Dwóch szefów, podwójna udręka
Współczesne przedsiębiorstwa mają skomplikowane, wielostopniowe struktury a tradycyjne biura zamieniają się w otwarte, wielodziałowe hale.
21.04.2011 | aktual.: 21.04.2011 12:21
Drugi szef
Zjawisko zbiorowego kierownictwa ma długą tradycję. Niektóre firmy, zwłaszcza wielkie koncerny, z powodzeniem stosują ten styl zarządzania, albo przejściowo w czasach kryzysu, albo długoterminowo. Firmy często zakładają dwaj wspólnicy albo grupa ludzi, którzy dzielą się obowiązkami i wytyczają sobie rejony działania. W tych warunkach nieodzowne stają się sytuacje, kiedy szefów ma się co najmniej dwóch. Być może wielu z nas pracując w firmach o złożonych powiązaniach lub nietypowych układach pracowniczych, nie zdaje sobie sprawy, że ma więcej niż jednego szefa. A czasem - że żona szefa jest naszym drugim szefem.
Komunikacja czy lawirowanie?
Podstawą istnienia takich wielofunkcyjnych stanowisk jest właściwy przepływ informacji oraz dobrze rozwinięta komunikacja. Każdy z szefów musi wiedzieć czym w danej chwili zajmuje się pracownik. Czy to możliwe? Oczywiście tak, o ile przygotowany zostanie przemyślany harmonogram pracy, a jej przebieg będzie raportowany na bieżąco. Bardzo pożądaną cechą podwładnego kilku szefów jest rozwinięty zmysł obserwacji oraz wyczucie, pozwalające bezkonfliktowo lawirować między zwierzchnikami. – Nie od razu zorientowałam się, że istnieje ścisły podział kompetencji pomiędzy moimi nowym pracodawcami – mówi 30-letnia Marta, która znalazła zatrudnienie w niewielkiej firmie, gdzie szefami było dwóch wspólników. - Niestety, nikt mi o tym nie powiedział. Kiedy więc na początku zwracałam się z jakimś problemem, który nie był akurat w gestii któregoś z nich, dostawałam opryskliwą odpowiedź. Po miesiącu obserwacji już dokładnie wiedziałam, który z nich za co odpowiada, albo na czym się kompletnie nie zna. Życie w pracy stało się
łatwiejsze. *Lubić czy nie lubić? *
Wyzwaniem, w przypadku posiadania kilku szefów, staje się utrzymanie poprawnych relacji z nimi na zbliżonym poziomie. Może się zdarzyć, że jeśli bardziej polubimy jednego z nich i będziemy to wyraźnie okazywać - zaburzy to „firmowy porządek”. W efekcie tego typu zachowania mogą sprowokować niepotrzebne zgrzyty, a „mniej lubiany” szef może odczytać to jako zagrożenie. W skrajnych przypadkach będzie się starał wyeliminować „niekomfortowego” pracownika. Oczywiście nie musi tak być. Scenariusze, kiedy z jednym z szefów jesteśmy „.na ty”, a z drugim będziemy się kontaktować jednie w sposób formalny też mają rację bytu. Każdy układ może się sprawdzać pod warunkiem, że będzie odpowiadać wszystkim zainteresowanym stronom.
Negatywy- pozytywy
W wielu instytucjach o nietypowych strukturach mnogość szefów to zjawisko naturalne, choć generalnie kojarzy się z komplikacjami.
– Mamy w szkole problem z dogadaniem się z dyrektorem - mówi nauczycielka Wioletta, która w szkole ma dwóch szefów: dyrektora oraz wicedyrektora odpowiedzialnego za grupy wiekowe, którymi się zajmuje - Staramy się go obejść i kontaktować tylko w ostateczności, a większość spraw załatwiać z wicedyrektorem. Jednak jest to frustrujące, bo tracimy czas na załatwianie spraw innymi, nieformalnymi drogami. Są też i pozytywy. Mając dwóch równoległych szefów możemy wybrać, do którego z nich się udać, aby skutecznie rozwiązać konkretny problem. Znając charaktery, styl pracy czy nastawienie do krytycznych sytuacji naszych zwierzchników, mamy możliwość zwrócenia się do bardziej kompetentnego z nich. No i nigdy nie przydarzy się sytuacja, że szef jest niedostępny, bo jest na urlopie.
Niezdrowa rywalizacja
Najgorszy scenariusz, jaki można sobie wyobrazić to szefowie, którzy ze sobą rywalizują. Każdy z nich będzie uważał, że jego zadania są najważniejsze i mają pierwszeństwo realizacji. Innym zagrożeniem może być polityka odsyłania podwładnych od jednego szefa do drugiego.
- Ja mam dwóch szefów i jest to podwójna udręka. Kłócą się między sobą, a potem wyżywają na mnie – pisze anonimowy internauta. Rywalizujący szefowie, starający się używać podwładnych jako narzędzi potrafią zamienić pracę w piekło. Podobnie może się zdarzyć, jeśli naszymi szefami będzie małżeństwo, które swoje prywatne problemy będzie odreagowywać w firmie.
Nieformalni „szefowie”
W tzw. biznesach rodzinnych zdarza się, że naszym nieformalnym „szefem” staje się ktoś z rodziny szefa. Dotyczy to członków rodziny, których zakres działania w firmie nie jest do końca sprecyzowany. Odnalezienie się w takim układzie to nie lada wyzwanie dla pracowników. Nierzadko wymaga sporej pomysłowości, ale przede wszystkim zabiera dużo czasu i energii.
W najgorszej sytuacji są osoby na najniższych stanowiskach, które mają zakres obowiązków na tyle szeroki, że wielu współpracowników może się do nich zwracać z zadaniami. Jeśli dodatkowo są to osoby młode i niedoświadczone mogą być zwyczajne wykorzystywane przez długoletnich pracowników. Jeśli na to nakładają się zadania szefów, to sytuacja może się stać trudna do wytrzymania.
TK