Wymarzony urlop zmienił się w horror. Polska turystka relacjonuje
Pani Laura wybrała się z mężem i czwórką przyjaciół na krótki urlop do Tunezji. Wyczekiwany wypoczynek szybko zmienił się jednak w traumatyczne doświadczenie. "Biuro podróży zafundowało nam horror. Po powrocie z wakacji wszyscy jesteśmy chorzy!" - mówi portalowi turyści.pl kobieta.
22.09.2023 | aktual.: 22.09.2023 13:24
Pani Laura postanowiła wakacje spędzić w 5-gwiazdkowym hotelu w Tunezji. Kobieta postanowiła skorzystać z usług jednego ze znanych biur podróży. Jak donosi portal turyści.pl, za cztery noce turyści zapłacili 2100 zł od osoby. - Zapewniano nas, że hotel jest luksusowy, zadbany i czysty. To, co zastaliśmy na miejscu, przyprawia o dreszcze - mówi rozgoryczona kobieta serwisowi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turyści nie mogli uwierzyć w to, co odkryli na miejscu
- Nasz pokój były używany i nieposprzątany. W toalecie na podłodze był mocz, pościel leżała zwinięta na ziemi. Zgłosiliśmy to od razu w recepcji. Była trzecia nad ranem. Obsługa powiedziała, że jutro otrzymamy ładny pokój. Na pytanie, gdzie dzisiaj mamy spać usłyszeliśmy, uwaga, "Nie spać" - relacjonuje kobieta.
Według jej relacji obiekt był brudny, a podawane gościom hotelowym jedzenie "stare i o nieprzyjemnym zapachu". - Kucharze w brudnej odzieży, dziurawych skarpetach i brudnych butach. Po stolikach chodzą koty i wyjadają jedzenie gościom z talerzy - relacjonuje kobieta w rozmowie z serwisem turyści.pl. Dodatkowo obsługa hotelu w niestosowny sposób zaczepiała kobiety. To jednak nie wszystko.
Już pierwszego dnia, podczas kolacji, obsługa hotelu ukradła ze stolika w restauracji telefon mojego męża. Mimo kilku godzin szukania, rozmów z recepcją, obsługą, telefonu nie udało się znaleźć! Był wyłączony, co utrudniało jego odnalezienie. Pisaliśmy ogłoszenia oferując nagrodę dla znalazcy, lecz recepcja zdejmowała nasze kartki i chowała je pod ladę. Pracownicy mówili, że mamy się uspokoić, bo telefon z pewnością się znajdzie. Nie chcieli udostępnić nam nawet nagrań z kamer - twierdzi turystka.
Mimo próśb kobiety, aby obsługa zawiadomiła policję, ta odmówiła pomocy. Ponadto pracownicy mieli stać się opryskliwi i wrogo nastawieni. Para zdecydowała się działać na własną rękę, lecz nie udało jej się nic wskórać.
- Kiedy wróciliśmy do Polski, okazało się, że skradziony telefon został uruchomiony. Nasi znajomi, którzy zostali na miejscu w Tunezji, pojechali z dokładną lokalizacją GPS na komisariat. Dopiero wtedy policja interweniowała. Okazało się, że telefon znajduje się w miejscu zamieszkania jednego z pracowników hotelu. Mężczyzna został zatrzymany i jest przesłuchiwany! Jesteśmy stratni o kilkanaście tysięcy złotych! Będziemy domagać się zwrotów kosztu wycieczki oraz zadośćuczynienia! - relacjonuje kobieta.
Mimo zgłoszenia incydentu do rezydenta biura podróży, touroperator nie wycofał swej oferty.
Touroperator odpowiada
Poprosiliśmy biuro podroży Rainbow, które według rozczarowanej turystki odpowiada za nieudany wyjazd, o zabranie głosu w tej sprawie.
"Każdy nasz klient, który nie jest zadowolony z wakacji, czy uważa, że biuro w jakiś sposób nie wywiązało się z umowy, ma możliwość złożenia reklamacji. Taka reklamacja jest podstawą do przedsięwzięcia dalszych kroków: analizy sytuacji, zebrania informacji od rezydenta, rozmowy z kontrahentem. Pozwala nam również podjąć decyzję o ewentualnej rekompensacie. Nie mamy w tej chwili żadnej reklamacji od uczestnika o imieniu Laura, przebywającego w wymienionym hotelu" - czytamy w odpowiedzi. "Jeśli taka reklamacja się pojawi, będzie ona dla nas podstawą do podjęcia jakichkolwiek kroków i działań" - dodaje biuro prasowe spółki.
"Zawsze opinia naszych klientów dotycząca oferowanych przez nas hoteli jest dla nas najważniejszym czynnikiem wyboru, czy dany hotel powinien być w naszej ofercie. Dlatego tak dbamy o to, aby po powrocie z wakacji nasi klienci wystawiali opinie na r.pl, a także analizujemy wszystkie reklamacje pod kątem jakości oferowanych przez nas miejsc wypoczynku" - zapewnia firma.