Jak ciąć deficyt w roku wyborczym
Dziś GUS poda oficjalne dane na temat deficytu i długu publicznego w 2010 roku. Rząd i Rada Gospodarcza premiera zastanawiają się nad dalszym cięciem deficytu.
26.04.2011 | aktual.: 26.04.2011 08:04
Dziś dowiemy się, o ile trzeba będzie ściąć deficyt w tym i przyszłym roku, aby zgodnie z żądaniem Komisji Europejskiej w 2012 roku osiągnąć poziom poniżej 3 proc. PKB. GUS poda wielkość deficytu w 2010 roku. Oficjalnie rząd szacował go na 7,9 proc. PKB.
Rząd ma wprawdzie plan oszczędności opiewających na ok. 70 mld zł – głównie dzięki zmniejszeniu składki do OFE i wprowadzeniu ograniczeń w wydatkach. To jednak może okazać się za mało.
Pilnować każdej złotówki
Dlatego Rada Gospodarcza premiera Donalda Tuska pracuje nad planem, który pozwoliłby jeszcze bardziej ograniczyć deficyt finansów publicznych. – Zastanawiamy się, jak mocniej ściąć deficyt w roku wyborczym – powiedział „Parkietowi” szef Rady Jan Krzysztof Bielecki. Według niego możliwości istnieją. Jakie? Tego nie zdradził.
– Trzeba sięgnąć do rozwiązań proponowanych przez Leszka Balcerowicza – nie ukrywa Dariusz Filar, członek Rady Gospodarczej. – Niczego więcej ponad zaplanowane działania nie uda się przeprowadzić.
Zdaniem Haliny Wasilewskiej-Trenkner, doradcy prezesa NBP, żadna z inicjatyw zaproponowanych przez Balcerowicza, czyli np. podniesienie wieku emerytalnego dla górników i mundurowych czy likwidacja ulg, nie spotka się z poparciem parlamentu. – To, co rząd może zrobić w tym roku, to dokładnie, starannie pilnować każdej wydawanej złotówki – mówi Wasilewska-Trenkner.
Sprostać wyzwaniu
Zdaniem ekonomistów jednocześnie powinien być przygotowywany program zmian na okres powyborczy, zakładający powrót do waloryzacji rent i emerytur wyłącznie o stopień inflacji, likwidację przywilejów emerytalnych, wydłużenie wieku emerytalnego czy zamrożenie płacy minimalnej. – Bez takich działań nie uda się sprostać wyzwaniu, jakim jest znalezienie kilkudziesięciu miliardów złotych oszczędności – uważa Maciej Bukowski z Instytutu Badań Strukturalnych.
Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP, mówi o konieczności przejrzenia wydatków socjalnych i odrzuceniu tych, które trafiają do bogatych Polaków. W kolejce od lat czeka też reforma KRUS i objęcie podatkiem dochodowym najbogatszych rolników. – W roku wyborczym przeprowadza się jednak wyłącznie zmiany korzystne politycznie, nawet jeśli rujnują gospodarkę – mówi Rybiński.
Sceptyczny co do efektów zaplanowanych przez rząd działań jest Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. – Wystarczą one, aby ograniczyć deficyt w 2012 roku do 4 proc. PKB, nie jest to zły wynik, biorąc pod uwagę fakt, że wyjściowy poziom był dwukrotnie wyższy.