Wymuszonej wyprzedaży ciąg dalszy

Tempo, z jakimi spadają indeksy, jest zadziwiające. Niestety często zapominamy, że o wiele łatwiej płynie się z prądem, a ten wciąż jest spadkowy.

Wczoraj giełda w USA otworzyła się na małym minusie, następnie próbowano nawet wyjść na plusy, ale gdy tylko niedźwiedzie przejęły pałeczkę indeksy ostro ruszyły na południe. Spadki trwały praktycznie przez całą sesję, gdyż katalizator do wzrostów nie nadszedł. Najgorsze wyniki od trzydziestu lat ogłosiły sieci sprzedaży detalicznej, jako, że amerykanie w październiku wyraźnie ograniczali konsumpcję. Dane o ilość noworejestrowanych bezrobotnych może nie należały do najgorszych, gdyż były praktycznie zgodne z prognozą wynosząc 481 tys., ale liczba osób pobierających zasiłek osiągnęła 25-letnie maksimum. Ciągle straszył Lehman Brothers pogarszając swym długiem i tak złe wyniki Walta Disney’a. O 14 proc. spadły akcje GM, który dzisiaj ogłasza swoje wyniki. Tak silnych spadków te i tak słabe papiery nie widziały praktycznie od miesiąca. Ikona Detroit, do niedawna największy producent aut na świecie, spala gotówkę w bardzo szybki tempie i razem z innymi amerykańskimi producentami liczy na pomoc państwa. Co
ciekawe zarząd GM wcześniej jednogłośnie podjął decyzję o zaprzestaniu prac nad następcą kultowego Cadillaca Escalade. To pełnowymiarowy samochód terenowy, symbol Ameryki i ulubieniec raperów. Widać, że po kryzysie Ameryka już nie będzie taka sama.

Oczywiście można przytaczać inne złe wiadomości jak obniżający swoje prognozy wzrostu gospodarczego dla świata w 2009 roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy, ale nie tak dawno jak we wtorek Fitch podobnie straszył swoimi oczekiwaniami najgłębszego spadku PKB od czasów II wojny światowej i nikt się tym nie przejmował. Wygląda na to, że wszyscy szukają usprawiedliwienia dla kolejnej fali wyprzedaży realizowanej przez fundusze wykorzystujące krótkie odbicie. Warto tutaj wspomnieć, że wiele funduszy hedgingowych zbiera zlecenia wycofywania środków do 15 listopada. Prawdopodobnie klienci wciąż wypłacają swoje ciężko zarobione oszczędności. Problemem tych funduszy jest ich dźwignia wynosząca średnio od 3 do 5. Oznacza to, że umorzenia na 1 mln dol. wiążą się ze sprzedażą aktywów na sumę od 3 do 5 mln dol.

W przypadku rynku europejskiego indeksy czerwieniały się od samego rana z gotowością do dalszych spadków. Pierwszą pożywką dla niedźwiedzi były dane o niemieckich zamówieniach przemysłowych. Spadły o 8 procent w skali miesiąca. Jeszcze gorsze były dane eksportowe, które spadły o ponad 11 procent. Następnie przyszedł czas bankierów centralnych. Wczoraj aż cztery banki starego kontynentu obniżyły swoje stopy procentowe. Szwajcarski Bank ogłosił obniżkę o 50 punktów bazowych, bank czeski zaskoczył cięciem o 75 punktów, jednak największą odwagą wykazali się londyński bankierzy. Stopy nad Tamizą zmniejszono o 1,5 punktu procentowego. Najśmielsze oczekiwania nie przekraczały 1 punktu procentowego, więc nie można się dziwić, że pobudzone indeksy ruszyły na północ w oczekiwaniu na decyzję najważniejszego z całego grona - Europejskiego Banku Centralnego. Jean Claude Trichet ściął „zaledwie” pół punktu procentowego z głównej stopy (takie były oczekiwania). Rozczarowane indeksy ruszyły ponownie na południe. Otwarcie
giełdy za oceanem tylko zwiększyło spadki.

Giełda w Warszawie poruszała się w rytm europejskich odpowiedników, jednak nasze spadki w relacji do wcześniejszych wzrostów są wciąż stosunkowo niewielkie i należy je rozpatrywać w ramach korekty ostatnich wzrostów. Niepokoić jednak mogą informacje od niedawnej strony popytowej, czyli OFE. Chociaż akcje są najmniejszą częścią ich portfeli od początku reformy systemu emerytalnego to gotówki na nowe zakupy jest bardzo niewiele. Ewentualnego paliwa do dalszych wzrostów musiałby więc dostarczyć ktoś inny, jednak ciężko jest dziś wytypować kto mógłby to być.

Dzisiaj indeksy azjatyckie różnie się zachowywały. Co prawda Nikkei spadł, ale słabe od jakiegoś czasu Chiny zdołały wzrosnąć. W Południowej Korei obniżono stopy, ale indeks spadł o 0,1 proc. Najważniejszym wydarzeniem dnia będzie niewątpliwie miesięczny raport z rynku pracy. Oczekiwania są nienajlepsze więc miłe zaskoczenie jest możliwe. Pozwoliłoby one złapać oddech indeksom i dać czas inwestorom na zastanowienie się czy nie czas zatrzymać spiralę spadków.

Łukasz Bugaj
analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie

Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Brytyjczycy kupili polski browar, ale piwa nie chcą. Oto co produkują
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Wzbudzili kontrowersje. Teraz zamykają lokale. "Zbyt odważny"
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Zostawili go z problemem na 36 tys. zł. Poszkodowanych może być więcej
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Nowy system na parkingach Biedronki. Sieć wyjaśnia, na czym polega
Zbliża się masowa wycinka. Coraz bliżej kontrowersyjnej inwestycji
Zbliża się masowa wycinka. Coraz bliżej kontrowersyjnej inwestycji
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Sensacja wśród turystów. W Tatrach mają nosić swoje odchody w workach
Czeczeni mieli zastraszać kupców. Prokuratura chciała umorzenia sprawy
Czeczeni mieli zastraszać kupców. Prokuratura chciała umorzenia sprawy
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Polacy kochają jej smak. Ulubiona ryba może zniknąć ze sklepów
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Sprawdzili kilkanaście piekarników. Oto wyniki kontroli
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Praca dla Polaków w Niemczech. Oto ile płacą za robotę przy bydle
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Klienci rzucili się po nową kolekcję. Tłumy w Ikei. Sieć zabiera głos
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy
Praca w Krakowie. Płacą nawet 20 tys.zł kierowcy