Urzędy pracy w Gdyni i Wejherowie czeka szturm stoczniowców
Na pomorskim rynku pracy panuje kryzys. Ofert zatrudnienia jest obecnie jak na lekarstwo, w dodatku w najbliższych tygodniach do pośredniaków może się zgłosić ponad 2 tys. gdyńskich stoczniowców. Pracownicy urzędów pracy w Gdyni i Wejherowie są poważnie zaniepokojeni.
04.11.2009 | aktual.: 05.11.2009 10:31
- Z informacji, jakie do nas docierają, wynika, że musimy się przygotować do obsługi 1200 byłych stoczniowców - powiedziała Joanna Siwicka, dyrektor PUP w Gdyni. - Przy normalnej obsłudze innych osób nie jesteśmy w stanie tego zrobić. W urzędzie pracuje zaledwie 11 pośredników pracy, którzy muszą obsłużyć wszystkich bezrobotnych.
Wejherowski urząd pracy szykuje się na przyjęcie 1400 stoczniowców, a zatrudnia tylko osiem osób zajmujących się pośrednictwem.
We wtorek u wojewody pomorskiego zebrała się Wojewódzka Komisja Dialogu Społecznego oraz doraźny Zespół ds. Koordynacji Działań Antykryzysowych przy WKDS. Urzędnicy, przedstawiciele firmy DGA, związkowcy ze stoczni i pracodawcy zebrali się, aby omówić realizację projektów wsparcia dla pracowników branży stoczniowej. Spotkanie zdominowały jednak nie kwestie pomocy stoczniowcom, ale właśnie urzędom pracy. W listopadzie stoczniowcom skończą się wypłaty świadczeń w wysokości 1800 zł.
- Mimo że jesteśmy w stałym kontakcie z przedstawicielami firmy DGA, nie mamy pełnej informacji, jaka jest skuteczność działań tej firmy, ponieważ stoczniowcy nie mają obowiązku informowania jej o podejmowaniu pracy - dodała dyrektor Siwicka. - Dla nas jest to ogromny problem, jak zorganizować rejestrację stoczniowców, aby nie sparaliżować pracy urzędu i aby pozostali klienci mogli w sposób szybki załatwić swoje sprawy.
PUP w Gdyni i Wejherowie szykują się jednak na najgorsze. Z danych firmy DGA, która prowadzi program szkoleń i pośrednictwa pracy, wynika, że do tej pory zaledwie 330 z 4400 stoczniowców, którzy przystąpili do programu zwolnień monitorowanych, znalazło zatrudnienie.
Sytuacja na rynku pracy będzie tymczasem coraz gorsza. W PUP w Gdyni zarejestrowanych zostało 15 tys. bezrobotnych, co jest rekordem od wielu lat. Miesięcznie napływa zaledwie 500 ofert pracy, dwukrotnie mniej niż rok temu. Żadna nie jest ofertą w zawodzie stoczniowym. Podobnie jest w wejherowskim urzędzie pracy.
Aby urzędy się nie zakorkowały w grudniu i styczniu będą współpracować z DGA w przekazywaniu informacji.
- Karty rejestracyjne PUP stoczniowcy mogą pobrać w naszych biurach - powiedziała Anna Szymańska, wiceprezes DGA. - Informujemy stoczniowców, jakie dokumenty mają przynieść, aby się zarejestrować w urzędzie. Przekażemy informację o każdym pracowniku, jakie szkolenia przeszedł, jakie ma kwalifikacje. W porozumieniu z PUP będziemy wydawać karteczki z konkretnymi godzinami stawienia się w urzędzie, aby się nie tworzyły kolejki.
Urząd w Gdyni planuje funkcjonowanie wyłącznie dla stoczniowców w sobotę 5 grudnia. Jeśli zajdzie konieczność, otwarty będzie także w kolejną sobotę.
- Jeszcze miesiąc temu patrzyłem na to pozytywnie, lecz dzisiaj mogę mieć tylko negatywną ocenę. Program zwolnień monitorowanych nie wypalił - mówi Jan Gumiński, przewodniczący OPZZ w Stoczni Gdynia.
- O sukcesie czy porażce programu szkoleń będziemy mówić w czerwcu, kiedy program się zakończy. W grudniu się okaże, ilu stoczniowców ma zaplanowaną pracę, a ilu się zgłosi do urzędów pracy - dodała Szymańska. - Aż 40 procent deklaruje, że ma perspektywy znalezienia pracy.
Aby im to ułatwić, Gdański Związek Pracodawców zadeklarował współpracę z urzędami pracy. Będą one przesyłać informacje o stoczniowcach poszukujących pracy i ich kwalifikacjach. GZP będzie je rozsyłał do 500 zrzeszonych firm. Wojewoda pomorski Roman Zaborowski zobowiązał się do zorganizowania spotkania z udziałem firmy DGA, pracodawców i inwestorów, m.in. realizujących inwestycje związane z organizacją Euro 2012.
Wojewódzki Urząd Pracy uruchamia program wsparcia skierowany do byłych pracowników sektora stoczniowego oraz program finansowego wsparcia dla pracodawców, którzy stworzą nowe miejsca pracy.