"Czyńcie sobie ziemię poddaną"
Jest cisza, spokój i rezerwaty dzikich zwierząt. Będzie największy w Polsce most, wysoki jak Pałac Kultury. Przez środek Krainy Wielkich Jezior.
Notyst Wielki. 6 kilometrów od Rynu, ok. 800 m na zachód od jeziora Ryńskiego. Jedziemy krętą leśną drogą, mijamy ruiny zabytkowego pałacu.
Las się kończy, wjeżdżamy na wzgórze. Na piasku widać ślady po ogniskach. Jesteśmy ponad 20 metrów nad lustrem wody, ze szczytu widać jezioro Ryńskie i Tałty.
Na przeciwległym brzegu majaczy niewielka przystań i domy w Mrówkach.
Sezon jeszcze się na dobre nie zaczął. Na wodzie jest tylko jedna żaglówka. Załoga walczy z silnym wiatrem. W pewnym momencie poddaje się, robi zwrot i z wiatrem płynie z powrotem do Rynu. Słychać tylko ptaki i szum drzew.
- Tam jest Ptasia Wyspa. Kilkadziesiąt gatunków ptaków pod ścisłą ochroną - pokazuje pan Jarosław, który przywiózł mnie do Notystu. - Tam na wprost, w lesie są gniazda bielika. Jedne z ostatnich na Mazurach.
Krajobraz tej części Mazur może się niedługo zmienić. Przez las, wieś Mrówki i nad jeziorem ma przebiegać droga szybkiego ruchu. Część międzynarodowej trasy. Ponad 20 tys. samochodów.
Wjazd na most ma być zbudowany w Notyście, na dzisiejszym punkcie widokowym. Konstrukcja wysokością dorówna warszawskiemu Pałacowi Kultury.
Wariant C - bielik
Planowana droga S16 ma prowadzić od Ełku do Mrągowa. Warianty są trzy. Najbardziej kontrowersyjny jest wariant C. Zakłada budowę dwóch wielkich mostów. Pierwszy w pobliżu Mrągowa, nad jeziorem Juksty, drugi nad Tałtami, na wysokości Notystu.
- To nie wszystko - mówi Krzysztof Worobiec ze stowarzyszenia Sadyba Mazury. - Mówimy o największych mostach. Ale na całej drodze powstanie kilkadziesiąt mniejszych lub większych estakad. W zależności od wariantu liczba obiektów inżynierskich waha się od 67 do 74.
Droga w wariancie C prowadzi przez kompleks leśny w pobliżu miejscowości Mrówki. To teren nie objęty prawnie żadną formą ochrony, więc teoretycznie można na nim budować.
Jednak dokładnie na trasie planowanej drogi znajdują się m.in. siedliska lęgowe bielika, ptaka objętego ścisłą ochroną w każdym kraju i na każdym kontynencie, na jakim występuje.
Na tym nie koniec. Wszystkie proponowane warianty zbiegają się w pobliżu miejscowości Woźnice. Stamtąd przez Orzysz prowadzą do Ełku. Na tej trasie planowana droga przejdzie m.in. przez: Obszar Chronionego Krajobrazu Jezior Orzyskich, dalej w pobliżu rezerwatu Ostoja Bobrów Bartosze i nad jeziorem Sunowo.
- W każdym wariancie droga przetnie siedliska setek chronionych gatunków roślin i zwierząt - mówi Krzysztof Worobiec. - Przebiega też przez tereny podmokłe, które będzie trzeba osuszyć. A to już jest bardzo duże zagrożenie, bo od kilku lat obserwujemy w Polsce susze i duże problemy z wodą.
"To nie Kalifornia"
Z okien ratusza w Rynie widać promenadę nad jeziorem i przystań, w której cumują żaglówki.
- Widzi pan to przewężenie? No to tam będzie most - pokazuje burmistrz Rynu Jarosław Filipek. - To będzie największa budowla na Mazurach, z każdej strony będzie ją widać. Całkowicie zdominuje krajobraz.
Jeśli wariant C zostanie zrealizowany, nad jeziorem Tałty powstanie największy most w Polsce. Sama przeprawa ma mieć ponad 1200 metrów długości. Dwa ogromne pylony utrzymujące konstrukcję mostu mają mieć 146 metrów wysokości. Dla porównania, Pałac Kultury, bez korony i iglicy, ma 168 metrów.
- To nie jest Kalifornia, gdzie nad zatoką trzeba było zbudować most Golden Gate, żeby zapewnić jakąkolwiek komunikację - komentuje pan Ryszard. - A u nas wszystko niewielkie, kameralne.
Kto przyjedzie do Rynu?
Ryn. 2865 mieszkańców. W centrum zamek krzyżacki i zabytkowy młyn. Na południu, nad jeziorem Ryńskim znajduje się kilka przystani, w tym nowoczesna Ekomarina. Tutaj rozpoczyna się (lub kończy) 120-kilometrowy szlak żeglowny Wielkich Jezior Mazurskich.
- Ta droga i most nad jeziorem całkowicie odetnie nas od szlaku - mówi pan Krzysztof, właściciel firmy czarterującej łodzie. - I nieważne, czy most będzie na tyle wysoki, że będzie można pod nim przepłynąć na pełnych żaglach. Nikt tutaj nie przyjedzie, bo kto będzie chciał zaczynać rejs przez Mazury pod autostradą?
- Kto wie, może ludzie zaczną przyjeżdżać po to, żeby ten most zobaczyć? - żartuje burmistrz Filipek. - Ale tak na poważnie, Ryn bardzo dużo straci.
Miasto żyje dziś głównie z turystów. Domki kempingowe, pensjonaty, hotele i restauracje zajmują większość budynków.
- Ludzie tu przyjeżdżają dla ciszy, spokoju i czystej wody - mówi pani Małgorzata, właścicielka pensjonatu na obrzeżach miasteczka. - Oczywiście, droga jest potrzebna. Do Rynu dzisiaj trudno dojechać, centrum miasta rozjeżdżają tiry, przydałaby się nowa droga. Ale taka "autostrada", zamiast pomóc, to nas zrujnuje.
Droga w pobliżu Rynu, z mostami przez Łunkajno i Tałty to jeden z wariantów poprowadzenia S16. Istnieje też drugi. W zasadzie dwa - A i B. Są do siebie bardzo podobne, prowadzą z Mrągowa, przez Kosewo z mostem przez jezioro Tałty, tuż obok Mikołajek.
Droga w większości pokrywa się z korytarzem istniejącej drogi krajowej nr 16. Jednojezdniowej, miejscami dwupasmowej. Krętej i wymagającej remontu.
Ten wariant jest krótszy i tańszy. Ale równie szkodliwy dla środowiska.
Droga przez Kosewo i Urżanki przebiega przez Specjalny Obszar Ochrony Natura 2000 "Mazurska ostoja żółwia Baranowo" - jedno z niewielu siedlisk jedynego gatunku żółwi, występującego w Polsce. Zagrożonego wyginięciem. Populacja żółwi błotnych na tym obszarze to ok. 70 osobników, co daje 10 proc. populacji w Polsce i 30 proc. na obszarach północno wschodnich kraju.
Na tym nie koniec. W pobliżu Mikołajek droga ma przebiegać blisko brzegu jeziora Łuknajno, które jest jedną z najliczniejszych w Europie kolonii łabędzia niemego, uznaną w 1977 roku za Rezerwat Biosfery UNESCO.
Z kolei na odcinku Mikołajki - Orzysz droga ma przebiegać w bezpośredniej bliskości rezerwatu "Jeziorko koło Drozdowa" i obszaru Natura 2000 "Bagna Nietlickie".
Tam znajduje się największa w Polsce ostoja żurawi.
- Nie ma dobrego wariantu tej drogi - mówi Krzysztof Worobiec. - Każdy z nich ingeruje w przyrodę i może bezpowrotnie zniszczyć siedliska dzikich zwierząt objętych ochroną.
Kosewo zniknie z mapy
Kosewo - wieś turystyczna położona 10 km od Mrągowa i 16 km od Mikołajek. 5 pensjonatów, dwa pola kempingowe, kilka gospodarstw agroturystycznych i kwater prywatnych do wynajęcia.
- Prawie wszyscy tu żyją z turystów - mówi pani Maria, mieszkanka Kosewa. - O, tu sąsiadka ma pokoje, tam dalej w gospodarstwie też są. A jak pan pójdzie drogą kawałek dalej, to taki duży kemping jest.
Wieś przecina droga krajowa nr 16. Kręta, z jedną jezdnią, ruchliwa. Jeśli GDDKiA zdecyduje się na budowę S16 w wariancie A lub B, zamieni się w 4-pasmową, dwujezdniową trasę szybkiego ruchu.
- W najwęższym miejscu przesmyk między jeziorami, gdzie ma być poprowadzona ta droga, ma ok. 500 metrów - mówi wójt Mrągowa, Piotr Piercewicz. - Trasa szybkiego ruchu, w tym standardzie, razem z drogami technicznymi będzie miała około 250 metrów szerokości. Proszę sobie wyobrazić, co się stanie z Kosewem.
- Zaorają nas. Znikniemy - mówi pani Maria. - Całej wsi oczywiście nie zburzą, ale co zrobią ci, którzy zostaną? Z czego będą żyć? Warszawiaki nad autostradę nie przyjadą przecież.
Nowe, lepsze badania
Dyskusja na temat budowy drogi S16 trwa od 2008 roku. W czasie konsultacji i badań powstało łącznie 41 wariantów przebiegu drogi.
- Część była zupełnie absurdalna i szybko została odrzucona. Inne były badane pod kątem oddziaływania na środowisko. Odrzucono praktycznie wszystkie, łącznie z tym, który dziś prezentowany jest jako wariant C, północny, w okolicach Rynu - mówi Krzysztof Worobiec.
W 2013 roku Komisja Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych działająca przy GDDKiA w Warszawie wstępnie przyjęła przebieg S16 w wariancie IV i IVa, pokrywające się z dzisiejszymi wariantami A i B przez Kosewo, Mikołajki i ostoję żółwi błotnych.
Komisja zaznaczyła jednak, że konieczne są dalsze badania.
"Należy ponownie przeanalizować oddziaływanie na obszary Natura 2000, w szczególności na Ostoję Mazurską Żółwia Baranowo, dla zmniejszonego, docelowo do jednej jezdni, przekroju poprzecznego projektowanej drogi oraz jednopoziomowych skrzyżowań" - czytamy w protokole z posiedzenia komisji. - "Jeżeli z ponownych analiz wyniknie, iż inwestycja nadal znacząco negatywnie oddziałuje na przedmioty ochrony obszaru Natura 2000, nie będzie możliwe uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla wariantu IVa".
Projekt budowy S16 trafił do szuflady. Ale nie na długo.
Na początku września 2017 r. GDDKiA zawarła umowę na przeprowadzenie studium techniczno–ekonomiczno–środowiskowego i koncepcji programowej. Wykonawca miał też przygotować materiały do decyzji środowiskowej, czyli m.in. inwentaryzację przyrodniczą, ponowną analizę akustyczną i ocenę uwarunkowań bezpieczeństwa ruchu drogowego.
W efekcie powstały trzy warianty.
- Praktycznie takie same jak te, które już raz odrzucono - mówi Krzysztof Worobiec.
- Poprzednie badania straciły ważność, wykonano nowe i nagle się okazało, że ten wariant północny, już raz odrzucony, jednak można realizować - mówi pan Ryszard. - A przecież nic się nie zmieniło, droga dalej ma biec przez tereny chronione i cenne przyrodniczo, dalej niszczy krajobraz. Komuś musi bardzo zależeć na jej budowie.
Ożywić Mazury
S16 ma połączyć drogę S19 w Białymstoku z S61 w Ełku i dalej z drogą S51 w Olsztynie. W ten sposób trasa ma spiąć dwa międzynarodowe korytarze transportowe - via Baltica i via Carpatia.
W czasie kwietniowych spotkań z mieszkańcami mazurskich miejscowości przedstawiciele GDDKiA zapewniali, że "nie budują drogi tranzytowej, tylko drogę, która ma służyć mieszkańcom".
Tymczasem droga nr 16 została już wpisana do Drogowej Transeuropejskiej Sieci Transportowej TEN-T, obejmującej prawie 5 tys. kilometrów dróg w Polsce.
"Są to główne szlaki drogowe kraju, na których występuje największe obciążenie ruchem, w tym tranzytowym" - czytamy w Programie Budowy Dróg Krajowych.
Na budowie drogi zależy przede wszystkim Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. "Za" są też politycy olsztyńskiego PiS, w tym były wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit.
- Jesteśmy zdeterminowani, by inwestycję zrealizować - powiedział Szmit. - Apelujemy o rozmowy na temat jej przebiegu. Wypracujmy wspólnie najlepszy wariant trasy, a nie skupiajmy się na protestach.
Jak powiedział Szmit, droga "musi powstać, by region mógł się rozwijać, by nastąpiło ożywienie gospodarcze, by ludzie przestali wreszcie stąd wyjeżdżać".
- Mieszkańcy nie będą korzystać z tej drogi - ocenia wójt Piercewicz. - Żeby dojechać np. z Mikołajek do Mrągowa, będzie trzeba nadłożyć kilka kilometrów, żeby się dostać na węzeł. Mieszkańcy wybiorą starą drogę. Z nowej skorzysta przede wszystkim tranzyt. Taki szlak przedzieli gminę na pół i odetnie jej północną część. Gdzie tu rozwój?
- O jakim rozwoju mówimy? - pyta burmistrz Filipek. - Mają tu powstać fabryki? Centra logistyczne? Nie na takim rozwoju nam zależy, Mazury to region turystyczny. To jest nasza główna wartość i walor i to trzeba rozwijać.
"Droga tak, ale nie u nas"
Wśród mieszkańców gmin, przez które ma przebiegać S16, głosy poparcia dla budowy znaleźć trudno. Jest jednak pewna grupa, która drogi chce.
- Tu nie ma jak dojechać - mówi pan Marian, taksówkarz z Mrągowa. - Drogi są kręte, wąskie, zatłoczone. Coś za coś, droga jest potrzebna.
- Kiedyś była kolej, ale od 10 lat nie jeździ. Ludzie narzekają, że nie ma się do nas jak dostać - mówi pan Kamil, taksówkarz z Mikołajek. - Może ta droga coś poprawi?
Mieszkańcy miejscowości, przez które ma przebiegać S16, też widzą potrzebę budowy kolejnej drogi.
- No przydałaby się, ale nie tutaj - mówi pani Maria z Kosewa. - Może tam dalej na północ, niedaleko Rynu? Tam chyba byłoby lepiej.
- Ten wariant południowy byłby może do zaakceptowania - mówi pan Krzysztof, mieszkaniec Rynu. - No na pewno lepszy niż ten północny. I tańszy.
- Każdy by chciał tej drogi, tylko nikt u siebie - mówi nieoficjalnie burmistrz jednego z mazurskich miasteczek. - Bo skomunikować Mazury jakoś trzeba i co do tego nie ma wątpliwości. Tylko może trzeba policzyć zyski i straty? Co nam po drodze, jak zniszczymy wszystko, z czego żyjemy? Ale nikt nas w tej sprawie nie pyta o zdanie.
Pospolite ruszenie
Jarosław Kociałkowski żyje z turystyki, podobnie jak większość mieszkańców Rynu. Wynajmuje domki letniskowe i czarteruje jachty. 4 kwietnia wziął udział w spotkaniu, które GDDKiA zorganizowała w urzędzie miasta.
Trzy dni później zorganizował pierwszy protest.
- Gdy usłyszałem o tym pomyśle budowy mostu, to zdębiałem - mówi. - Nie możemy pozwolić na to, żeby nam zniszczono Mazury. Zorganizowałem taką spontaniczną akcję, ludzie zaczęli się przyłączać. Nawet założyłem Facebooka, bo nigdy wcześniej nie miałem. Ale pomyślałem, że się przyda, żeby jak najwięcej ludzi dowiedziało się o proteście.
W prawie każdej miejscowości w gminach, przez którą ma przebiegać droga, można zobaczyć porozwieszane plakaty "Ratujmy Mazury". Organizatorzy protestu zbierają podpisy pod petycją do GDDKiA.
"Wszyscy turyści, którzy przez lata odwiedzaliście Mazury znajdując tu oazę spokoju, wytchnienia, łapiąc łyk świeżego powietrza, żeglując, biwakując - chcecie poświęcić to wszystko tylko dlatego, żeby móc szybciej dojechać na Mazury? Dojedziecie szybciej, ale i szybciej będziecie mogli wrócić do domu, gdyż w pewnym momencie okaże się, że szum pędzących TIR'ów i całego tranzytu tnącego Mazury - niosący się po tafli wody zagłuszy szum fal, śpiew ptaków, a czyste powietrze wcale już nie będzie takie czyste" - czytamy w internetowej petycji.
Jej papierowe wersje, razem z urną, do której można je wrzucać, stoją na parterze urzędu miasta i gminy w Rynie.
- Zaniedbuję swoje interesy. Jako ostatni zrzuciłem jachty na wodę, chociaż zawsze robiłem to pierwszy, ale nie mogę spać spokojnie - mówi Jarosław Kociałkowski. - Nie zgadzam się na zniszczenie Mazur.
- Pewnie, że protestujemy. Musimy - mówi pani Maria z Kosewa. - Co nam pozostaje? Albo się uda zablokować, albo nas zniszczą.
Do protestów przyłączają się niemal wszystkie samorządy, przez które ma przebiegać nowa droga.
- Samo Mrągowo przez tę budowę nie ucierpi. Wręcz zyska, bo powstanie południowa obwodnica. Ale mniejsze miejscowości w gminie są w bardzo trudnej sytuacji - mówi burmistrz Mrągowa Stanisław Bułajewski.
"Wyrażamy jednak swój sprzeciw wobec tworzenia przez środek Mazur międzynarodowego korytarza transportowego, który spowoduje, że Mazury zostaną poddane presji intensywnego ruchu tranzytowego" - czytamy w oświadczeniu władz gminy Mikołajki.
- W 2008 roku też ludzie protestowali, ale nie na taką skalę - mówi Krzysztof Worobiec. - Tym razem te protesty są rzeczywiście masowe i dołączają się do nich władze samorządowe, co jest wyjątkowym przypadkiem. Zazwyczaj jak mieszkańcy czy ekolodzy protestują przeciwko jakiejś inwestycji, to nazywa się ich "oszołomami" i bagatelizuje. A tutaj wszyscy mówią jednym głosem. Może dzięki temu protest przyniesie jakiś efekt.
- Najgorsze jest to, że nikt z nami nie rozmawia. W ogóle nie traktuje się samorządowców jako partnerów w dyskusji - mówi wójt Piercewicz. - O planach budowy wiemy tyle samo co mieszkańcy, nasz głos w ogóle nie jest brany pod uwagę.
I tak będziemy budować
Na pytanie, czy protesty mogą wpłynąć na decyzję o zaprzestaniu przygotowań do inwestycji, olsztyńska GDDKiA odpowiada jednoznacznie: "Nie".
"Realizujemy to zadanie od 2007 roku" - pisze w odpowiedzi na nasze pytania Karol Głębocki, rzecznik olsztyńskiego oddziału GDDKiA. - "W 2009 roku podjęliśmy decyzję o zwiększeniu zakresu analiz o warianty zgłaszane przez lokalną społeczność i samorządy podczas spotkań informacyjnych, w tym m.in. wariant przebiegający w okolicach Rynu. W rezultacie analizie poddano 41 wariantów na trasie od Sorkwit do Ełku i zbadano obszar o dł. ok. 80 km i szerokości ok. 20 km. Obecnie jesteśmy na takim etap prac, na którym dzięki wykonanym analizom i pozyskanej wiedzy mogliśmy zawęzić rozpatrywane warianty z ponad czterdziestu do trzech. Jeden z nich zarekomendujemy Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we wniosku o wydanie decyzji środowiskowej".
"Podstawowym celem budowy drogi S16 jest wybudowanie nowoczesnej trasy o wysokich parametrach, która przejmie ruch z istniejących dróg krajowych 16, 58 i 59 oraz dróg wojewódzkich 655, 656, 610 czyli z dróg, które obecnie są wykorzystywane jako trasy alternatywne dla DK16 i odciąży tereny atrakcyjne przyrodniczo i turystycznie z nadmiernego ruchu pojazdów" - czytamy dalej, w przesłanej odpowiedzi.
Do końca roku GDDKiA ma przedstawić Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wybrany wariant przebiegu trasy, wraz z odpowiednią dokumentacją. Przyszłość S16 będzie zależałą od decyzji RDOŚ.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl