Wesele bez muzyki? Chyba że opłacisz licencję ZAIKS

Naruszenie praw autorskich może skończyć się sprawą w sądzie.

Wesele bez muzyki? Chyba że opłacisz licencję ZAIKS
Źródło zdjęć: © WP.PL | istockphoto
Damian Słomski

15.06.2015 | aktual.: 15.06.2015 13:55

Trudno wyobrazić sobie wesele bez zespołu i muzyki umilającej zabawę. Wiąże się to jednak z kilkusetzłotową opłatą na rzecz ZAIKS-u. Kto tego obowiązku nie dopełni, może stanąć przed sądem. Sprawdziliśmy, jak można oszczędzić sobie tych nieprzyjemności.

Jest ciepło, są wakacje - to idealny moment na organizację wesela. Jego nieodzownym elementem jest muzyka, która umila czas zarówno parze młodej, jak i gościom. W nawale różnych spraw organizacyjnych nowożeńcy zapominają zazwyczaj o jednej ważnej rzeczy - decydując się na muzykę na weselu, wkraczamy w sferę prawa autorskiego.

Oczywiście w przypadku kameralnej imprezy, odbywającej się w domu przy magnetofonie i w kręgu krewnych, państwo młodzi są zwolnieni z jakichkolwiek obowiązków wobec twórców, artystów wykonawców i producentów. Nie muszą się też przejmować, gdy całość organizacji wesela powierzą domowi weselnemu czy restauracji. To oni ponoszą odpowiedzialność za przestrzeganie prawa autorskiego jako organizator, co nie oznacza, że kosztami nie zostaną obciążeni nowożeńcy.

Problem zaczyna się w momencie, gdy para młoda zdecyduje się samodzielnie zorganizować wesele, angażując np. kapelę, DJ-a lub puszczając muzykę z komputera. To na młodych spoczywa odpowiedzialność za uzyskanie zezwolenia (licencji) na korzystanie z utworów i zapłatę wynagrodzeń autorskich (tzw.tantiem) za wykonane utwory. Taką licencję powinien posiadać także wynajęty zespół i wtedy to on odprowadzi tantiemy za wesele. Warto, żeby państwo młodzi to sprawdzili. ##Ile wynosi opłata? Żeby uniknąć wysokich kosztów, nie musimy ograniczać muzyki do 10 zapętlających się piosenek. Opłata nie jest bowiem liczona od pojedynczego utworu, a od liczby gości i miejsca, w którym odbywa się wesele.

W przypadku imprezy organizowanej w Warszawie na 100 osób w profesjonalnie przygotowanym do tego celu lokalu i z muzyką odtwarzaną mechanicznie (z komputera lub odtwarzacza) trzeba zapłacić 250 złotych brutto. Gdy muzyka jest odgrywana na żywo, przez muzyków, opłata jest zazwyczaj stała - 10 procent wynagrodzenia zespołu.

Każdy samodzielnie może wyliczyć koszt tantiem, korzystając ze specjalnie dedykowanego narzędzia, znajdującego się na stronie internetowej ZAIKS-u. Tam też od razu można dokonać wszelkich formalności z uzyskaniem licencji i zapłatą. ##Co grozi za naruszenie praw autorskich? Adam Pacuski, dyrektor okręgu warszawskiego Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, w rozmowie z Wirtualną Polską, przyznaje, że kontrolerzy nie przeszkadzają w tak ważnej chwili, jaką jest celebracja zawarcia związku małżeńskiego i nie nachodzą weselników. - Staramy się apelować o uznawanie praw autorskich i wykupywanie licencji. Aktywnie bierzemy udział w targach organizowanych przez firmy uczestniczące w przygotowywaniu imprez weselnych - tłumaczy Adam Pacuski.

Jeśli już ZAIKS dostanie informację o naruszeniu praw autorskich, to może dochodzić swoich praw przed sądem. Mowa głównie o odszkodowaniu wobec twórców, które może sięgnąć 3-krotności należnej opłaty.

- To bardzo sporadyczne przypadki - przyznaje dyrektor warszawskiego oddziału ZAIKS. - Jeśli już taki fakt zostanie ujawniony, to staramy się odzyskać w formie odszkodowania rozsądnie skalkulowaną kwotę. Staramy się nie doprowadzać do rozpraw sądowych i rozwiązywać sprawy na drodze negocjacji. ##Wyroki sądu nie zawsze na korzyść ZAIKS-u Stowarzyszeniu przed rokiem czkawką odbiła się sprawa sądowa przeciwko fryzjerowi, który miał zapłacić około 900 złotych zaległych tantiem. Uznano jednak, że w tak małym salonie nie dochodzi do publicznego odtwarzania muzyki, a także nie wpływa to na zwiększenie obrotów firmy.

Sprawa, którą ujawniło Radio Wrocław, stała się głośna w całej Polsce. Do czasu wyroku fryzjer w swoim lokalu rozdawał klientkom zatyczki do uszu, panie podpisywały także oświadczenia o tym, że muzyki nie słyszą.

Na początku roku ZAIKS ponownie dał o sobie znać. Stowarzyszenie uważa za niezbędne objęcie smartfonów i tabletów tzw. opłatą reprograficzną. Resort kultury pracuje nad zmianami systemowymi, których celem jest usprawnienie pobierania opłat i przyspieszenie podziału środków, które trafiają bezpośrednio do twórców. Analizowana jest propozycja organizacji reprezentujących twórców, zakładająca rozszerzenie listy urządzeń objętych opłatą. Pod koniec ub. roku resort kultury zlecił analizę prawną, która ma rozstrzygnąć, czy ewentualne obciążanie producentów smartfonów i tabletów opłatą na rzecz twórców wymagałoby zmian w prawie autorskim. Sprawy te konsultowane są z ministerstwami gospodarki oraz administracji i cyfryzacji.

Opłaty reprograficzne uiszczają producenci sprzętu służącego do kopiowania lub jego importerzy. Zgodnie z obecnie obowiązującym rozporządzeniem opłaty są pobierane m.in. od kserokopiarek, skanerów, magnetowidów oraz czystych nośników, a więc kaset magnetofonowych, kaset VHS, płyt CD i DVD, papieru do kopiarek. Opłata nie obejmuje np. smartfonów, tabletów czy odtwarzaczy mp3, czego oczekują twórcy.

Producenci ostrzegają, że ceny smartfonów i tabletów po wprowadzeniu opłaty reprograficznej mogłyby wzrosnąć nawet o 8 procent.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (580)
Zobacz także