Za macierzyństwo dostaniesz głodową emeryturę
Choć politycy na prawo i lewa trąbią, że społeczeństwo się starzeje i grozi nam demograficzna zapaść nie robią nic, by Polki decydowały się mieć więcej dzieci. I jak się okazuje, to właśnie kobiety, które decydują się na macierzyństwo najbardziej stracą na nowych rozwiązaniach emerytalnych!
Po pierwsze kobiety miałyby pracować o siedem lat dłużej niż teraz. Po drugie dostają na emeryturze mniej pieniędzy dlatego, że... wychowują dzieci. Bo w czasie gdy kobieta jest na urlopie wychowawczym, państwo odprowadza za nią niskie składki na emeryturę – tylko ok. 420 zł miesięcznie. Tak się dzieje w przypadku każdej Polki pracującej na etacie. Jeśli zaś kobieta prowadzi własną firmę, w czasie urlopu wychowawczego nikt za nią składek nie płaci. Czyli w tym czasie na jej emeryturę nie odkłada się nawet złamana złotówka!
I właśnie te niekorzystne dla kobiet przepisy chcieli złagodzić politycy PSL. Proponowali m.in. by paniom, które zrezygnują z kariery na rzecz wychowywania dzieci, dopłacać do zgromadzonego przez nie kapitału emerytalnego po 20 – 30 tys. zł za każde dziecko. Dzięki temu emerytura mogłaby być wyższa nawet o ok. 200 zł miesięcznie.
– Propozycje PSL były bardzo klarowne. Kobiety, które wychowywały dzieci, powinny mieć równe szanse, co mężczyźni – argumentował szef ludowców Waldemar Pawlak (53l.).
– Proponowaliśmy jeszcze rozwiązanie kwestii kapitału początkowego, który gromadzi matka wychowująca dziecko. Za te kobiety dobrze by było płacić składkę lub podnieść kapitał początkowy – mówił minister rolnictwa Marek Sawicki (54l.).
Ale na takie propozycje nie chce się zgodzić Platforma. Według „Dziennika Gazety Prawnej” twarde „nie” mówi w tej kwestii minister finansów Jacek Rostowski (61 l.), który wyliczył, że rozwiązanie takie kosztowałoby budżet ok. 3 miliardy złotych.
Pewnie ten i ów strażnik budżetu pomyśli, że przecież urlop wychowawczy to fanaberia, że kobieta po macierzyńskim może wrócić do pracy. Może, ale pod warunkiem, że dzieckiem zajmą się np. dziadkowie. Tymczasem po wejściu w życie reformy emerytalnej dziadkowie nie będą mieli czasu dla wnucząt, gdyż w praktyce będą pracować do końca życia.