Zablokowali turystom drogę. Gubią się w lesie. "Sukces burmistrza"

W szczycie sezonu na Mazurach turyści mają problem z dojazdem do popularnej atrakcji w Kadzidłowie. Wszystko przez spór między gminą a właścicielem drogi. Objazd prowadzi wąskim, zniszczonym traktem, na którym dwa auta ledwo mogą się minąć.

Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie
Źródło zdjęć: © East News | MATEUSZ GROCHOCKI
Michał Krawiel

W środku sezonu na Mazurach, który jest o wiele krótszy niż w górach czy nad morzem, turyści mają problemy z dojazdem do atrakcji turystycznych położonych niedaleko Rucianego-Nidy. Wszystko przez spór między gminą a właścicielem ziemi.

Właściciel od lat prosił gminę Ruciane-Nida o rozwiązanie tej kwestii, jednak bezskutecznie. Latem, o czym pisał portal Radia Olsztyn, zmęczony brakiem reakcji, postanowił zamknąć przejazd. Turyści regularnie trafiają na łańcuch i tabliczkę "Teren prywatny – wstęp wzbroniony".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jaja całą dobę. Nietypowa maszyna na wrocławskim osiedlu

Do Kadzidłowa prowadzi obecnie wyłącznie droga alternatywna. Jest to jednak leśny trakt, na który formalnie obowiązywał zakaz wjazdu, a mieszkańcy ostrzegali, że czasami pojawiają się tam patrole Straży Leśnej. Teraz sytuacja uległa zmianie.

– Uruchomiliśmy procedurę i dostaliśmy zgodę od Dyrekcji Lasów Państwowych za pośrednictwem Nadleśnictwa Mikołajskiego. Podpisaliśmy porozumienie. Droga była zamknięta w poniedziałek, a druga, krótsza droga dojazdowa została udostępniona w piątek – mówi WP Finanse burmistrz Rucianego-Nidy Piotr Feliński.

Gmina zobowiązała się pokryć koszty oznakowania, które wykona Nadleśnictwo, ponieważ musi być zachowany ten sam standard dróg dopuszczonych do użytkowania. Znaki zamówiło Nadleśnictwo u wykonawcy, który takie znaki produkuje.

Czekam na ich dostawę, bo nie mogę ich sam wydrukować i powiesić — obowiązują nas standardy – dodaje burmistrz.

Turyści proszą nas o pomoc

Brak oznakowania doprowadza do sytuacji takich, jakie miały miejsce we wtorek (12 sierpnia), kiedy to skontaktowali się z nami turyści, którzy utknęli w drodze do Kadzidłowa. Nie byli świadomi sporu i wynikającego z niego zamknięcia drogi.

Nie wiedzieliśmy o tym, że droga jest zamknięta, nie było widać żadnych znaków. Wcześniej można było dojechać do Kadzidłowa bez problemu – mówi nam opiekunka wycieczki Monika.

Wcześniej m.in. pani Beata z Wielkopolski relacjonowała lokalnemu radiu, że droga była zamknięta, więc musiały jechać inną trasą. W pewnym momencie utworzył się korek, ludzie zaczęli dzwonić do parku i do restauracji, a one pojechały dookoła. Dodała, że nigdy wcześniej nie spotkała się z taką sytuacją.

"Sukces samorządu"

Zapytany, czy właściciel drogi zablokował ją zgodnie z prawem, burmistrz odpowiada, że tak, ale gmina Ruciane-Nida zamierza sądownie uzyskać dostęp do prywatnej drogi.

– Właściciel miał prawo zagrodzić drogę. Występujemy jednak z wnioskiem do sądu o zasiedzenie. Najbliżsi sąsiedzi, właściciele kilku gospodarstw rolnych, będą zeznawać, że droga w takim przebiegu istniała, więc idziemy w kierunku przejęcia tej drogi – mówi burmistrz mazurskiej miejscowości.

Z całej sytuacji niezadowoleni są przedsiębiorcy, którzy prowadzą działalność w Kadzidłowie. Uważają, że to wina beztroski samorządowców.

Konflikt trwa już trzeci tydzień. Tymczasem zbliża się sierpniowy długi weekend – okres największego natężenia ruchu turystycznego – a turyści nadal będą odbijać się od źle oznakowanego objazdu, a później mamy już koniec sezonu. Gmina chce się sądzić w sprawie drogi, co na pewno potrwa, bo wiemy, jak działają sądy w Polsce – mówi WP Finanse właściciel Oberży pod Psem Krzysztof Worobiec.

Problematyczna jest też sama droga zastępcza, z której mają korzystać turyści. Krzysztof Worobiec dodaje, że burmistrz nie chwali się stanem tej drogi, którą można pokonać maksymalnie 20 km/h, bo inaczej można uszkodzić zawieszenie. Do tego jest bardzo wąska, co utrudnia poruszanie się autokarami czy mijanie aut.

Burmistrz ogłosił wielki sukces, bo udało się porozumieć z nadleśnictwem w sprawie oznakowania — podsumowuje przedsiębiorca z Mazur.

Michał Krawiel, dziennikarz WP Finansemoney.pl

Wybrane dla Ciebie
Sprawdzili 900 schronów. Żaden nie spełnia wymogów
Sprawdzili 900 schronów. Żaden nie spełnia wymogów
Spędziła kilka godzin na SOR-ze w USA. Oto rachunek
Spędziła kilka godzin na SOR-ze w USA. Oto rachunek
Alarmujące dane ZUS. Coraz więcej zwolnień L4 z kodem "C"
Alarmujące dane ZUS. Coraz więcej zwolnień L4 z kodem "C"
Płacą do 70 zł/h. Praca tuż przy granicy z Polską
Płacą do 70 zł/h. Praca tuż przy granicy z Polską
Przez 9 lat brał zasiłki na fikcyjnych bezdomnych. Wyłudził 2,8 mln zł
Przez 9 lat brał zasiłki na fikcyjnych bezdomnych. Wyłudził 2,8 mln zł
Szukają Polaków do pracy w warsztacie. Płacą 4 tys. zł tygodniowo
Szukają Polaków do pracy w warsztacie. Płacą 4 tys. zł tygodniowo
To koniec znanej księgarni w Poznaniu. Wyprawili stypę
To koniec znanej księgarni w Poznaniu. Wyprawili stypę
Ile kosztuje węgiel? Oto ceny w skupach przed szczytem sezonu
Ile kosztuje węgiel? Oto ceny w skupach przed szczytem sezonu
Nowe źródło zarobku dla handlarzy autami. Padł rekord
Nowe źródło zarobku dla handlarzy autami. Padł rekord
Fabryka "polskiej whisky" szuka inwestora. Jest warta 106 mln zł
Fabryka "polskiej whisky" szuka inwestora. Jest warta 106 mln zł
Słynna sieć restauracji w USA wstaje z kolan. Oto nowy plan
Słynna sieć restauracji w USA wstaje z kolan. Oto nowy plan
Podpaski zamiast elektroniki. Straty na 90 tys. zł. Sąd wydał wyrok
Podpaski zamiast elektroniki. Straty na 90 tys. zł. Sąd wydał wyrok