Główni eksporterzy gazu, w tym tacy potentaci, jak Rosja i Katar, wezwali we wtorek na pierwszym szczycie w Dausze do ustanowienia zrównoważonych cen tego surowca. W stolicy Kataru nie pojawił się prezydent Mahmud Ahmadineżad, którego udział zapowiadał Iran.
Otwierający szczyt Forum Państw Eksporterów Gazu (GECF) emir Kataru szejk Hamad ibn Chalifa as-Sani oświadczył, że obrona interesów krajów-producentów gazu nie będzie odbywać się kosztem państw-konsumentów.
- Mamy do czynienia z naglącą potrzebą doprowadzenia do stabilizacji przemysłu gazu ziemnego, któremu wciąż brakuje zrównoważonej ceny na rynku światowym - powiedział egipski minister ds. ropy naftowej Mohammed Abdallah Ghorab. Ocenił, że szczyt "est kamieniem węgielnym dla rozwoju sektora.
W spotkaniu bierze udział prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika i szef przejściowej Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mustafa Dżalil. Prezydent Iranu, który miał reprezentować na szczycie swój kraj, "nie mógł przyjechać" - tłumaczył irański minister ds. ropy naftowej Rostam Ghasemi.
Jak podkreślił Ghasemi, szczyt w Dausze jest punktem zwrotnym w historii przemysłu gazu ziemnego". Skrytykował obowiązujące na Zachodzie podatki na import energii. Podatki nałożone przez państwa-konsumentów "spowodują wykolejenie się rynku energetycznego - ocenił. Dodał, że deprecjacja dolara - waluty rozliczeniowej transakcji w sektorze energetycznym - "negatywnie wpłynie na gospodarkę światową".
GECF kontroluje blisko 70 proc. światowych rezerw gazu; obejmuje takie kraje jak Rosję - największego producenta tego surowca na świecie - oraz Iran, Katar, Algierię i Wenezuelę.(PAP)
cyk/ kar/
