Premier nie widzi potrzeby zawieszania drugiego progu
Nie ma potrzeby zawieszania drugiego progu ostrożnościowego - zadeklarował z piątek w Sejmie premier Donald Tusk. Bronił przy tym decyzji o zwiększeniu tegorocznego deficytu, bo - jak tłumaczył - w momencie osłabienia gospodarczego nie należy "ciąć do kości".
26.07.2013 | aktual.: 31.07.2013 09:35
- Gdyby nie zawieszenie tego pierwszego progu, bo nie mamy innych zamiarów, jeśli chodzi o kolejne progi, konieczny byłby wybór: czy zwiększamy deficyt, czy "tniemy do kości" wydatki, a to oznacza (...) cięcie po kieszeniach ludzi i przede wszystkim ograniczenie dopływu pieniędzy do polskiej gospodarki - mówił dziennikarzom premier po głosowaniach w Sejmie.
Przekonywał, że ustawowy 50 proc. próg ostrożnościowy okazał się w czasie mniejszego wzrostu zbyt rygorystyczny.
Tusk krytykował lewicę za głosowanie przeciwko rządowym rozwiązaniom. Jak mówił, przecierał oczy ze zdumienia, gdy widział posłów lewicy głosujących za tym, by "dość bezlitośnie ciąć po "Balcerowiczowsku". Jego zdaniem posłowie ci "nie chcieli zrozumieć, że zmiany proponowane przez rząd uelastyczniają politykę" i będą miały walor antycykliczny.
- My naprawdę chcemy oszczędzić przesadnych cięć, wtedy, gdy gospodarka potrzebuje pieniędzy, a decydowaliśmy się na cięcia wtedy, gdy wzrost był większy. Uważamy, że to jest logiczne postępowanie i do tej pory ono się bardzo dobrze w Polsce sprawdziło - oświadczył Tusk.
Wcześniej Sejm uchwalił nowelizację ustawy o finansach publicznych, która przewiduje zawieszenie tzw. pierwszego progu ostrożnościowego.
Ustawa przewiduje zawieszenie do końca roku sankcji nakładanych na finanse publiczne po przekroczeniu tzw. pierwszego progu ostrożnościowego, gdy relacja długu publicznego do PKB przekracza 50 proc. W takiej sytuacji, z którą mamy do czynienia od kilku lat, rząd nie może uchwalać projektu budżetu, w którym relacja deficytu budżetu państwa do dochodów budżetu byłaby wyższa, niż relacja ta wynikająca z aktualnej ustawy budżetowej. Ponadto ustawa zawiesza tymczasową regułę wydatkową, która mówi, że wydatki tzw. elastyczne nie mogą rosnąć więcej niż 1 proc. powyżej inflacji.