Co skłania nas do zmiany pracy?
Czy argumenty pozapłacowe mogą cię skłonić do przeniesienia się do innej firmy?
13.05.2010 | aktual.: 13.05.2010 13:39
Czy zmieniłbyś pracę na bardziej satysfakcjonującą, lecz gorzej płatną? Praca dała ci tak w kość, że myślisz o zmianie? Ale obawiasz się, że będziesz mniej zarabiać albo że jednak nowa posada to nie to? Może zdarzyło ci się zmienić zatrudnienie a może dopiero o tym myślisz? Dlaczego? Czy argumenty pozapłacowe mogą cię skłonić do przeniesienia się do innej firmy?
Nie brakuje osób, które rzuciły pracę, bo nie dawała im satysfakcji. Przykładem jest Anna, która pracowała w urzędzie skarbowym. Po studiach ekonomicznych dostała się na staż do „skarbówki” i już w niej została. Jak twierdzi, zarobki nawet jej odpowiadały, ale coś było nie tak. Twierdzi, że zaczęła się męczyć, dusić. Któregoś dnia nie mogła już patrzeć na zestawienia liczbowe i postanowiła odejść. Anna ma dwoje dzieci, które sama wychowuje. Od kilku lat jest w separacji, a ojciec dzieci nie płaci regularnie alimentów. Rezygnacja ze stałej i pewnej pracy była więc ryzykowna. Anna postanowiła otworzyć własny biznes – firmę sprzątają biura.
- Moi znajomi, powiedzieli, że oszalałam. Jest kryzys i nikt nie odchodzi w takim czasie. Ja się zacięłam. Nie mogłam już chodzić do urzędu, siedzieć przed komputerem. Czułam się zmęczona i nieatrakcyjna. Nie chciało mi się nawet dbać o wygląd. Ciągle ta sama fryzura, ten sam krój spodni i podobne swetry w ciemnych kolorach. Codziennie te same czynności w pracy. Przestraszyłam się, że tak zostanie. Nawet moje koleżanki ze studiów, z którymi spotkałam się po latach, stwierdziły, że mnie nie poznają. Kiedyś byłam pełna energii, zawsze uśmiechnięta, teraz przygaszona, smutna, szara. Szkoda życia na taki stan – mówi Anna Pochowiak, ma 42 lata, mieszka w Krakowie.
Drobne oszczędności zainwestowała w firmę. Kupiła środki do czyszczenia, potrzebne przyrządy. Początkowo sprzątała sama. Pracowała od 6 do 23. Miała popękaną skórę na dłoniach, a dzieci pozostawiała pod opieką sąsiadki. Po miesiącu przyjęła emerytkę, która chciała dorobić. Obecnie ma 3 pracowników. A firma zaczyna przynosić zyski. - Początkowo myślałam, że jednak nie dam rady i popełniłam błąd. Ale byłam zdeterminowana, postawiłam wszystko na jedną kartę. I mogę powiedzieć, że się udało. Wywalczyłam dofinansowanie z urzędu pracy, postarałam się o dobre zlecenia. I jestem szczęśliwa, pracuję więcej, ale mam satysfakcję. Czuję się lepiej, jestem pełna energii, życia, znów jestem sobą. Czasem warto zdecydować się na radykalną zmianę – twierdzi Anna Pochowiak.
Są też tacy, którzy jak twierdzą, mają zbyt dużo do stracenia. Dlatego wolą pracować w firmie, w której się duszą. Tak twierdzi Adrian, który jest menedżerem. Mówi, że nie lubi pracy. Ale boi się zmienić cokolwiek. Zarabia i ma pozycję wśród znajomych. Chociaż mógłby poszukać zatrudnienie w innej branży, boi się że będzie musiał zaczynać wszystko od początku.
- Nie zrezygnuję, bo nie znajdę lepszej pracy. Teraz zarabiam około 10 tysięcy, obracam się w środowisku przedsiębiorców, menedżerów. Żyję na pewnym poziomie i nie zrezygnuję z tego. Chociaż jest mi ciężko, nienawidzę swojej pracy. Nie interesuje mnie branża farmaceutyczna i sprzedaż produktów, do których nie mam przekonania. Źle dogaduje się z podwładnymi, ale pracy przecież nie trzeba lubić – mówi Jarosław, odpowiada za sprzedaż w jednej z dużych firm farmaceutycznych.
Zmieniać, czy nie zmieniać? Psychologie i specjaliści od rekrutacji twierdzą, że na dłuższą metę człowiek, który nie lubi swej profesji, nie wytrzyma.
- Będę namawiać na zmiany – twierdzi Bożena Grygier, psycholog społeczny i doradca personalny. – Nawet jeśli początkowo pensja może nam nie odpowiadać, dzięki zaangażowaniu może uda się awansować i wywalczyć lepszą pensję w nowej firmie. A poza tym szkoda życia, by robić coś czego się nie lubi. Namawiam jednak do rozsądnych zmian. Przygotujmy sobie grunt. Odejście z dnia na dzień jest wielkim ryzykiem. Zastanówmy się też, dlaczego źle się czujemy w obecnej pracy. Może wystarczy zmienić dział, otoczenie, a radykalna zmiana jest niepotrzebna. Czasem wystarczy długi urlop, po którym widzimy pracę w zupełnie innym świetle. Jeśli cierpimy na depresję, czy z powodu wypalenia zawodowego, może się okazać, że zmiana miejsca pracy nic nie da, bo problem tkwi w nas. Nie mamy siły, energii na pracę. Warto głęboko się na tym zastanowić, w razie potrzeby udać się do specjalisty, doradcy personalnego.
Krzysztof Winnicki