Turyści Mati World Holidays w środę powinni wrócić do Polski
Wszyscy klienci upadającego biura podróży Mati World Holidays powinni wylecieć w środę wieczorem z Egiptu do Polski; również w środę powinna wrócić siedmioosobowa grupa z Tunezji - poinformował w środę urząd marszałkowski woj. śląskiego.
08.08.2012 | aktual.: 08.08.2012 12:25
Jak poinformował podczas środowego briefingu w Katowicach marszałek woj. śląskiego Adam Matusiewicz, największa, ok. 170-osobowa grupa turystów przebywających w egipskiej Hurghadzie, powinna wylądować w Warszawie w środę ok. godziny 23. Dla nich urząd marszałkowski wynajął specjalny samolot czarterowy.
Jeszcze we wtorek samorząd zorganizował przelot dla 10 osób z 24-osobowej grupy w Sharm el-Sheikh; 5 kolejnych turystów miało również wylecieć we wtorek, ale ponieważ zepsuł się samolot, wrócą do kraju w środę. Urzędnicy marszałka szukają miejsc w samolotach dla pozostałych 9 osób. Jak ocenił Matusiewicz, nie powinno być z tym większych problemów. Podobnie, zdaniem marszałka, powinny znaleźć się miejsca na środowe loty dla siedmiorga turystów przebywających w Tunezji. Jeżeli nie, będą dla nich zapewnione dodatkowe noclegi.
Wszyscy ci turyści powinni byli wrócić z wakacji już kilka dni temu. We wtorek biuro Mati World Holidays pocztą elektroniczną zapowiedziało złożenie wniosku o upadłość i poprosiło samorząd woj. śląskiego o pomoc w ściągnięciu swoich klientów do Polski. Służby urzędu marszałkowskiego, wobec trudnej sytuacji turystów za granicą, zaczęły organizować transport dla pozostawionych w Egipcie i Tunezji turystów - mimo braku formalnego zawiadomienia o niewypłacalności biura.
Marszałek mówił w środę, że jego urzędnicy spodziewali się informacji o upadłości chorzowskiego biura Mati World Holidays od kilku dni - świadczyły o tym informacje, że jego klienci są wykwaterowywani z hoteli, a nie mają zapewnionego powrotu. Mimo to, zgodnie z prawem, urzędnicy marszałka nie mogli interweniować. Samorząd jest formalnie zobowiązany do pomocy turystom dopiero wtedy, gdy biuro złoży formalną informację o niewypłacalności lub gdy klienci biura mają kłopoty, a z jego przedstawicielami nie ma kontaktu.
Jak akcentował Matusiewicz, urząd w ostatnich dniach dostawał od Mati World Holidays "coraz mniej wiarygodne zapewnienia, że dadzą radę". - Ubolewam, że według deklaracji biura dopiero dziś dostaniemy formalne zawiadomienie o upadłości biura. Od kilku dni sytuacja była bardzo napięta, a przesłana nam wczoraj informacja z formalnego punktu widzenia nie była ogłoszeniem formalnym upadłości - wskazał marszałek.
Z uwagi na trudną sytuację marszałek we wtorek wieczorem zdecydował jednak o rozpoczęciu ściągania turystów do Polski. - Dokładnie przeanalizowaliśmy treść gwarancji ubezpieczeniowej i na podstawie tej treści, być może trochę falandyzując prawo doszliśmy do wniosku, że ewentualnie możemy sobie pozwolić na rozpoczęcie akcji - wyjaśnił Matusiewicz.
- Nie jestem pewien, czy nasza decyzja pod względem prawnym była słuszna, ale uznałem, że nie mamy wyboru, ponieważ sytuacja klientów biura była dramatyczna. Szczególnie grupa egipska od kilku dni miała co chwilę przedłużany okres pobytu w hotelach, turyści żyli w całkowitej niepewności - dodał marszałek, przypominając m.in., że we wtorek po południu ponad setka turystów w Hurghadzie miała być wykwaterowana z hotelu.
Matusiewicz zaznaczył, że współpraca z przedstawicielami Mati World Holidays "układała się fatalnie". Od momentu przesłania urzędnikom marszałka informacji, że biuro ma problemy i nie jest w stanie zapewnić powrotu swoim klientom, przez wiele godzin nie było możliwe skontaktowanie się z jego przedstawicielami. Informacje o sytuacji na miejscu pracownicy urzędu mieli od rezydentów, pracowników konsulatu czy samych turystów.
- Zachowanie biura uznaję za absolutnie skandaliczne. W tej kwestii po zakończeniu procedury powrotów turystów, będziemy musieli podjąć stosowne kroki prawne - zapowiedział Matusiewicz. Wyjaśnił, że przesłanki do ogłoszenia upadłości przez biuro nastąpiły już prawdopodobnie kilka dni temu. Upadłość, mimo że powinna, nie została zgłoszona, a zatem zostało złamane prawo, co na urzędnika publicznego nakłada obowiązek poinformowania prokuratury.
Na razie nie wiadomo, czy wobec faktu, że samorząd zaczął ściągać turystów przed dopełnieniem formalnej procedury przez biuro, będzie możliwe sfinansowanie tej operacji z wniesionej przez nie tzw. sumy gwarancyjnej - wynoszącej ok. 57 tys. euro. Nawet jeśli tak, koszty związane z opłaceniem transportu i dodatkowych noclegów dla turystów przekroczą wartość tej kwoty prawdopodobnie o kilkadziesiąt tysięcy złotych - samo wynajęcie specjalnego czarteru dla grupy z Hurghady to koszt 205 tys. zł. Samorząd w tej sprawie zwrócił się już do wojewody śląskiego.
Matusiewicz ocenił, że kwestie związane z trybem organizacji i finansowaniem powrotu klientów Mati World Holidays mogą stać się jego "osobistym problemem". Zapowiedział też, że nawet jeśli na pokrycie dodatkowych kosztów "znajdą się środki Skarbu Państwa", urząd marszałkowski "nie odpuści sprawy" i będzie - obok poszkodowanych turystów - procesował się z biurem podróży.