Tydzień: Fed i spotkanie G20
W czwartek rozpocznie się szczyt przywódców państw grupy G20, na którym omawiane będą kwestie przywracania światowej gospodarki do stanu równowagi. Tymczasem w USA liczba banków upadłych w 2009 r. wzrosła do 94.
21.09.2009 10:06
Wcześniej, w środę, Amerykański bank centralny podejmie decyzję o pozostawieniu stóp procentowych na najniższym poziomie w historii. Nie ulega wątpliwości, że jeszcze zbyt wcześnie na rozpoczęcie usuwania stymulujących bodźców dla amerykańskiej gospodarki, ale analitycy spekulują, że możliwe iż przedstawiciele Fed dadzą po najbliższym posiedzeniu rynkom sygnał, kiedy takiego posunięcia należy się spodziewać.
Spotkanie głów państw, których gospodarki wytwarzają łącznie ok. 85 proc. światowego PKB, będzie o tyle istotne, że oprócz kolejnych górnolotnych deklaracji, trzeba będzie także spojrzeć wstecz i przyznać, że dwa poprzednie szczyty w praktyce niewiele dały. Szczyt G20 z końca ubiegłego roku kończono zdecydowanym sprzeciwem przeciwko nakładaniu protekcjonistycznych ceł i chronieniu lokalnych rynków kosztem handlu międzynarodowego, a liczba nowych barier tego typu do końca 2009 r. może przekroczyć 200.
W miniony weekend prezydent Barack Obama zaprezentował główne postulaty USA, które mają na celu zachęcenie innych gospodarek świata do stopniowego przejmowania od Stanów roli niekwestionowanego lidera konsumpcji, a z wcześniejszych konsultacji europejskich przywódców wiadomo, że kolejnym priorytetem będzie ograniczenie wynagrodzeń kadry menedżerskiej banków. Za sprawą ostatnich zgrzytów na linii USA-Chiny (m.in. wprowadzanie nowych ceł) najbliższy szczyt może nie przebiegać w równie solidarnej atmosferze jak dwa wcześniejsze, a reprezentanci rynków wschodzących będą coraz głośniej artykułować swoje stanowisko sprzeciwu wobec działań USA.
Na azjatyckich rynkach tydzień rozpoczął się od spadków głównych indeksów, ale w związku z przerwą świąteczną w regionie spośród najważniejszych parkietów czynne były jedynie giełdy w Chinach i Korei Południowej. Jednoczesne umocnienie się dolara względem jena i euro sugeruje, że zagraniczni inwestorzy mogą przystępować do bardziej dynamicznego realizowania zysków. W taką tezę wpisywało się również poranne zachowanie złotego, który tracił na wartości ok. 0,4 proc. względem wszystkich głównych walut. Z kolei na GPW, wbrew temu co działo się na innych giełdach Europy, indeksy odrabiały dystans wywołany piątkowym zaniżaniem kursów przez największych graczy rozliczających pozycje na rynku instrumentów pochodnych.
Łukasz Wróbel
Open Finance