ABW zatrzymała podejrzanych o wyłudzenie 12 mln zł dotacji
Funkcjonariusze ABW na polecenie łódzkiej prokuratury okręgowej zatrzymali sześć osób podejrzanych m.in. o oszustwo i pomoc w wyłudzeniu dotacji pochodzących m.in. z Ministerstwa Gospodarki. Według śledczych na podstawie fikcyjnych faktur wyłudzono ponad 12 mln zł.
Sprawa dotyczy wyłudzenia dotacji z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości i Ministerstwa Gospodarki na rzekomą inwestycję, którą w Zgierzu miała realizować jedna z łódzkich firm.
ABW zatrzymała m.in. właściciela przedsiębiorstwa 42-letniego Jacka S. oraz dyrektora tej firmy 43-letniego Dariusza K., którym zarzuca się oszustwa znacznej wartości i posługiwanie się fikcyjnymi fakturami. Zatrzymane zostały także cztery osoby - w tym dwaj pracownicy tej firmie oraz przedsiębiorca z Torunia - podejrzane o wystawianie fikcyjnych faktur i pomoc w oszustwie.
- Wszyscy zatrzymani są obecnie przesłuchiwani w łódzkiej prokuraturze. W środę zapadną decyzje dotyczące środków zapobiegawczych - powiedział we wtorek PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.
Według prokuratury, firma Jacka S., a kierowana przez Dariusza K. ubiegała się o dotacje w związku z rzekomą realizacją inwestycji pt. "Uruchomienie produkcji lekkich kruszyw ceramicznych, oleju, energii elektrycznej i cieplnej". W fabryce w podłódzkim Zgierzu miały być produkowane materiały budowlane przy wykorzystaniu odpadów przemysłowych.
Firma starała się o dotację z PARP na zakup maszyn i urządzeń do produkcji tych materiałów budowlanych, natomiast z Ministerstwa Gospodarki - na kupno nieruchomości i budowę hali. Według śledczych, faktury, które miały wykazywać poniesione przez firmę nakłady, były jednak albo całkowicie fikcyjne, albo zawyżały wartość maszyn i prac budowlanych.
Wniosek dotyczący dofinansowania z PARP opiewał na 7,27 mln zł, ale część faktur po weryfikacji zostało zakwestionowanych. Ostatecznie firma otrzymała z Agencji niemal 4,8 mln zł dotacji, a dofinansowanie z Ministerstwa Gospodarki wyniosło 7,43 mln zł. Ponad 4 mln zł pochodziło ze środków unijnych.
Wszystkim podejrzanym grożą kary do 10 lat więzienia.