Cały rok na zwolnieniu lekarskim. W Polsce to możliwe

5,5 dni roboczych – tyle przeciętny polski pracownik spędza na zwolnieniu lekarskim, wynika z badań firmy doradczej PricewaterhouseCoopers.

Cały rok na zwolnieniu lekarskim. W Polsce to możliwe

13.12.2011 | aktual.: 13.01.2012 11:18

Zwolnienie lekiem na całe zło

Okazuje się, że gdyby przeanalizować liczbę wydanych zwolnień jesteśmy najbardziej schorowanym narodem w Europie. Specjaliści nazywają ten wynik miarą zaangażowania pracowników lub wskaźnikiem lenistwa. Uważają oni jednak, że gdyby wskaźnik był prawdziwy liczba zgonów wzrastałaby szybciej niż w innych państwach.

Prawda jest taka, że gdy tylko w firmie dzieje się źle, szykują się zwolnienia, nie chce nam się pracować lub szef to tyran, idziemy na zwolnienie.

- Nie jest tajemnicą, że pracownicy na zwolnieniu lekarskim starają się przeczekać gorszy czas. Co ciekawe z badań wynika, że najwięcej „zachorowań” przypada na koniec miesiąca. Bo umowy najczęściej rozwiązywane są właśnie pod koniec miesiąca – mówi Grzegorz Tyl, doradca personalny.

A proceder kwitnie

Niektórzy kupują fikcyjne zwolnienia od pośredników, inni wprost od nieuczciwych lekarzy. Oferty tego typu można znaleźć bez problemu na forach internetowych.

- Ciągle brakuje jakiegoś efektywnego systemu kontroli lekarzy i tego czy wystawiają zwolnienia zgodnie z rzeczywistością. W ciągu ostatnich 10 lat uprawnienia odebrano tylko 100 lekarzom, którzy wystawiali fikcyjne zwolnienia. Mówi się o usprawnieniu systemu, lekarz ma jednocześnie informować pracodawcę i ZUS o wystawieniu dokumentu. Czy jednak to wyeliminuje nieprawidłowości, nie byłbym pewien – mówi Jacek Wybicki, specjalista rynku pracy.

Ale niektórzy lekarze wypisują ogromne ilości zwolnień i nie chcą nic w zamian. Uważają nawet, że pracownikom odpoczynek się po prostu należy.

- Zawsze pracowałem z grypą, przez kilka lat nie brałem zwolnienia lekarskiego. Lekarze przekonywali mnie, że powinienem leżeć w łóżku, ale zawsze miałem na głowie pracę, jakieś zaległości. Harowałem jak wół nawet z gorączką. Gdy pół roku temu szef powiedział mi, że w firmie zapowiadają się duże zmiany i zasygnalizował, że mój dział może zostać zlikwidowany, a ja zwolniony, załamałem się. Nie miałem sił pracować w takiej niepewności. Poszedłem do lekarza i powiedziałem prawdę. Dał mi zwolnienie na dwa tygodnie bez cienia wątpliwości. Gdy się kończyło, znów poszedłem do lekarza. I znów dostałem zwolnienie z powodu depresji. Ostatecznie mój dział rozwiązano, a ja zostałem przeniesiony na niższe stanowisko. Chorowałem ponad trzy miesiące – mówi Janek, menedżer w dużym warszawskim banku. Cały rok na zwolnieniu

Ponad 10 proc. pracowników, którzy przebywali na zwolnieniu to symulanci – tak wynika z kontroli ZUS przeprowadzonej na początku ub. roku. Cofnięto wówczas świadczenia zdrowotne warte 39 mln złotych. Z analiz ZUS wynika też inna prawidłowość. Okazuje się, że osoby mieszkające na terenach objętych większym bezrobociem chorują częściej niż inni. Dla niektórych zwolnienie lekarskie jest sposobem na unikanie zwolnienia przez dłuższy czas.

- Gdy czują, że mogą stracić etat, wydłużają swój byt w firmie jak się tylko da. Słyszałem o przypadkach, gdy pracownicy bez skrupułów ukrywali się na zwolnieniach przez rok. Gdy zwolnienie się kończyło znów wybierali się do lekarza, potem brali wolne na chore dziecko, później dla niepoznaki brali jeszcze urlop wypoczynkowy. W pracy byli dosłownie kilkanaście dni. Z ochrony przed zwolnieniem korzystają też pracownice, które pracują w ramach zmniejszonego wymiaru etatu po powrocie z wychowawczego – mówi Adam Pietruszka, adwokat z kancelarii Wojciechowski i partnerzy.

Pracownicy czują się rozgrzeszeni

Pracownicy uciekają na zwolnienie również w tedy, gdy czują się wykorzystywani lub gdy szukają innej pracy. Nie mają motywacji, by pracować na sto procent, dlatego załatwiają sobie zwolnienie. Są tacy, którzy biorą sobie wolne tylko po to, by pracować dla kogoś innego – nie tak dawno budowlańcy wręcz masowo brali zwolnienia po to, by przez kilkanaście dni popracować na budowie w Anglii czy Irlandii. Kolejne zwolnienia muszą budzić nieufność pracodawcy. Pracownikowi, którego ciągle nie ma nie daje się przecież nowych projektów, zleceń. Taki pracownik nie może liczyć na podwyżki czy awanse. To punkt widzenia pracodawców. Po drugiej stronie barykady są pracownicy, którzy powtarzają, że to oni są wykorzystywani w firmie. Za ciężką pracę dostają grosze, dlatego długotrwałe zwolnienie, nawet jeśli jest fikcyjne, nie jest traktowane przez nich jako coś złego.

„Biorę zwolnienie, gdy się tylko da i nie czuję się winna. Ciężko pracuję w supermarkecie za 1,3 tys. zł na rękę. To prawdziwy obóz pracy. Gdybym chciała pracować tak, jak chce szef już dawno bym wykitowała. Kto pracował w dużym sklepie na magazynie ten doskonale mnie rozumie” – pisze na jednym z forów TEss.

Krzysztof Winnicki/ak

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (210)