Dojazdy do pracy nas wykańczają

Zmęczenie, nuda, frustracja. Takie uczucia potęgują się, gdy praca daleko i telepiemy się do niej godzinami

Obraz

Gdy wstajesz o piątej…

- Mieszkam 75 km od 100-tysięcznego miasta. Znalazłem tam pracę, która daje mi satysfakcję. Ludzie są mili, pieniądze do przyjęcia, lubię to, co robię – opowiada 38-letni Robert, pracownik branżowej gazety. – Niestety, trzy godziny dziennie spędzane na dojazdach to dla mnie za dużo. Pracuję tam od roku. Od paru tygodni intensywnie szukam pracy bliżej domu. Wstawanie o piątej przestało mnie bawić.

Zmiany na rynku pracy wymuszają elastyczność. Maleje liczba skłonnych podjąć pracę jedynie w firmie znajdującej się „po sąsiedzku”. Na przestrzeni ostatnich lat zwiększyła się też liczba osób, które nie pracują w miejscu zamieszkania. Według danych GUS-u, 2,3 mln Polaków jedzie codziennie do pracy przynajmniej kilkadziesiąt kilometrów. Zdarza się, że i więcej. W skali miesiąca polscy pracownicy tracą na dojazdy 90 mln godzin!

Upowszechnienie tego procesu doprowadziło nawet do zmian w CV i innych dokumentach. Coraz częściej wpisuje się tam adres do korespondencji lub do kontaktu, zamiast zwyczajowego adresu zamieszkania. Poszukujący pracy starają się w ten sposób ominąć niebezpieczeństwo, że pracodawca odrzuci ich aplikację, jeśli zobaczy, że mieszkają daleko.

Co na to właściciele firm? – Myślę, że każdy rozsądny szef powie to samo: liczy się pracowitość, umiejętności, doświadczenie. Miejsce zamieszkania nie jest ważne – mówi właściciel lokalu gastronomicznego z Gdańska. – Naturalnie, gdyby zgłosił się do mnie do pracy ktoś z drugiego końca Polski, zainteresowałbym się, gdzie będzie mieszkał. Trzeba jednak przyjąć, że ktoś chcący pracować sam załatwia takie sprawy, by nie robić kłopotu pracodawcy i sobie. *Pracownik kręci nosem *

Ale długość dojazdu nie jest bynajmniej problemem wyssanym z palca. Istnieje granica, za którą wytrzymałość dojeżdżającego jest wystawiona na ciężką próbę. U każdego leży ona gdzie indziej. Określenie czasu, jaki jesteśmy skłonni poświęcić na dojazdy, jest sprawą indywidualną. Zależy od kilku czynników, jak choćby sytuacja rodzinna czy ilość ofert pracy w miejscu zamieszkania. Firma Regus przeprowadziła badania w kilkunastu krajach. Wynika z nich, że co piąty pracownik spędzający wiele czasu na dojazdach prędzej czy później zaczyna myśleć o zmianie firmy. Dzieje się tak nawet w przypadku osób zadowolonych ze swojej sytuacji materialnej, dobrze oceniających własną pracę i atmosferę w firmie.

Jak to zmienić? W niektórych przypadkach możliwe jest wprowadzenie elastycznej formy zatrudnienia. Jeśli pracownik jest cenny dla firmy, pracodawca może pójść mu na rękę. Pozwoli na przynajmniej częściowe wykonywanie pracy zdalnie. Ale nawet i takie udogodnienie niekoniecznie musi spotkać się z akceptacją pracownika.

Dom to nie miejsce do pracy

Według badań Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, większość pracowników niechętnie odnosi się do wykonywania obowiązków w formie telepracy. Nie jest ona popularna również wśród pracodawców. Najmniej korzystają z niej szefowie małych i średnich przedsiębiorstw. Zaledwie w 3% z nich zdecydowano się na jej zastosowanie. Przyczyn tego stanu rzeczy upatruje się w ludzkiej mentalności. Pracodawcy wciąż są zdania, że podwładny „fizycznie” obecny w firmie wykonuje pracę lepiej, sprawniej i szybciej. Pracownika trzeba mieć na oku – taka opinia przeważa.

Ale i sami pracownicy wolą często pracować w firmie, a nie w domu. Ten sam Robert, dla którego trzygodzinne dojazdy okazały się za długie, dostał od szefa propozycję. Miałby wykonywać część zadań w domu i przesyłać je drogą mailową. Dzięki temu musiałby jeździć do miasta tylko dwa – trzy razy w tygodniu.

Ten pomysł miał sens, ale mimo to mu się nie spodobał. Ciekawe były przy tym powody, jakie wymienił. – Mieszkam na wsi, gdzie ludziom nie mieści się w głowie, że można pracować bez wychodzenia z domu. Od razu poszłyby plotki, że straciłem robotę. Zaczęłyby się wizyty sąsiadów, wyciąganie na piwo.

No i kwestia zabrania się do pracy. - W firmie wszyscy pracują, więc ty robisz to samo. W domu zawsze znajdzie się coś, co cię od tego odciągnie. Moja wydajność na pewno by spadła. Nie, zdalna praca stanowczo nie jest dobrym pomysłem. Żeby pracować, muszę wyjść z domu – taki mam charakter. Nic na to nie poradzę. Poza tym, jak mówi, poza firmą czułby się niepewnie. Myślałby o intrygach, o tym, że ktoś chce zająć jego miejsce. O tym, że jako nieobecny, mógłby być postrzegany jako mniej wartościowy.

Tomasz Kucharczyk/MA

Wybrane dla Ciebie

Nowy bon turystyczny. Startuje w Światowy Dzień Turystyki
Nowy bon turystyczny. Startuje w Światowy Dzień Turystyki
Idziesz po kredyt do banku? Oto jakie dokumenty musisz przygotować
Idziesz po kredyt do banku? Oto jakie dokumenty musisz przygotować
Niemcy muszą wybudować 71 takich elektrowni w 10 lat. Oto dlaczego
Niemcy muszą wybudować 71 takich elektrowni w 10 lat. Oto dlaczego
Postawiła całą policję w mieście na nogi. Oto ile będzie to kosztować
Postawiła całą policję w mieście na nogi. Oto ile będzie to kosztować
Oto koszt remontu w 2025 r. Ceny zbliżają się do kosztów zakupu
Oto koszt remontu w 2025 r. Ceny zbliżają się do kosztów zakupu
Śląskie huty dociśnięte do ściany. Tyle osób może pożegnać się z pracą
Śląskie huty dociśnięte do ściany. Tyle osób może pożegnać się z pracą
Gigantyczna kumulacja w Eurojackpot. Do wygrania setki milionów złotych
Gigantyczna kumulacja w Eurojackpot. Do wygrania setki milionów złotych
Przekręt "na kaucję". Tak oszukał dwie seniorki. Straciły fortunę
Przekręt "na kaucję". Tak oszukał dwie seniorki. Straciły fortunę
Zbiera śmieci przed domem. Sąsiedzi są bezradni
Zbiera śmieci przed domem. Sąsiedzi są bezradni
Za te choroby ZUS wypłaci 1878 zł miesięcznie. Lista jest długa
Za te choroby ZUS wypłaci 1878 zł miesięcznie. Lista jest długa
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
"Niech cała Polska wie". Zmierzyliśmy głośność wiatraków
Zakonnice deweloperki chcą zabudować teren klasztoru. W Zakopanem wrze
Zakonnice deweloperki chcą zabudować teren klasztoru. W Zakopanem wrze