Gdzie teraz pracują byli posłowie?
Co teraz robią byli posłowie? Z czego żyją, gdzie pracują?
03.06.2011 | aktual.: 03.06.2011 14:54
*Obecnie poselskie uposażenie wynosi prawie 9,9 tys. zł i jest równe wynagrodzeniu podsekretarza stanu. Do tego należy doliczyć 2 473 zł poselskiej diety i nieco ponad 11 tys. na prowadzenie biura. Tyle stracą więc posłowie, którzy polegną w najbliższych wyborach. Tyle pieniędzy omija też co miesiąc tych, którzy wypadli z sejmowego obiegu już wcześniej. Chociaż – dane te nie są precyzyjne. Uposażenie poselskie nie przysługuje bowiem osobom pracującym, prowadzącym własną działalność oraz tym, którzy nie zawiesili prawa do emerytury lub renty. *
O nich było głośno
Wśród byłych posłów są osoby, które swego czasu narobiły w polityce sporo szumu. I nieźle na tym zarabiały! Co im pozostało po przegranej w wyborach? Powrót do działalności prowadzonej przed zaistnieniem na politycznym firmamencie. Niektórzy znacznie większe sukcesy odnieśli jako zwykli, szarzy obywatele, niż jako posłowie. Są też tacy, którym po opuszczeniu Sejmu zajrzało w oczy widmo klęski. Leszek Miller po zakończeniu premierowania oświadczył nawet oficjalnie na antenie radiowej, że szuka pracy.
Przykładem człowieka sukcesu może być były wicepremier Andrzej Lepper. Jako rolnik z wykształcenia zawodowo trzyma się tej dziedziny – ma gospodarstwo rolne, zajął się także hodowlą strusi. Na pytanie, czym zajmuje się Lepper, odpowiedź musi być jednak znacznie szersza.
Warto przypomnieć, że dużo czasu zabierało mu uczestnictwo w procesach sądowych. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat Lepper zdaniem sądu znieważył dwóch byłych wicepremierów, a także prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Za nielegalną blokadę przejścia granicznego dostał karę więzienia z zawieszeniem, a za napad na pracownika – bez zawieszenia (za kratkami odsiedział dwa miesiące). Część dochodów Lepper wydał więc na grzywny i dojazdy na sądowe rozprawy. Chociaż, zważywszy, że oprócz rolnictwa zajmuje się biznesem i szefowaniem własnej firmie, jest to zapewne część niewielka.
Jego koleżanka partyjna Danuta Hojarska robiła karierę, póki robił ją jej szef. Wraz z jego odejściem na polityczną bocznicę musiała wycofać się i ona. Posłanka dwóch kolejnych kadencji prowadzi gospodarstwo rolne. Przed trzema laty otworzyła firmę usługową, a od dwóch jest rencistką.
Z przewodniczącym Lepperem, oprócz wierności tym samym ideałom partyjnym, łączyły ją też zmagania z polskim systemem prawnym. W 2002 roku dostała wyrok z zawieszeniem za sfałszowanie więziennej przepustki na widzenie z synem.
Oskarżono ją też o przywłaszczenie maszyn zakupionych na kredyt. Cztery lata temu komornicy w 30 prowadzonych sprawach domagali się od niej ok. 2 mln zł. Poselskie zarobki przydałyby się, oj przydały – niestety, nie ma co na nie liczyć.
Po drugiej stronie
Z kolei Roman Giertych, z wykształcenia historyk i prawnik, prowadzi własną kancelarię adwokacką. Pod tym względem sytuuje się więc jakby po przeciwnej stronie barykady niż jego dawni sojusznicy polityczni. I on jednak był pozwany i skazany na grzywnę – za niepochlebną wypowiedź o Adamie Michniku.
Należy przypuszczać, że radzi sobie doskonale bez korzystania z zasobów kasy sejmowej. Jako prawnik zdobył renomę, nie narzeka więc na brak zajęcia. Reprezentował m.in. byłą żonę Janusza Palikota.
Planowany – podobno – powrót do polityki nie wiąże się z pewnością w jego przypadku z motywami finansowymi.
Dla odmiany postać z lewej strony sceny politycznej – Włodzimierz Cimoszewicz. Od polityki całkiem nie odszedł, zasiada bowiem w Senacie. Tylko czy którykolwiek z byłych posłów tak do końca przestał być politykiem? Mimo różnych deklaracji, na pewno większość z nich zasiadłaby w sejmowych ławach, gdyby tylko nadarzyła się okazja.
Cimoszewicz jest kolegą po fachu Giertycha, ukończył prawo na UW. Po zakończeniu trwającej 16 lat kariery poselskiej zajął się pracą na Uniwersytecie w Białymstoku. Więcej jednak mówi się o jego gospodarstwie w puszczy, które były minister, prezes i marszałek opuszcza ponoć niechętnie.
Kariera polityczna zapoczątkowana jeszcze w PRL-u nie przeszkodziła mu w sukcesach w III RP. W przeszłości zdarzały mu się błędy i potknięcia, ale na jego korzyść może świadczyć fakt, iż popierają go ci, którzy go dobrze znają. W wyborach do Senatu w 2007 roku zagłosowało na niego ponad 175 tys. osób z woj. białostockiego.
Tych kilka przykładów może obrazować losy ludzi, dla których koniec kariery poselskiej nie był równoznaczny z zawaleniem się całego świata. Ale nie brakuje też innych przypadków.
W przeszłości zdarzały się sytuacje, w których mało znani posłowie po zakończeniu kadencji pozostawali bez pracy.
W 2002 roku mówiono o losach ponad stu byłych posłów AWS, którzy po wyborczej porażce zostali na lodzie. Kłopoty mieli zwłaszcza politycy z małych miejscowości, obwiniani przez sąsiadów za sytuację w kraju. Przeszłość poselska nie tylko nie pomagała im w znalezieniu pracy, ale wręcz przeszkadzała.
Od czasu do czasu pojawiają się inicjatywy, aby byłych posłów wspierać finansowo. Na przykład padały propozycje o 6-miesięcznej odprawie (obecnie dostają 3-miesięczną), a także o czymś w rodzaju emerytury dla osób będących posłami przez pięć kadencji. Czy mają one szanse na realizację?
tk/ak