Trwa ładowanie...

Witajcie w roku kryzysu

Choć objawy ogólnoświatowego krachu widoczne są w Polsce już przynajmniej od kilkunastu tygodni, politycy koalicji PO-PSL zapewniają, że „straszenie” Polaków kryzysem nie ma żadnych podstaw. Czy w 2009 roku faktycznie nie musimy obawiać się wzrostu cen, większych opłat i utraty pracy?

Witajcie w roku kryzysuŹródło: Jupiterimages
d10jlzd
d10jlzd

Opinie ekspertów na temat przyszłorocznego stanu polskiej gospodarki są - jak zawsze - podzielone. Część specjalistów (m.in. z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej) zakłada optymistycznie, że spowolnienie wzrostu gospodarczego nie przełoży się na inflację i podwyżkę cen żywności. Według innych - stan naszych portfeli w dużej mierze zależał będzie od sytuacji na rynku pracy, a ta, co widać gołym okiem, z miesiąca na miesiąc wygląda coraz gorzej.

Ile za chleb, ile za mleko

W jednym wszyscy są chyba zgodni: najkorzystniej kształtować się będą ceny produktów spożywczych. Nie oznacza to jednak, że za chleb, mleko czy mięso zapłacimy mniej niż w roku 2008 r. „Korzyść” polega na tym, że ceny wyżej wymienionych towarów będą rosły w nadchodzącym roku nieco wolniej niż w obecnym. A pamiętajmy, iż od końca 2007 r. żywność zdrożała średnio aż o prawie 9%. Za mąkę, masło, jajka czy kawę płacimy nawet 30% (!) więcej niż w grudniu zeszłego roku.

Jakiego więc wzrostu cen możemy się spodziewać w nadchodzącym roku? Zdaniem wiceministra rolnictwa Artura Ławniczaka, podwyżki będą stosunkowo niewielkie i nie powinny sięgnąć więcej niż 4-5%. To jednak bardzo optymistyczne założenie, tym bardziej że jeszcze sześć miesięcy temu identyczną prognozę, tyle że na rok 2008, przedstawiał minister Marek Sawicki. Jak wiadomo, przepowiednie polityka PSL okazały się błędne, bo w wyniku słabych plonów i ogólnoeuropejskiego załamania na rynku spożywczym podwyżki okazały się dla Polaków dwukrotnie bardziej dotkliwe.

Jeszcze gorzej niż Sawicki pomylił się państwowy Instytut Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, którego eksperci uspokajają dziś na łamach gazet, że wzrost cen żywności w 2009 r. nie będzie większy niż 3-3,5%. Otóż pół roku temu - w czerwcu 2008 r. - IERiGŻ zapowiadał, iż w następnych miesiącach ceny produktów spożywczych... będą spadać. Tymczasem większość towarów zdecydowanie zdrożała.

d10jlzd

- Trudno cokolwiek przewidywać. To, ile będziemy płacić za żywność, zależeć będzie od bardzo wielu czynników, przede wszystkim od ewentualnych zmian w unijnej polityce rolnej. Komisja Europejska zaproponowała już uchylenie części przepisów, które sztucznie zawyżają cenę żywności albo blokują import do Unii tańszych produktów. Wątpliwe jednak, czy do tych zmian dopuści lobby rolnicze - mówi „GP” Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.

Prąd i gaz - na razie w górę

Pokaźną sumę w budżecie przeciętnej polskiej rodziny stanowią wydatki na prąd, gaz i paliwo. Światowy kryzys spowodował znaczny spadek popytu na surowce energetyczne i - co za tym idzie - obniżenie ich cen. Czy oznacza, że w 2009 r. Polacy będą taniej tankować i zapłacą mniejsze rachunki za gaz czy prąd?

Jeśli wierzyć wiceminister gospodarki, Joannie Strzelec-Łobodzińskiej, opłaty za gaz będą mniejsze, ale dopiero od kwietnia 2009 r. Jak na razie jednak indywidualni klienci nie odczuwają z powodu światowego spadku cen żadnych korzyści - wręcz przeciwnie: w listopadzie PGNiG podniósł nam opłaty o kolejne 7,9%. Jakby tego było mało, największa polska gazowa spółka nie potwierdza rewelacji urzędników Waldemara Pawlaka, zapowiadających na kwiecień 2009 r. obniżki.

- Do 31 marca przyszłego roku opłaty za gaz na pewno się nie zmienią. O tym, czy w II kwartale zmaleją lub wzrosną, zadecyduje głównie stosunek ceny ropy i dolara do kursu złotego. Pamiętajmy, że choć cena ropy spadła, to dolar zyskał na wartości - twierdzi w rozmowie z "GP" Joanna Zakrzewska, rzecznik PGNiG.

d10jlzd

Nie ulega za to wątpliwości, że w przyszłym roku zapłacimy więcej za prąd. Pytanie brzmi tylko: ile? Według Urzędu Regulacji Energetyki (URE), podwyżka będzie tylko jedna i wyniesie około 5%. Sprzedawcy energii żądają jednak znacznie wyższych cen, różniących się od dotychczasowych o prawie 30-40%. Oznaczałoby to, że przeciętna rodzina zapłaciłaby w 2009 r. nawet o 400 zł więcej niż w ubiegłych dwunastu miesiącach. Scenariusz ten, wbrew zapewnieniom URE, nie jest niestety wykluczony: spółki energetyczne zapowiadają bowiem, że nie ustąpią (w tym roku nie ustąpiły, w wyniku czego za prąd zapłaciliśmy o około 25% więcej niż w 2007 r.).

Wielką niewiadomą jest także cena paliw, która - choć od lipca 2008 r. spadła średnio w Polsce o złotówkę - wciąż zależna jest od kursu umacniającego się nieustannie dolara. - Wszelkie dywagacje na temat cen benzyny przypominają wróżenie z fusów. Rok temu przewidywano wysokie ceny, a skończyło się na spadkach. W 2009 r. może być równie dobrze na odwrót - uważa Andrzej Szcześniak, ekspert rynku paliw i gazu.

Szczęśliwy, kto zarobi

Żeby kupić coś do jedzenia, zatankować samochód i zapłacić rachunki - trzeba oczywiście mieć pieniądze. To, czy w 2009 r. Polacy będą w stanie wystarczająco dużo ich zarobić, budzi najwięcej obaw ekspertów.

d10jlzd

Pierwszym problemem jest coraz realniejsza groźba utraty pracy. W listopadzie 2008 r. po raz pierwszy od kilku lat odnotowano w Polsce wzrost stopy bezrobocia. Odsetek osób bez pracy zwiększył się w ciągu jednego miesiąca z 8,8 do 9%. I chociaż Ministerstwo Pracy tłumaczy oficjalnie te wskaźniki zakończeniem prac sezonowych w budownictwie - nie sposób nie łączyć ich z masowymi zwolnieniami, do jakich od kilkunastu tygodni dochodzi w całej Polsce.

Oto kilka przykładów: w Krośnieńskich Hutach Szkła pracę straciło w tym roku już 2,3 tys. osób, z Fabryki Łożysk Tocznych w Kraśniku odejdzie w najbliższym czasie 400 pracowników, w sierpniu zwolniono 330 osób z Olsztyńskich Fabryk Mebli na Dolnym Śląsku i 117 pracowników "Pektowiny" w Jaśle. Na Podlasiu trwają grupowe redukcje w firmie "Sokółka Okna i Drzwi". Prawie tysiąc osób obejmą zwolnienia w hutach ArcelorMittal, a ponad 500 pracowników odejść ma z gliwickiej fabryki General Motors.

Nie trzeba dodawać, że redukcje te nieuchronnie pociągną za sobą likwidację miejsc pracy w mniejszych spółkach. Tragiczne skutki - odpowiednio dla mieszkańców Wybrzeża i tzw. ściany wschodniej - mogą mieć także w 2009 r. masowe zwolnienia w stoczniach oraz nowe przepisy celne, pozbawiające utrzymania parędziesiąt tysięcy ludzi żyjących z handlu papierosami i alkoholem na granicy polsko-ukraińskiej.

d10jlzd

Drugi problem to obciążenia fiskalne. Co prawda w 2009 r. zapłacimy mniejszy podatek dochodowy (obniżka ta przygotowana została jeszcze przez rząd Jarosława Kaczyńskiego), ale - by nie było zbyt różowo - szybko zwrócimy ten „zysk” w zwiększonych podatkach pośrednich. „Liberalny” gabinet Donalda Tuska przygotował bowiem projekt drastycznego podniesienia akcyzy na auta z silnikami o pojemności 2 litry i większej (z 13,6 aż do 18,6%), gaz LPG (używany w samochodach), alkohol i papierosy. A w związku z "koniecznością dostosowania się do unijnych norm ekologicznych” zapłacimy średnio o 300 zł więcej (w skali roku) za składowanie śmieci i usługi wodno-kanalizacyjne.

Grzegorz Wierzchołowski

d10jlzd
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10jlzd