem służb weterynaryjnych, "zamienia się" w koninę? Oszuści wiedzą doskonale, kiedy sfałszować mięso tak, by podmiana nie została odkryta. Jak wyjaśniają eksperci, kanciarze robią to na tym etapie, gdy mięso jest już rozdrobnione. Wówczas mieszają oba rodzaje mięs albo fałszują etykiety na opakowaniach - taka praktyka przynosi oszustom krociowe zyski!

Tak oszuści fałszowali wołowinę! Zarobili na tym miliony
Źródło zdjęć: © AFP

02.03.2013 06:45

Po stronie hodowcy możliwości fałszerstwa są niewielkie. Bo farmer kupuje zarejestrowane cielęta (z tzw. paszportem) o wadze ok. 50-70 kg po ok. 12 zł/kg. W ciągu 7 dni informuje urząd nadzorujący, że cielak jest u niego.

Po 1,5 roku byczek rzeźny waży już ok. 650-700 kg. Sprzedaje krowę do ubojni lub pośrednikowi (po cenie ok. 8-9 zł/kg). Nim krowa trafi do ubojni, jest badana. Mięso po uboju również przechodzi badania.

W ubojni ciężko o podmianę mięsa. Zresztą nawet średnio doświadczony pracownik takiego zakładu odróżni tuszę czy półtuszę końską od wołowej. A właśnie w tuszach lub półtuszach ubojnia wysyła mięso do zakładów produkcyjnych.

W niektórych zakładach pozyskuje się mięso z łbów bydlęcych - tu istnieje możliwość domieszania koniny, bo surowiec jest już pokawałkowany. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, zmielone i głęboko mrożone, opakowane mięso z Holandii trafiło do Polski. Zakład produkcyjny rozmraża kawałki mięsa i przetwarza na te produkty, które trafią do odbiorcy - m.in. pulpety, pierogi, hamburgery, gołąbki. Paczkuje i towar jest dostarczany do sklepów albo sprzedawany w restauracjach, fast foodach itp.

Dlaczego opłaca się fałszować wołowinę koniną, która - jak podkreślają lekarze - jest zdrowszym i czystszym mięsem? Bo to tańsze mięso. Konina rzeźna kosztuje od jednej trzeciej do połowy ceny wołowiny.

To oznacza, że na jednej tonie fałszywego mięsa można zarobić nawet 10 tys. złotych. W fałszowanej wołowinie, którą odkryto w Polsce było kilka procent koniny, ale ładunek był znaczny (pod Bełchatowem 14 ton, pod Brzezinami 11 ton) - oszuści mogą więc liczyć na ogromne zyski. Tym bardziej, że po Europie dziennie transportuje się tysiące ton mięsa dziennie!

Dlaczego oszuści mogli legalnie działać, choć kontrole weterynaryjne są coraz lepsze? Oszuści zakładają na chwilę firmę np. w Holandii. Ona kupuje mięso już rozdrobnione, miesza z koniną i dostarcza do Polski. Firma zbiera zyski i przestaje istnieć.

Nawet jeśli potem inspekcja weterynaryjna zorientuje się po analizie dokumentów, że z 10 ton wołowiny nagle zrobiło się 20 ton (bo 10 ton to domieszana konina), to firmy już nie ma. Nikt o tym procederze (patrz nasza infografika) nie chce mówić pod nazwiskiem. Na taki proceder wskazują poszlaki w postaci podejrzanych etykiet, które wykryto pod Łodzią. Fałszowane etykiety wykryto także w Irlandii na mięsie pochodzącym rzekomo z Polski. Podczas kontroli okazało się, że to kopie etykiet polskich zakładów mięsnych.

Obraz
© (fot. Fakt)
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)