„To po prostu kryminał!”. Mieszkańcy wściekli na... parking
Zamiast ułatwienia życia – problemy i wydatki. Wrocławianie mają dosyć nowego parkingu koło miejskiego ZOO. Emocji nie złagodziła decyzja o zmniejszeniu opłat za parkowanie.
14.10.2014 | aktual.: 14.10.2014 20:18
Zamiast ułatwienia życia – problemy i wydatki. Wrocławianie mają dosyć nowego parkingu koło miejskiego ZOO. Emocji nie złagodziła decyzja o zmniejszeniu opłat za parkowanie.
- To nie jest sprawa dla dziennikarzy, tylko dla prokuratora! - oburza się pan Marek. - Jak władze miasta mogły tak potraktować mieszkańców? To po prostu kryminał!
Pan Marek od lat przyjeżdżał wraz z rodziną na spacery do wrocławskiego ZOO oraz pobliskich parków. Teraz jest wściekły na zmiany wprowadzone w okolicy po tym, jak otworzono wybudowany przez prywatną firmę płatny parking. Władze miasta – aby skłonić mieszkańców do parkowania w nowym obiekcie – zaczęły stopniowo zamykać wszystkie darmowe parkingi wokół ZOO i Hali Ludowej. Pozbawiono kierowców kilkuset darmowych miejsc parkingowych.
- Jeszcze bym zrozumiał zakaz parkowania wzdłuż ulic. Ale ostatnio zamknięto nawet duży parking przy Skwerze Cybulskiego. Teraz tam stoi pusty plac. Byle tylko ludzie jeździli na ten parking! - irytuje się pan Marek.
Także inni wrocławianie nie kryją wściekłości na sytuację wokół ZOO. Ich zdenerwowania nie zmniejsza decyzja o zmianie cennika parkingu. Do tej pory za każdą godzinę parkowania trzeba było zapłacić 6 zł. Teraz opłaty nieco zmniejszono. Od 15 października za pierwszą godzinę parkowania kierowca zapłaci 5 zł, za drugą - 4 zł, za trzecią - 3 zł. Każda kolejna godzina będzie kosztowała 5 zł. Maksymalny koszt parkowania przez całą dobę ma zaś wynosić 50 zł.
- Dobrze, to znaczy, że za trzy godziny parkowania zapłacę 12 złotych zamiast 18. Ale co z tego, jeszcze niedawno nie musiałam płacić w ogóle – mówi nam pani Małgorzata, pracująca w pobliżu ZOO. - Teraz zostawiam auto i jeżdżę tramwajem, ale to przecież też kosztuje.
Wrocławianie nie mogą zrozumieć, czemu miasto pomaga w interesach firmie, która wybudowała parking. Pan Stanisław nawiązuje w rozmowie z nami do umowy podpisanej między miejską spółką, a administratorami parkingu:
- Nie mam nic przeciwko prywatnym inwestycjom. Ale wychodzi na to, że parking będzie finansowany z moich pieniędzy. Bo albo będę płacił za parking, albo zapłacę mandat, albo i tak dam na to kasę z moich podatków.
Jak ujawniły pewien czas temu wrocławskie media, jeśli firma nie zarobi na parkingu, to... dostanie rekompensatę. Ponadto strażnicy miejscy mają regularnie patrolować teren nowej strefy zakazu parkowania – żeby tylko ktoś przypadkiem nie ominął parkingu. Taki zapis umowy ujawniła już pewien czas temu „Gazeta Wrocławska”:
„Służby miejskie zobowiązane są do zapewnienia kontroli na wszystkich ulicach wymienionych w punkcie 2, nie rzadziej niż 1 raz na 3 godziny w okresach od godz. 8.00 do 22.00. Powyższe oznacza obowiązek podjęcia działań interwencyjnych przysługujących służbom miejskim, co najmniej względem każdego pojazdu zaparkowanego w miejscu niedozwolonym przez okres dłuższy niż 3 godziny.”
Administratorzy parkingu i władze miasta nie komentują zapisów umowy, zasłaniając się tajemnicą handlową.