We wtorek protest w Przewozach Regionalnych
Na dwie godziny staną we wtorek wszystkie pociągi Przewozów Regionalnych. Związkowcy i przedstawiciele władz spółki nie doszli w poniedziałek do porozumienia.
04.07.2011 | aktual.: 04.07.2011 16:40
Na dwie godziny staną we wtorek wszystkie pociągi Przewozów Regionalnych. Związkowcy i przedstawiciele władz spółki nie doszli w poniedziałek do porozumienia w sprawie podwyżek płac dla załogi.
Strajk ostrzegawczy odbędzie się we wtorek między godz. 7 a 9 rano. Związkowcy zatrzymają pociągi Przewozów Regionalnych - największego polskiego kolejowego przewoźnika pasażerskiego. Pociągi będą zatrzymywane na stacjach węzłowych, gdzie będą się odbywać akcje protestacyjne. Część pociągów wyjedzie na trasy dopiero po zakończeniu protestu. Według zapowiedzi związkowców zatrzymanych zostanie kilkadziesiąt pociągów.
- Trzeba się liczyć z tym, że opóźnionych może być 200 pociągów - powiedział Wirtualnej Polsce Michał Stilger z biura prasowego Przewozów regionalnych. - Pociągi nie będą stały w polu, ale dojadą do ważniejszych stacji. Inne po prostu nie ruszą ze stacji - dodał.
Jak podkreślił, pasażerom zostanie zwrócona pełna wartość za niewykorzystane bilety jednorazowe.
Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek powiedział w poniedziałek po południu na konferencji prasowej, że związki domagają się podwyżki płac o 280 zł na osobę. Związki chcą także otrzymać konkretne propozycje poprawy sytuacji finansowej spółki oraz polepszenia oferty przewozowej. Chodzi o to, żeby Przewozy Regionalne było stać na podwyższenie pracownikom płac.
- Strajk nie jest dla nas celem - przekonywał Miętek. - Chcemy zwrócić uwagę właścicieli (czyli samorządów 16 województw - PAP), by zainwestowali w spółkę, która spełnia podstawowe potrzeby przewozowe obywateli - mówił. Zwracał uwagę, że początkujący maszynista zarabia 1,4-1,6 tys. zł brutto. - To nie są pieniądze, dla których ludzie przyjdą pracować na kolei - zaznaczał. Dodał, że średnia wieku maszynistów to 50 lat - niskie płace zniechęcają, jego zdaniem, do pracy na kolei, przez co tworzy się luka pokoleniowa.
- Protest nie jest wymierzony przeciw podróżnym - przekonywał związkowiec. Wyjaśnił, że strajk ostrzegawczy został zaplanowany w wakacje, po zakończeniu porannego szczytu przewozowego, tak żeby był jak najmniej dotkliwy dla pasażerów. Związkowcy podkreślają również, że protest nie ma podłoża politycznego.
Prezes spółki Małgorzata Kuczewska-Łaska, mówiła w poniedziałek dziennikarzom, że przewoźnika nie stać na podwyżki, jakich domagają się związki. - Możemy zaproponować podwyżkę rzędu 130 zł, ale dopiero od początku października - powiedziała. Dodała, że na takie podwyżki spółka musiałaby do końca roku przeznaczyć ok. 11 mln zł. Podwyższyłoby to planowaną stratę spółki za ten rok z 30 mln zł do ponad 40 mln zł.
Miętek zaznaczył, że propozycja zarządu spółki, by podnieść płace o 130 zł do października, jest nie do przyjęcia. Zwrócił uwagę, że załoga Przewozów Regionalnych ma najniższe pensje z pracowników wszystkich spółek przewozowych i nie dostała podwyżek od trzech lat. Tymczasem w innych spółkach podwyżki były - Miętek wyliczał, że 120 zł podwyżki dostali pracownicy PKP Intercity, a pracownicy PKP Cargo - 130 zł.
Związkowcy zwracają uwagę, że wtorkowy protest to strajk ostrzegawczy. Miętek powiedział, że jeśli postulaty związkowców nie zostaną spełnione do 8 lipca, to wśród załogi przewoźnika będzie przeprowadzone referendum strajkowe. - Jeśli wynik będzie pozytywny, to nie zawahamy się przed strajkiem generalnym - zapowiedział.
Przewozy Regionalne to największy pasażerski przewoźnik kolejowy w Polsce. Spółka należy do samorządów 16 województw i zatrudnia ok. 13,5 tys. pracowników. W wyniku restrukturyzacji, od grudnia 2008 r. zatrudnienie spadło o ok. 3 tys. osób. Od stycznia do maja z usług przewoźnika skorzystało 47,5 mln pasażerów. Przewozy Regionalne uruchamiają dziennie ponad 2,5 tys. pociągów, głównie na trasach lokalnych i regionalnych. (PAP)