Obrabował 11 banków, choć odsiadywał wyrok. Historia niereformowalnego Portugalczyka

Odsiadującemu karę 24 lat więzienia mężczyźnie w napadach pomagała narzeczona.

Obrabował 11 banków, choć odsiadywał wyrok. Historia niereformowalnego Portugalczyka
Sarang/public domain

14.10.2015 17:53

W Lizbonie rozpoczął się proces więźnia, który podczas wyjść na przepustkę okradł 11 banków. Odsiadującemu karę 24 lat więzienia mężczyźnie w napadach pomagała narzeczona.

Według portugalskiej prokuratury 50-letni Mario ma na swoim koncie co najmniej 11 skutecznie przeprowadzonych napadów na banki.

- Osadzony w więzieniu w Vale dos Judeus rozpoczął napady podczas wyjść na przepustki w zeszłym roku. Atrapą pistoletu terroryzował pracowników banków. Działał zarówno w centrum stolicy, jak i na przedmieściach - poinformowała stołeczna prokuratura.

Wraz z więźniem na ławie oskarżonych zasiadła 36-letnia kobieta, którą Portugalczyk poznał podczas swoich częstych wyjść na przepustki. Narzeczona przestępcy, przebywająca aktualnie w areszcie tymczasowym, pomagała przynajmniej podczas dwóch napadów.

Więzień, który zbliżał się do końca swojej 24-letniej odsiadki, okradał wszystkie banki w podobny sposób. Wybierał czas, gdy nie było w nich klientów. Zamaskowany wchodził do banku, wymierzał replikę broni w jednego z pracowników i żądał natychmiastowego wydania gotówki.

Jak ujawniła prokuratura, rozpiętość sum zrabowanych w poszczególnych oddziałach banków była bardzo duża: od 135 euro do 15 tys. euro.

Korzystający z przepustki więzień wpadł na gorącym uczynku po okradzeniu lokalnego banku w podlizbońskiej miejscowości Mem Martins. Na kilka dni przed ostatnim napadem był obserwowany przez policję. Śledczy włączyli go do grona podejrzanych z uwagi na jego regularne przepustki przypadające zwykle w piątki i poniedziałki. Właśnie w te dni okradane były banki.

Portugalscy komentatorzy wskazują, że długa seria przestępstw dokonanych przez osadzonego możliwa była dzięki dużej pobłażliwości dyrekcji zakładu karnego wobec aresztanta, który odsiadywał wyrok za liczne napady z bronią w ręku i próbę zabójstwa. W trakcie śledztwa ustalono, że na terenie więzienia regularnie korzystał on z telefonu komórkowego i internetu, prowadząc m.in. własny profil na jednym z portali społecznościowych. Posiadał też heroinę.

- Ta historia jest niczym remake filmu "Bonnie and Clyde" i zapewne wprawiła wiele osób w rozbawienie. Mniej nam jednak do śmiechu, kiedy zdamy sobie sprawę, jak nieskutecznie resocjalizuje się osadzonych w portugalskich więzieniach, nawet podczas tak długich okresów jak 20 lat - ocenił Jose Saraiva, redaktor naczelny lizbońskiego tygodnika "Sol".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)