Trwa ładowanie...

Prosić czy żądać podwyżki?

Jeżeli ktoś czuje się w firmie pewnie, ma konkretne sukcesy biznesowe, dotychczas podwyżki nie dostał, może zdecydowanie śmielej oczekiwać wzrostu wynagrodzenia niż osoba, która obawia się utraty pracy.

Prosić czy żądać podwyżki?
d47sikw
d47sikw

Żądać... to chyba zbyt mocne słowo. Postawa żądania niesie za sobą prawdopodobieństwo starcia. Nie znaczy to jednak, że starcia z założenia są niewłaściwe. Szczególnie wtedy, gdy domagamy się wypłaty wynagrodzenia należnego za wykonaną pracę. Sytuacja, gdy szef zwleka z wypłatą pensji nie należy przecież do rzadkości.

Prosić o podwyżkę - nie każdy potrafi, nie każdy wie jak, a są też tacy, którzy prosić po prostu nie lubią. Warto najpierw zastanowić się, czy podwyżka naprawdę nam się należy. Wymaga to zadania sobie kilku pytań i uczciwej odpowiedzi na nie:

• czy efektywnie pracuję?
• czy przedstawiłem /i jakie konkretnie/ cenne pomysły, dzięki którym np. wprowadzono nowy produkt, zwiększono sprzedaż, zatrudniono nowe osoby, poszerzono portfolio itp.
• jaką opinię ma o mnie przełożony i współpracownicy?
• jaka jest sytuacja finansowa firmy?
• czy moja aktywność, projekty, pomysły /które i kiedy/ przyniosły firmie korzyści finansowe?

Myśląc o podwyżce, nie zawężamy swojego myślenia do swojego „ja" i wyłącznie własnych potrzeb, mimo że wzrost wynagrodzenia miałby dotyczyć wyłącznie nas. Należy spojrzeć z punktu widzenia pracodawcy. Jeżeli firma zdecydowała się zwalniać ludzi i przechodzi trudniejszy czas, nie jest to najkorzystniejszy moment na rozpoczęcie rozmowy o wzroście wynagrodzenia. Jeżeli jednak są ku temu istotne przesłanki, np. znaczne zwiększenie /przejęcie innych/ obowiązków, zwiększenie obłożenia pracą, szerszy zakres odpowiedzialności, warto z szefem rozmawiać.

d47sikw

W tym przypadku negocjować należy „miękko" i prowadzić rozmowę jako partner. Jeżeli okaże się, że firma nie może pozwolić sobie na wzrost wynagrodzenia teraz, nic nie stoi na przeszkodzie, aby dopytać o możliwość podwyżki w przyszłości.

Negocjując podwyżkę, panujmy nad emocjami. Niekontrolowany ich wybuch po wejściu do gabinetu przełożonego nie będzie dobrym zagajeniem rozmowy. Należy też pamiętać, że czyjeś zarobki /"Kowalski zarabia dwa razy tyle, co ja, a jest w firmie znacznie krócej..."/ nie stanowią wyznacznika naszej płacy.

Unikamy także gróźb np. o odejściu z firmy, jak i posiłkowania się informacjami o tym, że w innych firmach wynagrodzenie na tym stanowisku jest znacznie wyższe. Pokazujmy swoją wartość dla tej konkretnej firmy oraz skupmy się na osiągnięciach i szansie rozwoju w tej właśnie organizacji. Oczekiwania finansowe zawsze uzasadniajmy. Pytajmy też szefa, jak on patrzy na tę kwestię. Uwzględnienie i zrozumienie perspektywy rozmówcy pomaga formułować adekwatne argumenty. Monologowanie i nadużywanie słowa „ja" nie będzie dobrze widziane.

Zanim przystąpimy do negocjowania, poćwiczmy. Nie ma w tym nic wstydliwego czy dziwnego. W trakcie spotkania warto być dobrze przygotowanym, aby poruszyć kluczowe wątki i nie wyrzucać sobie post factum, że zapominało się o bazowej kwestii.

d47sikw

Jeśli nie zrealizujemy swojego celu rozmowy lub podwyżka nie jest możliwa, można spróbować podpytać o inne możliwości, np. dodatkowe dni wolne czy elastyczny czas pracy. Można także spróbować przedyskutować nowy zakres zadań i celów, których osiągnięcie w danym czasie stanie się finalnie podstawą do wzrostu wynagrodzenia.

Trudniejszy czas jest zawsze czasem próby - siły, cierpliwości, sprawdzenia się w nowych okolicznościach. Gdy to się przetrwa, a firma zanotuje zyski, wtedy jest doskonała szansa na nagrodę - podwyżkę.

Jolanta Porębska

d47sikw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d47sikw