Bez wątpienia tragedia, ale (na szczęście) nie ekonomiczna
Sobotnia tragedia prezydenckiego samolotu jest wydarzeniem bez precedensu na skalę światową. W jednym wypadku oprócz władz politycznych, religijnych i wojskowych zginął także m. inn. prezes NBP. Uwzględniając całą niewyobrażalnie trudną sytuację ludzką dla rodzin ofiar oraz wynikające z tego komplikacje polityczne warto zastanowić się jakie komplikacje ekonomiczne i gospodarcze mogą mieć obecne okoliczności.
10.04.2010 17:20
Z punktu widzenia krajowej gospodarki nie jest to wydarzenie, które może znacząco zmienić sytuację ekonomiczną. Wśród ofiar nie ma ludzi bezpośrednio związanych z biznesem państwowym i prywatnym. Z tego też powodu nie należy się obawiać, przeceny konkretnych spółek na GPW lub wstrzymania prywatyzacji największych przedsiębiorstw. Niestety, ani taka ani żadna inna tragedia nie jest w stanie pokryć dziury budżetowej. Dane makro też nie będą odzwierciedlały tego nieszczęścia i co najwyżej możemy zobaczyć minimalny wpływ na wielkość sprzedaży w kwietniu wynikającą z ogłoszenia żałoby narodowej. Takiej skali tragedie zniechęcają do konsumpcji. Na razie jednak jedynym namacalnym efektem ekonomicznym może być obniżenie przychodów spółek medialnych, ponieważ wszelkie tragedie zmniejszają ilość reklamodawców, a przyszła nieuchronna kampania prezydencka też nie będzie już taka dochodowa jak oczekiwano jeszcze kilkanaście godzin temu.
Z powyższych powodów w poniedziałek GPW powinna otworzyć się stabilnie i teoretycznie do głosu mogą dojść chwilowi spekulanci obniżający kursy, ale nie zapominajmy, że w piątek Stany zamknęły się na nowych szczytach, a to jest czynnik znacznie istotniejszy ekonomicznie.
Niesamowicie trudno w tej chwili przewidzieć jak taki wypadek wpłynie na krajową walutę. Z jednej strony mamy zapewnioną ciągłość polityki monetarnej i śmierć Prezesa Skrzypka nie powinna znaleźć odzwierciedlenia w notowaniach, ale forex to głównie gra emocji, więc nie powinno dziwić co najmniej kilkugroszowe osłabienie naszej waluty. Powinna być to jednak reakcja krótkotrwała i już pod koniec dnia złoty może znajdować się w przedziale piątkowych wahań. W tym kontekście piątkowa interwencja NBP na rynku walutowym i ten niewielki spadek wartości złotego jaki dokonała może przełożyć się na kilkutygodniową stabilizację. Mimo korzyści ekonomicznych z tego wynikających, cena jaką przyszło nam za to zapłacić jest wręcz horrendalna.
Jedynym szczęściem dla inwestorów w ogólnym dramacie jest termin katastrofy. Dwa dni jakie upłyną do momentu rozpoczęcia handlu powinny ograniczyć poniedziałkowe emocje. Gdyby podobne wydarzenie miało miejsce w dniu roboczym na rynkach mielibyśmy rollercoaster jak z czasów kulminacji rynkowej bessy.
Paweł Cymcyk
Analityk /Makler Papierów Wartościowych
A-Z Finanse